Niestety, znowu nastają czasy, w których ci, którzy dają, są wyśmiewani, ale wyśmiewani są też i biorący. Wygląda na to, że zaczyna się czas na egoizm personalny, który działa w obie strony.
Wspaniałe hasło, trochę rodem z czasów naszej – a przynajmniej niektórych z nas – młodości, czasów słusznej polityki i radości twórczej, zespołowej, gdzie każdemu według potrzeb. Ale my nie o tym, a raczej, nie o tych czasach i nie o tych ludziach. Bo podobne hasło istniało od zarania dziejów chrześcijańskich. Śmiano się, wręcz szydzono z naszych przodków, z grup, które tworzyli, nazywając się braćmi i siostrami, z ich wspólnych agap. Czasami podejrzewano ich o kanibalizm (Ciało Chrystusa). Stopniowo na przestrzeni wieków sytuacja poprawiała się na korzyść wiary chrześcijańskiej. Wielu świętych stosowało czynnie zasady i zalecenia wiary, mimo to byli oni postrzegani jako altruiści, dziwacy, czasami uznawano ich za chorych psychicznie. A jednak coś pozostało w pamięci: św. Marcin, który oddal połowę swego płaszcza, czy święty Franciszek uznający nawet zwierzęta za braci i siostry, z którymi trzeba się dzielić. Już kiedyś przy okazji pisania o jałmużnie wspominałem, iż łatwiej jest dawać niż brać.
Niestety, znowu nastają czasy, w których ci, którzy dają, są wyśmiewani, ale wyśmiewani są też i biorący. Wygląda na to, że zaczyna się czas na egoizm personalny, który działa w obie strony. Dobrze, że są osoby, które się temu nie poddają, dobrze, że są wzorce, z których można czerpać pełnymi garściami. Nie tylko święci, ale zwykli, anonimowi ludzie, dzielący się, dający, oferujący coś i siebie. Jałmużna to nie zabawa, miłosierdzie to nie stan samopoczucia. Mamy okres Wielkiego Postu, trochę prędzej niż w poprzednich latach, jeszcze nie zdążyliśmy się do końca rozbawić, a już zaczynamy się umartwiać. Poniekąd to dobrze, bo łatwiej nam będzie się dostosować, przestawić, zacząć się przygotowywać do dni Wielkanocy, do powtórnego przyjścia Pana.
W tym roku mamy szczytne hasła na cały rok liturgiczny oraz na okres Wielkiego Postu. Starajmy się w tym okresie dać poznać, że jesteśmy „uczniami Chrystusa” – zgodnie z wezwaniem Kościoła na cały rok liturgiczny. Starajmy się dostrzegać Chrystusa w ubogich, bo „Chrystus dla was stał się ubogim”, jak nas uczy Papież Benedykt XVI w swoim orędziu na Wielki Post 2008. Musimy zawsze pamiętać o tym, do czego zostaliśmy posłani. Musimy być skłonni do refleksji, bo przecież „Wielki Post każdego roku stwarza nam opatrznościową okazję do refleksji nad sensem i wartością naszego życia chrześcijańskiego i pobudza nas do odkrywania miłosierdzia Bożego, abyśmy sami z kolei stawali się bardziej miłosierni względem braci.” Ktoś powie, że nic nikomu nie da, bo sam mało posiada. Jezus napomina: „Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mt 5, 16). Wszystko zatem należy czynić na chwałę Boga, a nie własną. Ale jeśli tak niechętni jesteśmy do dawania jałmużny ludziom, to co damy Chrystusowi?? On czeka na naszą jałmużnę, co Mu damy? Powtórzę, co damy w jałmużnie Jezusowi Chrystusowi??
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |