Chryste, skazany na ból i śmierć. I moim życiowym udziałem jest często krzyż i załamanie. Może i na mnie będą pluć w przyszłości; łatwo jest bowiem pluć na leżącego w prochu ziemi. Boję się. Czy przyślesz mi Weronikę z chustą? Rozpoczynam jednak moją drogę krzyżową. Lubię rozmyślać i odprawiać Twoją drogę na Kalwarię. Dziś nieśmiało proszę: Bądź przy mnie, Panie.
I. Tragedia pomyłki.
Pomimo wszystko to jest wzruszające, że Piotr na krótko przed krzyżową drogą potrafił płakać ze wstydu za swojej moje zaplątanie w tę sprawę. On już znał Prawdę.
Arcykapłan patrzył Mu w oczy i nie poznał. Czterdzieści lat później Jerozolima płonęła! Taka jest tragedia pomyłki.
Piłat stał przed Nim i wzruszał ramionami: Cóż to jest prawda? Krzyczę przerażony: „Uważaj! Przyjrzyj się bliżej! Prawda stoi przed tobą!”
Przekazywali Go sobie z rąk do rąk, jak zabawkę, jak przedmiot. Nikomu nie przyszło na myśl, że On ma coś do powiedzenia!
Razem z Piotrem płaczę ze wstydu za to, że Go skazali na śmierć.
II. Cena miłości.
Mówią ludzie, że Bóg jest dla nich twardy i niemiłosierny.
Chryste! Kiedy dzisiaj stoję obok Ciebie dźwigającego krzyż, wyznaję: Dla mnie Ty zawsze byłeś ogromnie dobry i cierpliwy! Nie mogę się tylko nadziwić, dlaczego Ci tak na mnie zależy? Dlaczego tak drogo płacisz za troskę o nas?
Dziękuję Ci, Chryste, żeś się nie cofnął. Ciągle mi brzmią w uszach Twoje słowa: „wezwani i wybrani”. Dopiero kiedy na tej drodze powiem Ci „TAK” - jestem Twój. Pomimo wszystko: TWÓJ!
III. Dobry brat.
Ludzie, którzy Cię uwielbiali i przepadali za Tobą, mogli Cię teraz kopnąć. Mogli napluć na Ciebie. Ludzie lubią siłę i to, gdy się prosto stoi i śmieje. Ale teraz pytam Ciebie, który leżysz: czy na świecie jest więcej śmiechu czy płaczu? Ludzie często śmieją się głośno przy wszystkich, ale płaczą po cichu, sami.
Ty, Panie, uczyłeś innej logiki: żeby nie deptać po tych co leżą, i żeby zapłakać nad tymi co łkają. To Ty uwolniłeś ludzi od grzechu, lęku i wstydu. Dlatego upadłeś.
Jeżeli ośmielam się podnieść na Ciebie oczy, to tylko dlatego, że Ty chciałeś być mi bratem, że mnie tak długo znosisz, pomimo moich upadków!
IV. Matka.
Była przy drodze. Pytam się Bolesnej: „Czyś myślała Panno święta, czyś przeczuła, że Ci Twego Jedynaka ukrzyżują Twoje dzieci?”
Ludzie, co myśmy zrobili z Jej Synem!
Matka. Tylko Ona zrozumie. Twoja, Chryste, Matka. Ona jest tą, którą kocham - choć wstydzę się tego słowa - bo za miłość trzeba cierpieć, trzeba umierać - a ja się boję. Boję się też o Ciebie, Matko. Czy Ty wytrzymasz mój wstyd, oplucie, ogołocenie, rany. Matko, boję się...
V. Przypadkowy pomocnik.
Kim jest ten człowiek, który pomaga Chrystusowi? Kto znajduje się u Jego boku? Nie jest to papież ani biskup. On jest przypadkowo spotkanym człowiekiem. On jest przedstawicielem tych spośród nas, nieznajomych, przypadkowo spotkanych, którzy pomagają, którzy odpowiedzieli na zawołanie jakiejś biedy: „Bądź przy mnie i pomóż mi żyć!”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |