"Przemoc i gwałt sieją nienawiść i potem zbiera się tego owoce, miłosierdzie zasiewa w ludziach pokój, ale nie jest to pokój tego świata, lecz Pokój prawdziwy, którym tylko wiara w Jezusa Chrystusa może nas obdarzyć."
Umysł pogrążony w jałowej wiedzy odnajduje czasem spokój, wytchnienie i radość duchową w lekturze św. Pawła. Chciałbym, żebyś spróbował go czytać; to cudowne, i duch przy tej lekturze wzlatuje wzwyż, jest on dla nas ostrogą każącą trzymać się prostej drogi i wracać na nią, ilekroć grzech nas z niej zepchnie.
Każdy z was - czytamy w jego notatkach do przemówienia na temat miłosierdzia - wie, że fundamentem naszej religii jest Miłość, bez której rozsypałaby się ona w proch, gdyż nie będziemy naprawdę katolikami, dopóki nie spełnimy, a raczej nie ukształtujemy całego naszego życia zgodnie z dwoma przykazaniami, które mieszczą w sobie samą istotę wiary katolickiej: kochać Boga z całych sił naszych i kochać bliźniego jak siebie samego. Jest to oczywisty dowód, że wiara katolicka opiera się na prawdziwej Miłości, choć wielu chciałoby dla spokoju własnego sumienia widzieć podstawę nauki Chrystusowej w przemocy.
Przemoc i gwałt sieją nienawiść i potem zbiera się tego owoce, miłosierdzie zasiewa w ludziach pokój, ale nie jest to pokój tego świata, lecz Pokój prawdziwy, którym tylko wiara w Jezusa Chrystusa może nas obdarzyć.
Wiem, że droga ta jest trudna i pełna cierni, podczas gdy ta druga na pierwszy rzut oka wydaje się piękniejsza, łatwiejsza, dająca więcej zadowolenia, ale gdybyśmy mogli zgłębiać wnętrze tych, którzy na swoje nieszczęście chodzą błędnymi drogami, zobaczylibyśmy, że nie mają oni w sobie tej pogody, jaka płynie z pokonywania trudności i wyrzeczeń.
Dzisiaj, po straszliwej wojnie, która ogarnęła cały świat niosąc materialną i moralną ruinę, mamy przed sobą jasno wytknięty obowiązek przyczyniania się do moralnego odrodzenia społeczności świata po to, by mógł zajaśnieć nowy promienny świt, który sprawi, że wszystkie narody nie tylko w słowach, ale całym swoim życiem uznają za swego przewodnika Jezusa Chrystusa. W rozwiązanie tego olbrzymiego problemu, w realizację tego przepięknego planu, trzeba włożyć ogrom pracy; temu celowi służą między innymi koła Konferencji św. Wincentego.
Instytucja prosta, odpowiednia dla studentów, gdyż nie nakłada innych obowiązków oprócz stawienia się w jeden określony dzień tygodnia w lokalu swojego koła i odwiedzenia w ciągu tego tygodnia dwóch czy trzech rodzin. Zobaczycie, nie zabiera to wiele czasu, a ileż dobrego możemy zrobić dla tych, których odwiedzamy, i ileż dobrego dla nas samych.
Członkowie Konferencji, odwiedzający biednych, pełnią niejako role skromnych narzędzi Opatrzności Boskiej: szukając zbliżenia z ubogimi zdobywamy po trochu ich zaufanie, stajemy się doradcami w najcięższych momentach ich ziemskiej pielgrzymki, podsuwamy im słowa pokrzepienia, jakie dyktuje nam wiara, i wielekroć udaje nam się, choć nie nasza to zasługa, sprowadzić na właściwą drogę ludzi, którzy nie przez złą wolę z niej zeszli.
Mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że działalność Konferencji św. Wincentego i odwiedzanie biednych pomaga nam opanowywać własne namiętności i jest najlepszą wskazówką, że kroczymy słuszną drogą.
Zetknięcie się na co dzień z wiarą, z jaką ubogie rodziny znoszą cierpliwie swoją dolę, składają nieustające ofiary, a wszystko to czynią dla miłości Boga, skłania nas wielekroć do tego, że zaczynamy rozumieć, jak hojnie Bóg obdarzył nas, a mimo to jesteśmy leniwi, niedbali, źli, a oni, nie tak uprzywilejowani, są od nas nieskończenie lepsi. Łatwiej nam wtedy uczynić postanowienie poprawy i wejść na drogę prowadzącą do Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |