Przechlapane? (Dz 3.13-15.17-19; Ps 4; 1J 2,1-5a; Łk 24,35-48)„Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy.” – usłyszeli mieszkańcy Jerozolimy - Zabiliście człowieka który przyszedł od Boga, Dawcę życia!
Czasem człowiek staje wobec popełnionego zła, którego już w żaden sposób ani odwrócić, ani naprawić nie może. W takiej sytuacji znaleźli się tamci ludzie. Bo co właśnie usłyszeli? Że zabili swoją szansę na życie. Przechlapane. Co im pozostało?
Ci ludzie mogą być dziś patronami wszystkich, którzy nie wierzą, że jest dla nich nadzieja, tych którzy uginają się pod ciężarem własnych win. Bóg tego, którego zabili, wskrzesił z martwych. Jest mocniejszy od wszelkiego zła, które możemy popełnić. Z każdego potrafi wyprowadzić dobro.
W ranach, które zadali Dawcy życia jest odpuszczenie ich i naszych grzechów. Warunek jest jeden: nawróćcie się...
Dlaczego szukasz? (Dz 6,8-15; Ps 119; J 6,22-29)Szli za Nim, bo widzieli znaki, które czynił. Słuchali Jego nauki. Nakarmił ich chlebem. Rano znów zaczęli Go szukać – cóż bardziej oczywistego? A gdy Go znaleźli, usłyszeli: "Szukacie mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości."
Jak wiele zmieniła sytość! Pojawia się nadzieja na zakończenie życiowych trosk i nagle zmienia się motywacja. Być może sami tego nie widzieli, być może byli przekonani że szukają Nauczyciela, że nadal chodzi o pełnienie dzieł Boga...
Gdy wiara i religia zaczyna coś "załatwiać" w życiu, bardzo łatwo skupić się na doczesnych korzyściach i niezauważalnie stracić z oczu samego Boga. Mimo że na zewnątrz nic się nie zmienia. Wtedy Bóg się usuwa, a znaleziony przypomina: "Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki."
Trudna mowa (Dz 7,51-59; 8,1; Ps 31; J 6,30-35)- Bóg chce, byście uwierzyli w Tego, którego posłał – powiedział szukającym go Jezus. - W porządku – odpowiedzieli – ale jak nam to udowodnisz? Gdybyś nam dał chleba, jak Mojżesz, dopiero byśmy uwierzyli…
Dialog, który wygląda jak próba zmanipulowania Boga. Chcemy chleba, możemy nawet w niego uwierzyć, jeśli to załatwi… To bulwersuje? Niewiele się różni od naszych wezwań: Boże, uczyń cud, to uwierzę! Tylko to jedno dla mnie zrób, a ja już będę Ci wierny, zobaczysz… Załatw mój problem, nie pożałujesz! Potrafię być wdzięczny!
Chrystus nie łapie się w pułapkę, ale też nie obraża. - Dam wam prawdziwy chleb z nieba – mówi. - Ja nim jestem.
Ja jestem rozwiązaniem wszystkich Twoich problemów. Tylko przyjdź…
Wysławiam Cię, Ojcze… (1J 1,5-2,2; Ps 103; Mt 11,25-30)Św. Grzegorz Wielki, papież, św. Tomasz z Akwinu… i mała Tereska. Co robi młodziutka dziewczyna (miała 23 lata, jak zmarła) między takimi postaciami? Jest – podobnie jak oni – doktorem Kościoła.
Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom – mówi Jezus. Nie, nie odrzuca mądrych i wykształconych, nie deprecjonuje wiedzy. Wskazuje jej źródło – siebie samego. Źródło dostępne dla każdego.
Czasem coś, co przeżywamy na co dzień, co jest oczywiste, nagle okazuje się praktycznym zastosowaniem prawdy teologicznej o skomplikowanej wykładni. To, czego uzasadnienie wymaga tomów rozpraw, okazuje się jasne i zrozumiałe w moim czy twoim sercu…
Wysławiam Cię, Ojcze, że zechciałeś swojej mądrości udzielić każdemu, kto jej szuka.
Nieobliczalny (Dz 8,26-40; Ps 66; J 6,44-51)Wstań i idź w południe na pustą drogę – usłyszał Filip. Pomysł przedni! Po co?? Naprawdę nie masz dla mnie, Boże, lepszych zajęć niż gotowanie się w skwarze??
Filip nie zadawał pytań – po prostu poszedł. Drogą przejeżdżał człowiek, do którego Duch kazał mu się przyłączyć. Posłuchał ponownie. I w tym momencie… Duch zamilkł! Żadnej instrukcji, co dalej, żadnych wskazówek, czego właściwie chce…
Trudno zrozumieć Boże pomysły. Najpierw po ludzku bezsensowne polecenie, potem wezwanie do działania… i zostawienie samemu sobie! A jednak z posłuszeństwa takim pozornie bezsensownym poleceniom także dziś wyrasta często wielkie dobro, a człowiek postawiony w nieoczekiwanej także dla siebie sytuacji okazuje się bardzo potrzebny i oczekiwany.
Więc jeśli czujesz, że On cię woła, to próbuj iść, choćby nie wiedząc, po co. Okaże się. On wie, co robi. Może ktoś właśnie o ciebie prosił?
Dlaczego TEN? (Dz 9,1-20; Ps 117; J 6,52-59)Panie… wybierasz TEGO człowieka? Kogoś, kto nas prześladował? Kogoś, kto jechał tu po to, by kontynuować prześladowania? Czy nie najpierw powinien się nawrócić, odpokutować, być ostatnim z ostatnich? Wybierasz akurat JEGO? Dlaczego??
Zapewne ani Ananiasz, ani Szaweł tego nie rozumieli. Jednak jeden poszedł, a drugi przyjął zadanie. Nie, nie pękał z dumy. Sam określił się „poronionym płodem”. I niestrudzenie biegł – tylko dlatego, że otrzymał tę łaskę. Mimo tego, co uczynił.
Bóg wybiera, kogo chce. Czasem wskazuje na kogoś, kogo chętnie uznałabym za szuję, komu nie mam ochoty przebaczyć… Wybiera, ale na tym się nie kończy. Żąda mojego udziału, akceptacji, pomocy, zgody...
Czy potrafię pójść na Jego polecenie, jak Ananiasz?
Nie samemu (Dz 9,31-42; Ps 116B; J 6,55.60-69)Jej życie było wysiłkiem ofiarowanym dla innych ludzi. Nie wiemy o niej nic więcej, poza tym, że zachorowała i umarła. To jej dobre czyny zaowocowały. To ludzie, których obdarzyła dobrem, wezwali Piotra. To dzięki ich wierze, nadziei i miłości została wskrzeszona.
Czasem spotykamy ludzi żyjących daleko od Boga, którzy jednak wnoszą w naszą codzienność wiele dobra. Ludzi, na których pogrzebach pojawiają się tłumy tych, którzy czuli się wdzięczni. Czy Bóg mógłby takiego człowieka odrzucić? - pytają.
Tahitę wskrzesiły jej dobre czyny, wiara nadzieja i miłość uratowanych. Nasza wiara, nadzieja i miłość - wyrażona modlitwą - może dać życie wieczne tym, którzy nas kochali, choćby wydawało się, że do Boga im daleko. Łaskę odnalezienia Dawcy Dobra choćby w ostatniej sekundzie.
Nie idziemy do nieba samodzielnie.