Adwentowe śpiewy wyrażają oczekiwanie, aby sprawiedliwy „zstąpił na ziemię”. Świat jest bardzo wyczulony na sprawiedliwość. Nieustannie o nią woła. Równocześnie jednak - w imię rzekomej sprawiedliwości - popełnia tyle niesprawiedliwych czynów. Tak zwana najwyższa sprawiedliwość (np. dziejowa, rewolucyjna, prywatyzacyjna) deprecjonuje samą siebie i staje się źródłem wielu nieprawdopodobnych ludzkich krzywd.
Pragnąć sprawiedliwości
Ludzie mówią, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie. I mają rację. Dobrze wiedzą, że ludziom złym i nikczemnym świetnie się powodzi, a uczciwi i skromni bardzo często cierpią biedę. Adwent jest czasem ludzi „błogosławionych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”. Już w starożytności chrześcijańskiej św. Bazyli pisał tak: „Sprawiedliwość jest stanem, który oddaje każdemu, co się mu należy. Jest to stan trudny do osiągnięcia, gdyż jedni z braku roztropności nie wiedzą, komu się co należy, inni zaś - pod wpływem ludzkich namiętności i złej woli - nie są sprawiedliwi. Pełnimy sprawiedliwość ze względu na Boga. To jest piękne, bo Bóg za dobro wynagradza, a za zło karze. Przeważnie jednak ludzie z dwóch powodów zwykli powstrzymywać się od czynów niesprawiedliwych, to jest ze strachu lub ze wstydu. Jeśli jednak uda się im obejść te dwie siły, to dla takich ludzi nie ma już żadnych hamulców moralnych, by krzywdzić wszystkich”.
Pozory usprawiedliwienia
Ludzie popełniają dziś dwa wielkie grzechy przeciwko sprawiedliwości. Pierwszy - to „niezgoda na zbawienie”. Albert Camus, opisując liczne stany ducha „człowieka zbuntowanego”, mówi, że człowiek jest dziś „fatalny, ponieważ sam sobie funduje ową fatalność i nie rozgranicza dobra i zła. Nie rozgraniczając, nie może się przeciw złu bronić i nie może rozwijać dobra. Największym zaś grzechem współczesnych ludzi i największą niesprawiedliwością, jaką sobie ludzie wyrządzają, jest ich niezgoda na zbawienie, które ofiaruje im Bóg. Ludzie dziś nie chcą się zgodzić na zbawienie. Naiwnie wierzą, że sami potrafią się zbawić. Nie mają więc już adwentu. Co więcej - ludzie - wolą zostać przy swoim, choćby nawet nie mieli racji. Mają tylko banalne zabawy i bardziej mądre, lub głupie, ziemskie oczekiwania. Dlatego tak często kładą się spać, wypowiadając prawie co dzień jakieś bluźnierstwo przeciwko Niewinnemu Bogu i parę przekleństw wobec jakichś tam ludzi, którzy tak samo głupio jak oni postępują”. Drugim wielkim grzechem przeciwko sprawiedliwości jest to, że „znakomita większość ludzi kładzie się codziennie spać bez porządnego rachunku sumienia”. A bez porządnego rachunku sumienia nie ma mowy o poprawie życia i naprawieniu krzywd (także sobie wyrządzonych). Usprawiedliwienie jest tak samo ważne, jak ważny jest sens życia i poczucie ludzkiego szczęścia. Nie ma bowiem szczęścia bez usprawiedliwienia przez Boga (a wiemy, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy!). Jednym z najbardziej fatalnych błędów współczesnych ludzi są tak zwane „usprawiedliwienia tylko ludzkie”.
Czynić sprawiedliwość
Adwent objawia nie tylko ziemskie wołania o sprawiedliwość. Jest też mądrym wychowywaniem ludzi do sprawiedliwości. Każe odpowiedzieć na pytanie, ile dobrego może zrobić jeden sprawiedliwy? Sprawiedliwość nie jest czymś, co przemija. Adwent uświadamia prawdę, że to właśnie „sprawiedliwi świecić będą jak gwiazdy na niebie”. Dlatego nadzieja ludzka i chrześcijańska „nakłada się” na czynienie sprawiedliwości i prostowanie „dróg dla Pana”. Jest to motyw znany nie tylko w Biblii adwentowej, ale i w literaturze. Na przykład Iwan, jeden z bohaterów F. Dostojewskiego, mówi tak: „Żyję, choćby mi ludzie nie wiem jak obrzydzili życie i zabrali wiarę w życie, choćbym się zawiódł na ukochanej kobiecie, choćbym przestał wierzyć w porządek rzeczy i przekonał się, że wszystko jest przeklętym, skłębionym i piekielnym chaosem, choćbym zaznał wszelkich okropności ludzkiego rozczarowania: - jednak nadal będę chciał żyć!”. Zapytajmy: dlaczego? A po prostu dlatego, że Chrystus - Wielki Niewinny - jedyny Sprawiedliwy oddał się w nasze ręce. I co dzień się wydaje.