Znaleźli drogę do nieba

Są tacy między nami. Naprawdę. I chcą się podzielić z nami swoim doświadczeniem Boga i drogi do Niego. Ty też możesz. Jeśli chcesz, napisz

Czwartek, 24 grudnia


Siostrzyczka

Chodziłam do liceum i od dłuższego już czasu towarzyszyła mi myśl: moim powołaniem jest zakon. Wcale mi się to do końca nie podobało. Miałam świetnych przyjaciół, fajnego chłopaka, plany na przyszłość, wymarzone studia... Z drugiej jednak strony życie dla Jezusa fascynowało mnie, dawało mi to, czego nie znajdowałam w imprezach - poczucie bezpieczeństwa i duchowej radości. Bałam się. Bałam się podjąć ostateczną decyzję, bo przecież wszyscy których kochałam uważali mnie za słomiany ogień. Szybciej my wytrzymamy w klasztorze niż ty - tak mnie podtrzymywali na duchu - rozniesiesz zakon! Albo cię wyrzucą, albo sama odejdziesz! itp., itd Ale przyszedł jeden wieczór, gdy podczas modlitwy Pan dał mi słowo - rozesłanie 72 uczniów z Ewangelii Łukasza. Wtedy już wiedziałam. Decyzja została podjęta, tylko które Zgromadzenie wybrać? Podeszłam do sprawy bardzo poważnie, zaczęłam zbierać informacje o różnych Zakonach, wiele odwiedziłam i miałam coraz większy mętlik w głowie. Wiedziałam mniej niż na początku. Przypadek sprawił (o ile poza gramatyką istnieją przypadki) ,że mój tata będąc uczynnym człowiekiem postanowił pomóc w przeprowadzce jednej z sióstr pracujących w mojej rodzinnej parafii (siostry tak jak księża zmieniają czasem miejsce zamieszkania - są przenoszone na inne placówki). Ponieważ trasa do nowego klasztoru była odległa, tata wziął mnie, abym czuwała nad tym, by nie zasnął za kierownicą (czytaj: bym ciągle gadała, co mi nigdy nie sprawiało specjalnego kłopotu, wręcz przeciwnie. Tak więc odwiedziłam ów klasztor - okazał się uroczym, odosobnionym miejscem. Poczułam się w nim bardzo dobrze. Jednak miałam silne postanowienie, że do tego Zgromadzenia nie wstąpię - nie podobał mi się zestaw kolorów: brązowy habit i czarny welon brrrr! Siostry znałam bardzo dobrze, uczyły mnie, nawet się z nimi przyjaźniłam, ale wstąpić do nich - co to, to nie! Pan Bóg jednak miał mi spłatać figla. Każdej nocy śnił mi się ten odwiedzony klasztor... wreszcie skapitulowałam i "przyjęłam do wiadomości", że moim strojem stanie się franciszkański brązowy habit. Teraz bym go nie zamieniła na żaden inny!!!

Jednak chyba najtrudniejszą okazała się przeprawa z mamą, bo tatę miałam po swojej stronie. Gdy się już zgłosiłam do klasztoru i zakomunikowałam w domu, że we wrześniu wstępuję do Zgromadzenia moja ukochana mama, która do tej pory wyrażała swój głośny sprzeciw nagle przestała się do mnie w ogóle odzywać Wiedziałam, że cierpi i cierpiałam razem z nią. Gdyby nie pomoc z Nieba nie wiem, jak bym to wytrzymała...

Obecnie jestem już przeszło 10 lat w Zakonie (choć najwięksi optymiści dawali mi góra 2 miesiące) i jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa, bo znalazłam swoje miejsce, swoje szczęście, swojego Jezusa. Nie zawsze jest różowo w życiu zakonnym, ale w jakim stanie życia jest ? W klasztorach też mieszkają ludzie, nie anioły. Ale ludzi w Zakonie łączy miłość do Chrystusa, do Kościoła, do człowieka - te więzy są nieraz silniejsze niż więzy krwi. Dlatego jeśli odczuwasz w sercu wołanie Jezusa, nie bój się! ON da Ci siłę i moc do podjęcia ostatecznej decyzji i wytrwania w niej! ON nigdy nie zawiedzie i nie zdradzi! Ludzie mogą zawieść, ale Jego miłość jest wierna!


Świadectwo pochodzi z forum Wiara.pl

«« | « | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...