Refleksja na dziś - 7. tydzień zwykły (B)

Przeczytaj i rozważ


Dziś - jest darem (Iz 43,18–19.21–22.24b–25; Ps 41; 2 Kor 1,18–22; Mk 2,1–12)

Grożą nam dwa niebezpieczeństwa związane z czasem. Pierwsze to zbytnie skupianie się na przeszłości, roztrząsanie tego, co było. Przybiera ono różne formy – rozpamiętywania popełnionych grzechów, wspominania osiągniętych sukcesów, rozżalenia, że dzisiaj jest już gorzej niż niegdyś. Z reguły temu wszystkiemu towarzyszy zdziwienie – jak szybko ten czas minął, jak wiele go w swoim życiu zmarnowaliśmy.

Drugie niebezpieczeństwo wiąże się z pierwszym – świadomi zmarnowanego czasu, obiecujemy sobie, że teraz będziemy go już wykorzystywać o wiele lepiej i zaczynamy snuć plany na przyszłość. Postanawiamy sobie, że od jutra już będzie inaczej – poprawimy się, zaczniemy więcej czasu poświęcać Bogu i bliskim, będziemy systematyczni w pracy... Od jutra...

W innej natomiast wersji – zamartwiamy się, co przyniesie przyszłość, czy będziemy mieli zdrowie, pracę, czy zrealizują się nasze marzenia.

I w ten sposób tracimy nasze „dzisiaj”, nasze „tu i teraz”. Zapominamy, że tego, co było, nic już nie zmieni, a na to, co będzie, tak naprawdę wpływ mamy minimalny.

Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? - mówi Bóg do Izraelitów, którzy w niewoli babilońskiej z żalem rozpamiętywali przeszłość – i wyprowadza ich do Ziemi Obiecanej.

I do nas przychodzi każdego dnia, aby dokonywać „rzeczy nowej”, aby wyzwalać nas z naszych niewoli, aby prowadzić dalej. Nie dostrzeżemy tego, ani nie poznamy, jeśli sobie nie uświadomimy, że:

„Wczoraj jest historią, jutro tajemnicą, dziś – jest darem



Wierzę? (Syr 1,1-10; Ps 93; Mk 9,14-29)

„Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu”

Te słowa z pozoru wydają się sprzeczne – przecież nie można jednocześnie wierzyć i być niedowiarkiem. Zapewne więc człowiek wypowiadający owe słowa nie był zbytnio wierzący.
Tak może się wydawać do czasu, kiedy czytający je nie zastanowi się głębiej nad sobą i swoją wiarą w Boga - albo raczej nie nad „wiarą w Boga”, ale nad „zawierzeniem Bogu”.

Niedawno spotkałem człowieka, mającego rodzinę i bardzo dobrą pracę. Doszedł jednak do wniosku, że obowiązki zabierają mu zbyt dużo czasu i cierpi na tym zarówno jego relacja z bliskimi, jak i z Panem Bogiem. Mimo tego, że chciano go za wszelką cenę zatrzymać, zrezygnował z pracy – nie mając zapewnionego żadnego innego źródła utrzymania, nie wiedząc, co będzie dalej. Za niedługo otrzymał ofertę pracy – o wiele lepszej i mniej czasochłonnej.

Zastanawiam się, kogo z nas, uważających się za głęboko wierzacych, stać by było na taki krok? Najczęściej bowiem mówiąc o naszej wierze, jednocześnie się asekurujemy, zostawiamy sobie takie, czy inne „furtki”, nigdy tak naprawdę nie robiąc tego kroku „w przepaść” gdzie nie pozostaje już nic innego niż tylko działanie Pana Boga.
I nie chodzi mi o to, by komukolwiek wykazywać brak wiary, bo ją mamy – tylko jeszcze tak naprawdę bardzo słabą. Dlatego trzeba, zarówno mnie jak i Tobie, każdego dnia prosić Boga, tak jak ów ojciec: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu”



Rozważania dzisiaj nie będzie (Syr 2,1-11; Ps 37; Mk 9,30-37)

Czasami ma się wrażenie, że jakiekolwiek komentarze, czy próby wyjaśniania tekstu biblijnego są zbędne, albo nawet wręcz szkodliwe i zubażające. Tak stało się dzisiaj, kiedy sięgnąłem do Liturgii Słowa. Niech więc poniższe słowa pierwszego czytania zastąpią dzisiejsze rozważanie...

"Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie. Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w ostatnim twym dniu. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapień bądź wytrzymały. Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj. Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania. Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: któż zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i zbawia w czasie utrapienia."



Garść prochu (Jl 2,12-18; Ps 51; 2 Kor 5,20-6,3; Mt 6,1-6.16-18)

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz

Garść prochu - tylko tyle zostanie z bogacza i biedaka, króla i niewolnika, mędrca i głupca, z Ciebie i ze mnie. Tylko garść prochu. Ale jest ona czymś cenniejszym niż tony złota, większym niż Himalaje, wspanialszym niż najpiękniejsze dzieła sztuki, albowiem jej przeznaczeniem jest zmartwychwstanie, a ojczyzną niebo.

Garść prochu i zmartwychwstanie - ileż pytań i wątpliwości rodzi się w sercu człowieka. Jak to będzie, kiedy zmartwychwstaniemy, w jaki sposób się to dokona, jakie będzie nasze ciało? Czy zachowamy kolor włosów, blask naszych oczu i uśmiech naszych warg? Tutaj na ziemi nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania, bo jest to tajemnica na miarę wieczności. Jedno jest pewne - zmartwychwstaniemy, bo zmartwychwstał Chrystus. I jedno jest zauroczenie tą tajemnicą, bo “ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”

Lecz rodzi się pewne pytanie:
Czy zastaniemy tam tych, których kochamy? Bo jeśli nie, to cóż to będzie za niebo?

