Z legend Chrystusowych

To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.

Czegoś tak starego, tak spalonego wiatrem i tak olbrzymiego nie widzieli nigdy. Ta stara kobieta była przerażająca. Gdyby nie było cesarza, uciekliby wszyscy do domów, do swoich łóżek.

- To ona - szeptali jedni do drugich - ona, która ma tyle lat, ile ziaren piasku na jej ojczystym wybrzeżu. Dlaczego wyszła ze swej kryjówki właśnie tej nocy? Co zwiastuje cesarzowi i państwu, ona, która pisze swe przepowiednie na liściach drzew i wie, że wiatr zaniesie słowa wyroczni do tego, komu jest przeznaczona?

Byli tak przerażeni, że gdyby Sybilla zrobiła bodaj jeden ruch, rzuciliby się wszyscy na kolana z czołem ku ziemi. Ale ona tkwiła nieporuszona, jakby bez życia. Przycupnięta na najwyższej krawędzi skały, przysłaniając ręką oczy, wpatrywała się w ciemność nocy. Siedziała tam, jakby wyszła na wzgórze, aby lepiej zobaczyć coś, co zdarzyło się hen, daleko. Ze też ona mogła coś widzieć wśród takiej nocy!

W tej samej chwili cesarz i jego orszak zauważyli, jak głęboka panowała ciemność. Nikt z nich nie mógł widzieć nic przed sobą na długość ramienia. I jaki spokój, jaka cisza! Ani razu nie usłyszeli nawet głuchego pomruku Tybru. Lecz powietrze jakby chciało ich zadusić, zimny pot oblewał im czoła, a ręce były sztywne i bezsilne. Czuli, że stanie się nagle coś strasznego.

Nikt jednak nie chciał pokazać po sobie, że się boi, wszyscy mówili do cesarza, że to dobry omen: cała natura wstrzymała oddech, żeby pozdrowić nowego boga.

Wzywali cesarza Augusta, aby się spieszył z ofiarą, mówili, że stara Sybilla wyszła ze swej nory z pewnością po to, aby się pokłonić bóstwu opiekuńczemu cesarza.

Ale naprawdę to stara Sybilla tak była zajęta jakimś widzeniem, że nie wiedziała w ogóle o przybyciu Augusta na Kapitol. Przeniosła się duchem w daleki kraj i tam zdawało jej się, że wędruje przez wielką równinę. W ciemności potykała się ciągle o coś jakby kępy traw. Schyliła się i macała rękami. Nie, to nie były kępy, lecz owce. Wędrowała wśród wielkich stad śpiących owiec.

Teraz zwróciła uwagę na jakieś pasterskie ognisko. Paliło się na środku pola, usiłowała dojść do niego. Pasterze spali przy ogniu, u boku mieli długie, ostro zakończone laski, którymi zwykle bronili trzody przed dzikimi zwierzętami. Czy jednak te małe zwierzęta z błyszczącymi oczami i włochatymi ogonami, które się skradały do ognia, nie są szakalami? A przecież pasterze nie ciskają w nich oszczepami, psy śpią dalej, owce nie uciekają, a dzikie zwierzęta kładą się spokojnie do odpoczynku obok ludzi.

To widziała Sybilla, ale nie wiedziała nic o tym, co się działo za nią na szczycie wzgórza. Nie wiedziała, że tam wzniesiono ołtarz, rozżarzono węgle, rozsypano wonne zioła i że cesarz wyjął z klatki jednego gołębia, aby go złożyć w ofierze. Ale ręce miał tak zdrętwiałe, że nie mógł utrzymać ptaka. Jednym uderzeniem skrzydła gołąb uwolnił się i zniknął w górze, w ciemnościach nocy.

Gdy to się stało, dworzanie oglądnęli się nieufnie na starą Sybillę. Uważali, że to ona wywołała nieszczęście.

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...