To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.
Mimo to posuwała się ku cesarzowi potężna i pełna godności. Jedną ręką chwyciła go za przegub ręki, drugą wskazała hen, na daleki Wschód.
- Patrz! - rozkazała mu, a cesarz wzniósł w górę oczy. Otwarła się przestrzeń przed jego spojrzeniem i wzrok pobiegł na daleki Wschód. Zobaczył lichą stajnię pod stromą, skalną ścianą, a w otwartych drzwiach klęczących pasterzy. Wewnątrz stajni ujrzał młodą matkę na kolanach przed małym dzieckiem leżącym na podłodze, na snopku słomy.
Palec ogromnej, kościstej Sybilli wskazywał tam właśnie, na to biedne dziecko.
- Ave Caesar! - powiedziała Sybilla szyderczo.- Tam jest Bóg, którego będą czcić na szczycie Kapitolu!
August cofnął się przed nią jak przed obłąkaną.
Ale w Sybillę wstąpiła moc wieszcza. Przymglone oczy zapłonęły, ręce wyciągnęła ku niebu, głos się zmienił, jakby to nie był jej własny; taki miał dźwięk, taką siłę, że dało się go słyszeć po całym świecie. I jakby czytając w górze między gwiazdami, wymówiła słowa:
- „Odnowiciela świata czcić będą na Kapitolu.
Chrystusa czy Antychrysta, lecz nie ułomnego człowieka.”
To powiedziawszy, przeszła między porażonymi strachem mężami i schodząc powoli w dół wzgórza, zniknęła.
Następnego zaś dnia August zakazał surowo ludowi wznoszenia mu świątyni na Kapitolu. Zbudował tam natomiast świątynię dla nowo narodzonej Bożej Dzieciny i nazwał ją „Ołtarzem nieba”- Ara coeli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |