Piątek, 11 grudnia
SylwiaKiedy myślę o moich pierwszych relacjach damsko-męskich, przypomina mi się interwencja i troska Pana Boga o moje życie w czystości. Byłam młodą 17 letnią dziewczyną, której brakowało fundamentu osobistej relacji z Jezusem, mimo że zostałam wychowana w wierze katolickiej i chodziłam w niedziele na Eucharystię. Razem z moim chłopakiem planowałam pierwszy wspólny wakacyjny wyjazd. Moja mama była temu przeciwna, ale natarczywe naleganie w końcu ją przekonało. Byłam szczęśliwa i cieszyłam się na myśl o porankach i wieczorach spędzonych u boku ukochanego.
W dzień, który zaplanowaliśmy na nasz wyjazd, gdy wróciłam z Mszy św. i już mieliśmy udać się na dworzec, moja mama złamała nogę. Godzina odjazdu pociągu zbliżała się, a nasza podróż stała pod znakiem zapytania. Postanowiłam zrezygnować ze wspólnie spędzonych wakacji, choć prawdę mówiąc nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Musiało upłynąć trochę czasu zanim zrozumiałam tę sytuację i dostrzegła w tym wydarzeniu rękę Boga, która być może uchroniła mnie w ten sposób przed popełnieniem grzechu nieczystości z człowiekiem, z którym i tak w niedługim czasie się rozstałam.
Rok spędzony z młodymi ludźmi w Katolickiej Szkole Kontemplacji i Ewangelizacji Młodych DZIECI ŚWIATŁOŚCI był dla mnie czasem uczenia się patrzenia na siebie i drugiego człowieka oczami Jezusa, czystym spojrzeniem, które mówi, że kocha.
Wspólnie zamieszkując, spędzaliśmy ze sobą dużo czasu na modlitwie, na wspólnych rekreacjach i rozmowach. Wykonywanie codziennych obowiązków pomagało nam się bliżej poznać.
Słowa, które Jezus wypowiedział na Górze Błogosławieństw: „Błogosławieni czystego serca, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” są mi bliskie i bardzo nawiązują do czasu pobytu w szkole – czasu przemiany serca. Starałam się współpracować z łaską Bożą, stając przed Jezusem podczas codziennej Eucharystii i adoracji z każdym moim nieuporządkowaniem i słabością, przyznając się przed samą sobą i przed Nim do moich pragnień, oczekiwań względem mojego życia i wymagań, jakie sobie stawiałam, aby zaspokoić te oczekiwania.Budowanie tak szczerej relacji z Jezusem pomagało mi w nawiązywaniu właściwych kontaktów z drugim człowiekiem. W szkole przeżywaliśmy czas pojednania, kiedy stawaliśmy przed każdym z osobna, aby przeprosić za zachowania, które pomniejszały w nas dobro.
Szczerość, z jaką to się dokonywało owocowała w budowaniu zdrowych relacji i umacniała wiarę w to, że będąc blisko Jezusa, dzięki łasce Bożej, możliwe jest życie w czystości przed małżeństwem.Takie życie ma swoje piękno, rozwijające się najpierw w duszy człowieka, w jego czystych myślach i pragnieniach. Z własnego doświadczenia widzę, że szczere braterskie i przyjacielskie relacje między kobietami i mężczyznami umacniają zaufanie i pomagają, aby to piękno, które jest w nas ukryte mogło zaistnieć i być widocznym w naszym życiu i powołaniu.
Świadectwo ze strony Dzieci Światłości