Miłosierdzie jest jednym z najważniejszych przymiotów Boga. Zdolność do tworzenia w świadomości czegoś nowego w stosunku do uprzedniego doświadczenia nazywamy wyobraźnią.
„ Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).
Miłosierdzie to aktywna forma współczucia, wyrażająca się w konkretnym działaniu, polegającym na bezinteresownej pomocy. Samo współczucie nie przekładające się na uczynki miłosierdziem jeszcze nie jest. Miłosierdzie jest jednym z najważniejszych przymiotów Boga. Zdolność do tworzenia w świadomości czegoś nowego w stosunku do uprzedniego doświadczenia nazywamy wyobraźnią. Tej wyobraźni miłosierdzia życzył wszystkim Jan Paweł II i do niej zachęcał. Kochać jak siebie samego oznacza okazywać miłosierdzie z wyobraźnią.
I tak wyobrażam sobie, że gdybym zmęczony problemami przechodził aleją, chcąc być daleko od innych, to byłbym wdzięczny temu, kto przeszedłby obok mnie w taki sposób, jakby mnie nie zauważył, kto uszanowałby moje „uciekanie” i ułatwił odpoczynek od otoczenia.
Wyobrażam sobie, że gdybym był przerażony, uciemiężony jakimiś trudnymi i ważnymi sprawami w życiu, byłbym wdzięczny tym, którzy by tego nie widzieli, byli dyskretni i pozwolili przeżyć mi ten ciężki czas w sposób, jakiemu sam mogę sprostać.
Wyobrażam sobie, że gdybym był niedołężny w sposobie mówienia, chodzenia, byłbym wdzięczny tym, którzy ułatwiliby mi być dostatecznie osobno, bym nie musiał się krępować ani korzystać z pomocy obcych, nieznanych rąk.
Wyobrażam sobie, że gdybym potrzebował przemywania dotkliwych ran, byłbym wdzięczny tym, którzy nie mówiliby jakie to straszne, jak nieprzyjemne, jakie męczące, ile zabiera czasu, jak komplikuje im porządek dnia. Marzę o tych, którzy w tej sytuacji mieliby spokojne oczy i zwyczajny gest człowieka ciężkiej pracy. Bo jak to boli, jak upokarza wiem najlepiej ja, oni nie wiedzą i nie muszą mi o tym przypominać.
Wyobrażam sobie, że gdybym otrzymał tragiczną wiadomość o bliskich memu sercu, to byłbym wdzięczny tym, którzy nie pytaliby o szczegóły, ale gdybym zaczął się zwierzać z bólem, żeby nie wzruszali ramionami i nie tłumaczyli mi nic z ascetyki, nie głosili homilii, ale żeby wysłuchali do końca i pomilczeli ze mną.
Wyobrażam sobie, że gdybym szukał spokojnego miejsca pracy, albo bezpiecznego zakątka, żeby schronić swoje roztargnienie, kryzys, dołek, nieporadność, to byłbym wdzięczny komuś, kto nie pyta o nic, ale pozwala mi pozostać tam, gdzie sobie przysiądę.
Tyle sobie wyobrażam, i jeszcze więcej, bo od wyobraźni zależy prawdziwa i Boża miłość człowieka i świadczenie mu miłosierdzia.
Co ty byś pragnął, aby ci czyniono, gdybyś potrzebował miłosierdzia?
Czyń tak, jakbyś czynił miłosierdzie dla siebie, z wyobraźnią!
«« | « |
1
| » | »»