Chryste, skazany na ból i śmierć. I moim życiowym udziałem jest często krzyż i załamanie. Może i na mnie będą pluć w przyszłości; łatwo jest bowiem pluć na leżącego w prochu ziemi. Boję się. Czy przyślesz mi Weronikę z chustą? Rozpoczynam jednak moją drogę krzyżową. Lubię rozmyślać i odprawiać Twoją drogę na Kalwarię. Dziś nieśmiało proszę: Bądź przy mnie, Panie.
XI. Aby ocalić człowieka.
Nie było innego wyjścia. Zapłatą za grzech jest śmierć. Ci, którzy Cię nienawidzili, bali się Ciebie, byli zazdrośni, i ci, co się zawiedli - przybili Ci ręce do drzewa i skuli nogi. Dziwili się Twoi jednodniowi przyjaciele, że można z Tobą aż tak postępować. Dlaczego na to pozwoliłeś?
Ręce Twoje były dobre, Królu poranionych rąk człowieczych. Dlaczego Twoje dobre ręce pozbawiono władzy działania, choć byłeś „potężny w czynie”?
Wyzwól moje spętane nogi. Daj siłę do biegu! Wołam tak do Ciebie, bo wiem, że trzeba pozwolić przybić ręce i nogi do obowiązku, żeby nie móc uciec. O, jak wielka jest pokusa ucieczki z tego miejsca, gdzie będą za chwilę szydzić i serce przebiją. Jeszcze żywe serce.
Posłuchaj, Chryste o przebitym Sercu, drżenia naszych udręczonych serc. Coś płacze w nas: Uratuj, zbaw! Nie zalicz nas do zdrajców! Ty mówiłeś, że kto potrafi zdradzić Boga, sto razy łatwiej zdradzi człowieka! W imię ocalenia człowieka, obroń mnie przed zdradą Ciebie.
XII. Droga do życia. Śmierć.
Wracam znowu do Twojej nauki o życiu: Jeżeli ziarno nie umrze... Ty byłeś błogosławionym i zdrowym Ziarnem na chleb dla świata.
Dlaczego boję się śmierci, tej przed ludźmi? Przecież wiem: ci, co są Twoi - nie umierają... Może boję się, że serca, które nazywałem „moje”, umrą razem z moim imieniem? Może boję się, że te odrobiny dobra, które pomogłeś mi zrobić, też umrą? Nie nauczyłem się jeszcze Twego krzyża. Może dopiero teraz, kiedy już nie mogę z niego uciec, nauczę się krzyża na pamięć. Teraz już nie zostało mi nic innego, jak uklęknąć i rozważyć w ciszy tę tajemnicę...
XIII. Potęga miłości.
Ta krwawa sprawa dotyczy każdego z nas. Jesteśmy wplątani w to morderstwo. Jego ostatnim testamentem było:„Pragnę!” Ta prośba jest jakaś szczególna i wstrząsa nami. Dlatego jesteśmy tu. Zdejmujemy Go z krzyża.
Ci, co przyjęli Ciebie martwego, są chyba więksi w królestwie Twoim niż Ci, co Cię przyjmowali, kiedy chodziłeś i byłeś „potężny w czynie i słowie”. Teraz jesteś najbardziej bezsilny, a jednak Cię przyjmują. Ludzie są jednak zdolni do nauki o miłości „za darmo”. Pomimo wszystko - nie przegrałeś.
Ocaliłeś kilku w tej strasznej godzinie. „Gdybym miał ocalić tylko Ciebie - zrobiłbym to jeszcze raz!” Dla jednego człowieka warto byłoby tyle przejść? Dziwny rachunek.
A może i mój krzyż komuś pomoże żyć? Przyjmij mnie martwego i pobitego - albo poślij Nikodema lub Józefa, żeby złożyli mnie w grobie miłości. Tak jak nowe i świeże były ich uczucia. Pragnę, by przeze mnie dalej popłynęła miłość Twoja.
XIV. Chrystus żyje.
Matko, połóż mnie w ciszy grobu. Połóż mnie teraz w ciszy. Czekajmy na życie, które wzejdzie.
Będzie musiało się teraz stać coś niezwykłego, aby z Jego uczniów, tych uciekinierów od krzyża, uczynić męczenników. Stanie się coś. Powiem Ci, nie będę już przez Tobą ukrywał, bo gdzie podzieję moją radość żywą? ON ZMARTWYCHWSTAŁ, ŻYJE. ZMARTWYCHWSTANIEMY WSZYSCY.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |