Zrzuć płaszcz (Jr 31, 7-9; Ps 126,1-2ab. 2cd-3. 4-5. 6; Hbr 5,1-6; Mk 10, 46-52)On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. - chyba niewielu czytelników zwraca uwagę na to zdanie.
Płaszcz dla ludzi biednych był czymś niezwykle ważnym. W wielu wypadkach było to ich jedyne okrycie wierzchnie (oprócz przepaski na biodra), bez którego nie można było ochronić się przed nocnym chłodem. Dlatego też jego utrata mogła doprowadzić nawet do konieczności sprzedania się w niewolę i to człowieka w pełni sił. W związku z tym wprowadzono nawet przepisy prawne nakazujące zwrócenie płaszcza oddanego jako zastaw przed rozpoczęciem nocy (Wj 22, 25. 26b; Pwt,12-13). Tak więc Bartymeusz stawia wszystko na jedną szalę, zostawia wszystko, co posiada, nie wiedząc, czy da radę to później odnaleźć. Zostawia swój mały świat wokół Jerycha, w którym czuł się pewnie mimo swojej ślepoty i rusza za Jezusem w niewiadome.
Strasznie to i ryzykowne i niewygodne na swój sposób. Albowiem często łatwiej jest “nie widzieć”, “siedzieć przy drodze” i przyjmować jałmużny od innych. Kiedy zobaczy się lepiej - nie będzie pretekstu, żeby żebrać.
Czy ja pragnę przejrzeć? Czy pragnę uzdrowienia mego wzroku? A jeśli nie, to czego się boję? Co mnie powstrzymuje przed krzyczeniem do Jezusa “ulituj się”?
- stracę pretekst do wygodnego życia?
- będzie więcej wymagał?
- lęk przed prawdą o sobie?
- strach przed opinią ludzi?
- obawa, że Jezus przejdzie obok i nie zareaguje?
A może jeszcze coś innego?
Potrafię „zrzucić swój płaszcz, zerwać się i przyjść do Jezusa”?
Wyprostuj się (Rz 8, 12-17; Ps 68, 2 i 4. 6-7ab. 20-21; Łk 13,10-17)Była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować - i tak już od 18 lat. Trudno sobie wyobrazić jak straszne musiało być jej życie, ze wzrokiem skierowanym w dół, ku ziemi. Dzięki Chrystusowi wreszcie mogła się wyprostować, wreszcie mogła bez trudności popatrzeć w niebo.
Święty Augustyn pisał, że podobni do niej są ci, których serce utkwione jest w ziemi i utracili zdolność patrzenia w niebo, oglądania Boga i cudu stworzenia. Ziemia jest dla nich wszystkim – początkiem i końcem, kołyską i grobem.
Także i nam grozi, że wpatrując się tylko w ziemię, w to co materialne i doczesne będziemy się garbić coraz bardziej, aż wreszcie utracimy z oczu niebo… Może już teraz oglądamy je częściej nie wprost, ale w krzywym zwieciadle brudnych kałuż ?
Jeśli tak, no najwyższy czas prosić Chrystusa, by pomógł nam się „wyprostować”...
Warto czekać (Rz 8,18-25; Ps 126,1-2ab.2cd-3.4-5.6; Łk 13,18-21)Życie toczy się w coraz obłędniejszym tempie. Szybsze samoloty, pociągi, samochody... Dzięki komputerom, maszynom, automatyce, produkujemy coraz więcej i szybciej... Coraz częściej na człowieka też zaczyna się patrzeć w ten sposób - najbardziej wartościowy to ten, który jest najefektywniejszy w jak najkrótszym czasie. I co najgorsze - ten sposób myślenia przenosimy, mniej lub bardziej świadomie, na nasze relacje z Panem Bogiem:
1. ma jak najszybciej i jak najlepiej spełniać nasze życzenia
2. nasza modlitwa jest zła i nieskuteczna jeśli nie przynosi od razu pożądanych rezultatów
3. dobro, które czynimy jest bez sensu, skoro nie widać natychmiast jego efektów
A tymczasem każda nasza dobra modlitwa, każde uczynione przez nas dobro, jest jak owo ziarno gorczycy
które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach Więc warto cierpliwie czekać...