A może należałoby zapytać inaczej:
Cóż to za miłość, która osoby kochanej nie potrafiła do nieba doprowadzić?



Abba, powiedz słowo

Bardzo mało modli się ten, kto zwykł modlić się tylko wówczas, gdy klęczy. (Św. Jan Kasjan)




Stracić, by zyskać (Pwt 30,15-20; Ps 1; Łk 9,22-25)

Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

Żyjąc niemalże dwa tysiące lat od wypowiedzenia tych słów, rozumiemy je o wiele lepiej niż uczniowie, do których wówczas Jezus je skierował. Wiemy, że chodzi o prawdziwe, pełne szczęścia istnienie w wieczności, a nie o życie na tym świecie.
Mimo to, jakże często, troszcząc się ze wszystkich sił o poprawę naszego doczesnego życia, zapominamy o tym, że stanowi ono jedynie mikroskopijny ułamek naszego istnienia. Zapominamy, że nie ten „zachowa życie”, kto najlepiej się urządzi, najwięcej zgromadzi, zdobędzie największą wiedzę, czy zapewni sobie opiekę najlepszych lekarzy - ale ten, kto je „straci” z powodu Chrystusa.
„Straci” nie oznacza od razu, że umrze śmiercią męczeńską – to, jako akt jednorazowy, być może byłoby dla niektórych łatwiejsze. Czasami trudniej „tracić” swoje życie z powodu Chrystusa przez kilkadziesiąt lat, „umierając” powoli dla grzechu, walcząc z pychą, egoizmem, pokusami. Trudniej zapierać się samych siebie i brać codziennie krzyż obowiązków, cierpienia, zmęczenia, samotności, czy nudy.

Jednakże to właśnie „umieranie” rodzi nas do prawdziwego życia...

Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli...



Abba, powiedz słowo

Módl się najpierw o oczyszczenie z namiętności, następnie o wyzwolenie z niewiedzy i zapomnienia, wreszcie z wszelkiej pokusy i opuszczenia. (Ewagriusz z Pontu)




Bezowocny post? (Iz 58,1-9; Ps 51; Mt 9,14-15)

Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?

Można więc pościć i można umartwiać się zupełnie bezowocnie, nie znajdując upodobania w oczach Boga. Dzieje się tak wówczas, kiedy post i umartwienie stają się celem samym w sobie, a niekiedy wręcz stają się okazją do pychy i patrzenia na innych z pogardą. Tymczasem one są tylko środkiem mającym prowadzić do naszej wewnętrznej przemiany i nawrócenia. Mają nam pomóc w odpowiedzi Bogu, na Jego wezwanie by:
- Rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać - czyli do wykorzenienia tego, co w naszym życiu złe, odrzucenia tego co nas zniewala
- Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków - czyli do czynienia dobra, miłowania bliźniego i budowania Królestwa Bożego już tutaj na ziemi.

Powinno się to dokonywać najpierw w wymiarze wewnętrznym, duchowym – we mnie. Jeśli zaś poprzez post i umartwienie coraz mniej będzie we mnie zła, grzechu, egoizmu, a coraz więcej pokoju, dobra – wówczas, w sposób oczywisty i naturalny będzie się to przejawiało również na zewnątrz w moich spotkaniach z innymi ludźmi.



Abba, powiedz słowo

Usiądź, skup swój umysł, wprowadź go drogą, przez którą tchnienie wchodzi do serca. Nakłaniaj go i zmuszaj, aby zstąpił do serca wraz z wdychanym powietrzem. (Nicefor Pustelnik)




Dwa błędy (Iz 58,9b-14; Ps 86; Łk 5,27-32)

Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników

Lekarza potrzebuje chory, a nawrócenia grzesznik – to oczywiste dla każdego, a tym bardziej dla tak wykształconych ludzi jak faryzeusze. Problem w tym, że oni nie oczekiwali na Mesjasza, który będzie leczył, czy wzywał do nawrócenia. On miał przyjść (według ich wyobrażeń), z mocą i potęgą, by pokonać i zniszczyć wrogów, ukarać grzeszników. Miał, zaprowadziwszy nowe królestwo, nagrodzić w nim takich sprawiedliwych, jak oni. Tymczasem Chrystus nie tylko nie stawiał ich na piedestale, ale czynił im zarzuty, co więcej – zadawał się z tymi, którymi oni pogardzali. Nie spełnił ich wyobrażeń i oczekiwań – więc w Niego nie uwierzyli i odrzucili Go.

I to był ich pierwszy, wyraźnie rzucający się w oczy błąd.

Drugi jest trochę bardziej ukryty. Nie zrozumieli, w przeciwieństwie do Lewiego oraz wielu celników i grzeszników, że oni także są chorzy i potrzebują nawrócenia.

Warto pomyśleć, czy i my przypadkiem tych samych błędów nie popełniamy...



Abba, powiedz słowo

Trwaj zatem przy swym sercu i zważaj na zmysły. Jeśli zaś podtrzymujesz nieustanną pamięć o Bogu, schwytasz – zakradających się do niej – duchowych złodziei. Kto bowiem dokładnie bada swe myśli, tez z łatwością rozpozna owych złodziei. Nie dopuści, by weszli i niepokoili umysł, czyniąc go roztargnionym i bezczynnym. Znając ich złość, może pozostać niewzruszonym, gdy będzie się modlił do Pana. (Izajasz Pustelnik)
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...