Patrząc jedynie ludzkimi oczyma nie potrafimy dostrzec wartości prawdziwego wymiaru cierpienia Zbawiciela. Spoglądając na krzyż możemy się przerazić i stwierdzić paradoks – życie umarło… Tymczasem przeżywamy wciąż na nowo cud Bożej Wszechmocy - bo to, co wydaje się porażką Dobra jest w rzeczy samej śmiercią śmierci.
Spojrzenie na własną duszę
W tym czasie danym nam przez Pana warto spojrzeć na własną duszę i uzmysłowić sobie wspaniałą tajemnicę jej nieśmiertelności. Stworzenie człowieka jest najwyższym aktem Bożej miłości, która powołała do życia ludzi, by dzielili wieczną szczęśliwość Wszechmocnego, stając się współuczestnikami Jego chwały i światłości. Szansy naszego przeznaczenia do wiecznej szczęśliwości pozbawiamy się przez grzech, który jest śmiercią, konsekwencją oderwania się od Boga – Źródła wszelkiego życia. Dobry Ojciec nie pozwala jednak na to, by Jego dzieci ginęły goniąc na oślep w przepaść zła – posyła Swego Syna, aby zbawił ludzkość, by przygarnął to, co zginęło i opatrzył zbolałe grzechowe rany.
To, co wydarzyło się prawie dwa tysiące lat temu, nie jest dziś martwym wspomnieniem historycznym, ale dla każdego chrześcijanina staje się wciąż na nowo przeżywaną rzeczywistością – rzeczywistością, która dokonuje się, w sposób bezkrwawy w czasie Eucharystii.
Bolesna Męka
Chrystus podczas swej bolesnej Męki dokonuje przejścia od śmierci, do życia, chociaż na pozór wydaje się być odwrotnie. Patrząc jedynie ludzkimi oczyma nie potrafimy dostrzec wartości prawdziwego wymiaru cierpienia Zbawiciela. Spoglądając na krzyż możemy się przerazić i stwierdzić paradoks – życie umarło… Tymczasem przeżywamy wciąż na nowo cud Bożej Wszechmocy - bo to, co wydaje się porażką Dobra jest w rzeczy samej śmiercią śmierci. We wszystkie te najgłębsze tajemnice naszej wiary wchodzimy ponownie przez przeżywanie liturgii Wielkiego Postu, nabożeństw Gorzkich Żalów oraz Drogi Krzyżowej. To właśnie na ścieżce Męki Chrystusa możemy zbliżyć się do centrum misterium Odkupienia. Cierpienie naszego Zbawiciela stało się bowiem dla nas ceną wynagradzającą za grzechy, których ciężar konsekwencji byłby dla nas nie do uniesienia.
Sens krzyża
Może niejedna osoba zadaje sobie pytanie o sens krzyża, o jego celowość. Znajdziemy jednak szybko odpowiedź, kiedy spojrzymy na samego Jezusa. Przecież On przyszedł na świat i przyjął nasze człowieczeństwo wraz z jego trudami oraz cierpieniami dlatego, że „do końca nas umiłował”(J 13,1). Oto jest właśnie miłość do końca, miłość, która nie zna granic, która staje się; a właściwie ciągle jest nieskończona, która przekracza granice ciasnego ludzkiego pojmowania i wprowadza nasze kruche jestestwo w niekończące się przestrzenie Odwiecznego. Bóg – Stwórca nawet po upadku człowieka nie wyrzekł się go. Rana, jaką zadał Mu (i ciągle zadaje) grzech, wraz z bramami sprawiedliwości otwiera też zdroje Miłosierdzia.