Wielkie otwarcie (Dz 10,34a.37-43; Ps 118; Kol 3,1-4 (1 Kor 5,6b-8); J 20,1-9 (Łk 24,13-35)Mamy za sobą palmy, sprzątanie, zakupy, nabożeństwa Triduum... Dziś jeszcze śniadanie w gronie rodziny, może świąteczny spacer. Wraz z mijającym dniem zachowujemy się trochę tak, jakbyśmy chrupiąc popcorn, oglądali na ekranie wielki napis „The end”. A Zmartwychwstanie to nie jest koniec, ale początek wszystkiego. Tak. Nasze życie, nasze prawdziwe życie zaczyna się wraz ze zmartwychwstaniem Jezusa – mamy wstęp do nieba, zostaliśmy uznani za dzieci Boga, Jego miłość do nas dała dowód swojej siły, pokonała grzech i śmierć.
Wielkanocnej radości nie przeszkadzają przedświąteczne porządki, ani zawalone wielkopostne postanowienie. Nie zniszczy jej nawet zbyt obfity obiad, ani to, że życzenia stawały nam czasem kością w gardle. Te wszystkie rzeczy – codzienne obowiązki, różnego rodzaju duchowy wysiłek, wzloty i upadki, relacje z bliskimi – składają się przecież na nasze życie. I w tym właśnie, moim życiu chce uczestniczyć Bóg. Nie zależy Mu na idealnej-chrześcijance-prawidłowo-przeżywającej-święta. On zmartwychwstał dla mnie, chce żyć ze mną.
Jesteś zwycięzcą Dz 2,14-22-33; Ps 16; Mt 28,8-15Znamy swoich zmarłych. Każdy z nich - choćby był najszlachetniejszy czy najbardziej nam bliski - umarł i został pochowany. Kropka. Nawet ci, których najbardziej chcielibyśmy ochronić umrą. Po prostu umrą. Dlatego to, co ogłasza dzisiaj Piotr, ma tak fundamentalne znaczenie: "Bóg wskrzesił Go [Jezusa], zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim".
To właśnie musimy przyjąć do wiadomości: śmierć została zwyciężona, a my mamy udział w tym zwycięstwie. Dlatego świętując zmartwychwstanie Jezusa, pomyślmy przez chwilę i o tych, których z takim bólem pochowaliśmy. Pomyślmy z nadzieją. Z radością. Z wiarą.
Robota czeka Dz 2,36-41; Ps 33; J 20,11-18 Co uczynili słuchacze Piotrowego kazania, usłyszawszy o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa? "Przejęli się do głębi serca" i zapytali: "Cóż mamy czynić?". No właśnie, co mamy czynić od dzisiaj, usłyszawszy wiele razy przez ostatnie dni tę samą nowinę o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa? Piotr odpowiada słuchaczom: "Nawróćcie się".
Być może dziwnie to brzmi w naszych uszach: wszak za nami rekolekcje, wielkopostne wyrzeczenia, przebywanie w kościele dłuższe niż zwykle... A nie słyszymy dzisiaj: "Odpocznij, zasłużyłeś", ale "Nawróć się".
Wlecieć w nadprzestrzeń Dz 3,1-10; Ps 105; Łk 24,13-35 Czasem, kiedy przyglądam się swojemu życiu, niczego już się nie spodziewam. Wady wciąż takie same – codzienna szarpanina z nimi, choć kosztuje dużo energii, niczego w sumie nie zmienia. Przetestowałam przez lata własne zalety - za słabe, by wyniknęło z nich coś trwałego. Czuję się trochę jak człowiek spod bramy Pięknej - kładziony codziennie, od lat w krużgankach świątyni, nauczył się zadowalać garścią drobnych. Jak uczniowie w drodze do Emaus - doskonale wiedzą, czego się spodziewali i co się nie stało.
Wiara w zmartwychwstanie każe jednak uwierzyć w możliwość nowego. Spodziewać się lepszego i jeszcze lepszego od lepszego. W pewnym sensie - nie zadowalać się tym, co się ma. Wiara w Bożą miłość to nie jest jakiś automatyczny przelicznik na większą ilość pieniędzy, ładniejszy dom, lepsze zdrowie czy błogosławieństwo rodzicielstwa - choć i takie łaski wierzący dostają. Jest to raczej świadomość, że stać nas na więcej, że nie dotarliśmy jeszcze do granic naszych możliwości, że życie może być obfitsze, bo Dawcą jest sam Bóg.
