STACJA XII. - Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat
Jezus cierpi przez trzy godziny. Pod krzyżem stoi Jego Matka i najbardziej umiłowany przyjaciel. Oto
Syn Twój, mówi do Niej. I Oto
Matka Twója - do Jana. Jak gdyby chciał od siebie odsunąć miłość tych dwojga ludzi, która Go otaczała. Chce być sam. Wziął na siebie naszą winę, sam chce z nią w naszym imieniu stanąć przed Trybunałem Wiecznej Sprawiedliwości. Nikt nie ma Mu pomagać. Całkowicie samotny dokonuje tej straszliwej sprawy z Bogiem. Co zaszło w duszy Jezusa w tej chwili, tego nie wie żaden człowiek.
Naraz woła:
Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Nikt nie przejrzy tajemnicy, jak Syn Boży może być opuszczony przez Boga. Tylko to możemy sobie powiedzieć: Dotąd Serce Jego odczuwało bliskość Boga jako pociechę i oparcie, teraz opuszcza Go i to. Zupełnie samotny, opuszczony przez wszystkich, sam stoi z naszą wina wobec Sprawiedliwości Bożej. Nikt nie zgłębi tego, co to znaczy. Jedno Go tylko trzyma: Jego niezachwiana wierność posłannictwu od Ojca i niepojęta miłość ku nam. W tej miłości wyniszcza się, aż się wszystko wypełni.
Wykonało się.Oto uwielbiam nieskończoną Sprawiedliwość Bożą, przed którą stoję jako grzesznik. I Ciebie mego Zbawcę, który zastąpiłeś mnie przed Boskim Trybunałem. Panie, Tyś mnie wybawił, za to dzięki Ci składam z głębi serca. Tyś mi też wskazał, jak mam znosić własne cierpienie i jak mogę je pokonać przez miłość. Znieść mogę je tylko wtedy, jeśli przyjmę je z ręki Ojca, jak Ty. Jeśli zaufam Ojcu i nie opuszczę Go. Wtedy pozostanę silnym, nawet gdyby mnie wszystko opuściło. I pokonać je mogę tylko wtedy, kiedy uczynię je błogosławieństwem dla innych, tak jak Ty to uczyniłeś. Jeśli je zniosę i ofiaruję Ojcu za moich umiłowanych, za wszystkich, którym chcę pomóc. Wtedy weźmie ono udział we Wszechmocy Twego cierpienia; sprowadzi łaskę Ojca i pomoże nawet tam, gdzie nic już pomóc nie zdoła. A wtedy i ja zyskuję, bo wiem, że to co cierpię, nie jest bezowocne, ale przynosi błogosławieństwo innym. A jeśli zdarzy się kiedyś ze mną tak, że nie będę mógł nic więcej zdziałać i będę się czuł zbytecznym na świecie, wtedy po prawdzie mogę uczynić rzecz najwyższą: cicho i ofiarnie w zjednoczeniu z Tobą oddać za innych moje cierpienia, moją bezsiłę, nawet moją śmierć. Panie, tylko tak dokonuje się to, czego żadna mądrość ludzka, żadna siła i żadne dobro świata nie jest zdolne dokonać: Jedynie tak można naprawdę pokonać cierpienie i śmierć.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami (audio)STACJA XIII. - Jezus z krzyża zdjęty
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat
Pan skończył cierpieć. Jest martwy. Cudowne dzieło Boga, to kwitnące życie pełne wszelakiej siły i wszelakiego bogactwa, pełne mocy i delikatności, zniszczone jest doszczętnie. Po ludzku mówiąc, Jezus miał jeszcze życie przed sobą. Co byłby jeszcze stworzył, czego nauczył, co zdziałał i komu pomógł, jakaż boska pełnia życia wykwitła by jeszcze z Niego, gdyby przeszedł całe lata ludzkie. A oto teraz wszystko zdeptane. Ale to właśnie jest „głupstwo krzyża”. „Ziarno musiało obumrzeć” na to, żeby powstało z niego najwyższe życie, a ci którzy je wdeptywali w ziemię, stali się bezwolnie siewcami zbawienia.
Panie, oto jest odpowiedź na dręczące pytanie: Po co cierpienie? Dlaczego koniecznie cierpieć, kiedy wszystko woła o szczęście i twórczość? Po co śmierć? Dlaczego trzeba odejść, kiedy się jeszcze nie przeżyło całego życia? Dlaczego trzeba oddać to, co jest tak drogie? I tu pryska cała ludzka mądrość. Tylko w krzyżu jest odpowiedź: „ziarno nie wydaje owocu, dopóki nie obumrze w ziemi”. Wszelkie nasze cierpienie, nasza ofiara i śmierć jest siewem niebieskim. Jeśli zjednoczeni jesteśmy z wolą boską, wtedy powstaje stąd nowe życie dla nas i dla innych. Tak chcę wierzyć, tak zaufać i trwać przy Bogu, ażeby też i moje życie, moje cierpienie i śmierć przyniosły wieczny owoc.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami (audio)STACJA XIV. - Jezus do grobu złożony
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż i mękę swoją odkupił świat
Owijają ciało Pana w lniane płótna i składają w grobie Józefa z Arymatei. Potem zamykają otwór ciężką płytą i smutni odchodzą do domu. Wszystko ucichło. Oddychamy z ulgą, iż straszliwa męka jest wreszcie poza nami. Głęboki spokój położył się wokół samotnego grobu. Jest to spokój wypełnienia. Ten, który tam spoczywa, z boską wiernością doprowadził do końca wszystko, co Ojciec Mu polecił, a teraz odpoczywa, dokonawszy dzieła. I oto zdaje się nam, jak gdyby już przebłyskiwała nadchodząca wspaniałość Wielkiej Nocy wokół cichego miejsca. Uczniowie co prawda tego nie odczuwają. Dla nich przepadła wszelka nadzieja. Dla nich cierpienie i śmierć Wielkiego Piątku wydaje się końcem. Ale i im zjawi się wkrótce Pan, promieniujący siłą i światłem, a oni rozpoznają „jako Mesjasz to wszystko wycierpieć musiał, aby wejść do chwały Swojej” i że Jego śmierć była zapłatą za nasze życie.
To jest „wesołą nowiną”, o Panie, którą wszystkim przyniosłeś, że po każdym Wielkim Piątku przychodzi Wielkanoc, że wszelkie cierpienie jest źródłem błogosławieństwa i nawet śmierć sama jest posiewem nowego życia dla tego, który jest zjednoczony z Tobą. Pozwól mi to zrozumieć. Spraw, aby to przeświadczenie ożyło we mnie, kiedy przyjdą .ciemne godziny. Wtedy przekonam się, że w ten sposób mogę nie tylko cierpienie znieść, ale je pokonać. W Tobie poczuję się na siłach, by sprostać temu: odczuję, jak z każdej przebrniętej ciemności promienieje blask światła Wielkiej Nocy. Zrozumiem wreszcie i to, że kto tak z Tobą żyje i cierpi, ten nawet wśród goryczy ma udział w Twoim pokoju.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami (audio)Zakończenie. Oto wypuszczasz mnie teraz Panie ze świętego kręgu Swego cierpienia. Powracam znowu w codzienne me życie. Nauczyłeś mnie, że cierpienie nasze nie jest ponurą pańszczyzną, przeciw której na próżno się buntujemy albo która doprowadza nas do zwątpienia i rozpaczy. Jest ono gorzkie, ale pochodzi od Boga i przeznaczeniem jego jest, aby się stało naszym zbawieniem. Tyś nauczył, jak mam dźwigać swój krzyż: z ufnością w Bogu i z miłością ku Niemu. Tyś mnie też nauczył, jak mam pokonywać cierpienie: z miłością ofiarować je za innych. Wyryj tę świętą prawdę głęboko w mym sercu, abym nigdy o niej nie zapomniał i ożyw ją szczególnie wtenczas, gdy przyjdzie godzina ucisku. Wtedy wspomnę na to, co powiedziałeś mi dzisiaj i według tego będę postępował.