Ile czasu? (Ef 2,19-22; Ps 19,2-5; Łk 6,12-19 )W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga. Takie słowa czytamy w Piśmie Świętym bardzo często. Ewangeliści opisując trzy lata Jego nauczania wielokrotnie wspominają o tym, że oddalał się od wszystkiego i wszystkich, by się modlić. Szczególnie zaś wówczas, kiedy miały się dziać wydarzenia wyjątkowe. Jezus udaje się na pustynię by si modlić i pościć przed rozpoczęciem swojej publicznej działalności. Modli się w Ogrójcu przed pojmaniem i męką. Także i teraz, przed wyborem Dwunastu, całą noc spędza na modlitwie.
W naszym życiu też nieustannie dokonujemy wyborów – większych lub mniejszych. Ich efekty są różne, niestety nie zawsze takie, z których jesteśmy zadowoleni. Zanim jednak zaczniemy mieć pretensje do Pana Boga, świata czy ludzi – zapytajmy siebie: ile czasu przed podjęciem decyzji poświęciliśmy na modlitwę, by rozeznać jaka jest wola Boga w tej konkretnej sprawie?
Czy rzeczywiście? (Rz 8,31b-39; Ps 109,21-22.26-27.30-31; Łk 13,31-35)Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Czy rzeczywiście? Czy Bóg jest z nami?
Oczywiście że tak. Przecież:
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i nam wszystkiego nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i wstawia się za nami? Bóg jest z nami. Tylko, czy my jesteśmy z Bogiem?
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? - pyta św. Paweł
Co więcej - jest pewien, że:
ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Czy rzeczywiście?
Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.
To dla człowieka (Rz 9,1-5; Ps 147B,12-13.14-15.19-20; Łk 14,1-6)Oczywiste jest i normalne, że rodzice czegoś dzieciom zabraniają i coś nakazują. Nikt przy zdrowych zmysłach tego prawa rodziców nie zakwestionuje, ani też nie uzna za złośliwość z ich strony, czy chęć zniewolenia dzieci. Zakłada się bowiem, że rodzicom zależy na swoich pociechach i robią wszystko, aby uchronić je przed złem i jak najlepiej wychować.
Dlaczego zatem inaczej ma się sprawa patrzenia wielu ludzi na przykazania? Skoro Bóg jest naszym Ojcem, kocha nas i pragnie naszego dobra, to Jego przykazania, Jego nakazy, czy zakazy nie są dane po to, aby odebrać, czy choćby ograniczyć naszą wolność. Są raczej „drogowskazami” wskazującymi właściwy kierunek – ku życiu wiecznemu; „znakami” ostrzegającymi nas przed niebezpieczeństwem, o którym niekiedy nie mamy nawet pojęcia. Jednak to one są dla nas, dla naszego dobra, dla naszego zbawienia – a nie my dla nich. To one nam mają służyć – nie my im. Dlatego właśnie można, a czasami wręcz trzeba (w szczególnych okolicznościach) postąpić wbrew niektórym z nich. Jeśli będziemy je postrzegali inaczej, to zamiast „synami Bożymi”, ciągle będziemy jeszcze „niewolnikami Prawa”, tak jak wielu spośród faryzeuszy, zapominając, że:
"To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.". Bo przecież:
„Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” Kto się wywyższa... (Rz 11,1-2a.11-12.25-29; Ps 94,12-13a.14-15.17-18; Łk 14,1.7-11)W otoczonej wzgórzami dolinie, jak okiem sięgnąć kłębi się nieprzeliczony tłum. Ci, którzy uważają się za sprawiedliwych, zbici w jedną masę, tłoczą się najbliżej bram raju. Pragną jak najszybciej wejść, przekonani, że mają tam miejsca zarezerwowane. Są niespokojni, zniecierpliwieni. W pewnym momencie widać wśród nich poruszenie, albowiem z ust do ust płynie niewiarygodną wiadomość: "ON ma podobno wpuszczać także i innych!". Przez chwilę zdumienie paraliżuje ich i odbiera im mowę. Potem widać osłupiałe wejrzenia, słychać słowa protestu, początkowo ciche, a później stopniowo przechodzące w krzyk. Są oburzeni. Niedowierzanie miesza się z wściekłością. Zaczynają złorzeczyć Bogu, sami na siebie wydając wyrok. Objawiło im się miłosierdzie Boga, a oni go odrzucili, nie przyjęli go i skazali się na potępienie.
W taki oto sposób jeden z pisarzy przedstawia swoje wyobrażenie Sądu Ostatecznego. I w kontekście tych właśnie słów dobrze byłoby zastanowić się nad zdaniem wypowiedzianym przez Jezusa:
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony żeby kiedyś nie znaleźć się w gronie owych "sprawiedliwych" z przytoczonej wyżej wizji Sądu Ostatecznego.