Nowa ja Dz 3,11-26; Ps 8; Łk 24,35-48Dni po Wielkanocy są pełne jakiegoś dziwnego ożywienia, świeżości. Możliwy się wydaje każdy cud, jeszcze nie dokuczają wątpliwości ani własna słabość. Nawet na ludzi wokół da się popatrzeć trochę inaczej niż zwykle, dając się zaskoczyć, że i w nich obecne jest dobro, szansa poprawy. Warto to wykorzystać. Bo obudzona w nas na nowo wiara w zmartwychwstanie daje możliwość wkroczenia w taki prywatny czy wspólnotowy "nowy rok". Jeżeli Jezus pokonał grzech i śmierć, to i my możemy się podnieść z naszych upadków, wytyczyć nowe drogi, czasem całkiem nowe.
Piotr stawia przed oczy swoim słuchaczom przykład uzdrowionego paralityka. Głosi siłę wiary w moc Jezusa: "I przez wiarę w Jego imię temu człowiekowi, którego widzicie i którego znacie, imię to przywróciło siły. Wiara [wzbudzona] przez niego dała mu tę pełnię sił, którą wszyscy widzicie". Obyśmy i my mogli stać dla innych tak samo czytelnym znakiem.
Niezwykłe zwykłe Dz 4,1-12; Ps 118; J 21,1-14Pewne wydarzenia z perspektywy czasu wydają się bardziej znaczące, niż byśmy się początkowo spodziewali. Posiłków, które uczniowie jedli z Jezusem przy różnych okazjach było pewnie wiele, ot, zwykła rzecz, na którą nie zawraca się uwagi. Zjedzone z Nim po zmartwychwstaniu ryba i chleb były już potwierdzeniem Jego tożsamości - że to Jezus, ten sam; znakiem wspólnoty, bliskości.
W naszym życiu z Bogiem nagromadziło się także wiele rzeczy zwyczajnych: modlitw, skierowanych ku niebu przelotnych myśli, kolejnych niedziel, świąt, sakramentów... Mogłoby się wydawać, że to wszystko nie jest zbyt ważne, ot, taka codzienna rutyna - że istotniejsze są choćby jakieś porywające rekolekcje, zapamiętane z dzieciństwa kazanie, towarzyszące ważnemu wydarzeniu głębokie wzruszenie... Ale paradoksalnie te właśnie rzeczy zwykłe, codzienne, a przez to na ogół przez nas niedoceniane, budują stelaż naszej więzi z Bogiem. To dzięki nim poznajemy, kim jest Bóg. To dzięki nim Bóg może stać się nam bliski tak bardzo, że zawsze rozpoznamy, że to On przemawia, jest blisko - także wtedy, gdy dzieją się rzeczy niecodzienne, niezwykłe.
Struś? Dz 4,13-21; Ps 118; Mk 16,9-15Na opisanym dziś spotkaniu z uczniami po zmartwychwstaniu Jezus zarzucił im niewiarę i kazał głosić całemu światu to, w co tak trudno było im uwierzyć. Prawda, którą mają ogłosić światu chrześcijanie – o Bogu, który stworzył nas z miłości, stał się człowiekiem, umarł na krzyżu i zmartwychwstał dla naszego zbawienia – jest dla nas tak samo trudna do pojęcia jak dla innych ludzi. Znamy świadectwa, mamy świadków – i Pismo święte, i Tradycja Kościoła, i święci głoszą nam prawdę o Jezusie. Bóg chce, abyśmy do nich dołączyli, nawet jeżeli zganić nas musi za wewnętrzny opór.
Okazji do głoszenia Ewangelii nie brakuje: słowem, czynem, przykładem wierności, sięganiem po to, co dłuższej perspektywie przynosi dobro. Czasem jednak wolelibyśmy pewnych rzeczy nie wiedzieć. Chowamy się za nieznajomością nauki Kościoła, poprzestajemy na niedzielnych kazaniach, dobre uczynki uznajemy za przeżytek, wolimy nie sprawdzać wyczytanych gdzieś tam wiadomości...
Czytania mszalne komentuje Katarzyna Solecka