Sześć homilii
ks. Tomasz Horak
Spotkałem proboszcza z... Nieważne skąd. Opowiadał o swojej parafii. Sklep, taki ze wszystkim. Zwódką dostępną o każdej porze dnia i nocy. Właściciel – bardzo pobożny człowiek. Baldachim na procesji nosił, do Różańca należał, nieszporów nie opuścił. Ale ludzi rozpijał, nawet dzieciakom wódkę sprzedawał. Kiedyś proboszcz zaszedł do niego w nocy, że to niby po pół litra. Poznał księdza, gdy światło zapalił. Ksiądz przekonywał, że jest współwinny grzechu iludzkiej krzywdy. Postawił też ultimatum: albo ograniczysz sprzedaż alkoholu, albo nie pozwolę ci nosić baldachimu. W dniu odpustu baldachim niósł kto inny. Ale w sklepie nie zmieniło się nic. Moralna schizofrenia. Jeden z tysięcy przypadków. I choć dla owej wioski był to problem duży – to nie brak stokroć większych. Na moralną schizofrenię, czyli rozdwojenie osobowości, cierpią politycy stołeczni i gminni. Cierpią biznesmeni i lekarze. Cierpią kierowcy i nauczyciele. Cierpią księża i wojskowi... Nie mam prawa oskarżać – jestem jednym z nich. Ale widzę, że minione dziesięciolecia doprowadziły do niesamowitego spustoszenia ludzkich sumień w naszym kraju, do rozregulowania delikatnej dziedziny moralności.
O co chodzi, gdy mówimy „moralność”? Chodzi o cechę właściwą na ziemi jedynie człowiekowi. Sam jeno człowiek potrafi wartościować sprawy nie tylko jako korzystne iszkodliwe, miłe i przykre, wesołe i smutne..., ale przede wszystkim jako dobre i złe. Złe nie dlatego, że szkodliwe, przykre, smutne... Często nawet wręcz odwrotnie: korzystne (łapówka), miłe (noc z sąsiadką), wesołe (ubaw z cudzego nieszczęścia) – a jednak złe. Mówimy: moralnie złe.
Problem rozsypywania się moralnej struktury i brak wrażliwości sumień ludzkich, problem rozdwojenia wiary i moralności nie jest niczym nowym. Czytamy dziś proroka Amosa: „Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów i plewy pszenicy będziemy sprzedawać...” Bardzo ostro prorok rysuje obraz swoich czasów (połowa VIII w. przed Chr.). I w imieniu Boga osądza: „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków!” Każde takie zdanie zapisane w Biblii ma wartość ponadczasową. Jest przeto oceną i osądem każdego człowieka, także naszych czasów. Problem jest wciąż żywy, a zaczyna się tam, gdzie zaciera się granica moralnego wartościowania. Dokładnie w tym samym miejscu zaciera się także granica człowieczeństwa. Bo czy ktoś „kupujący biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów” zasługuje na miano człowieka? A ów sklepikarz to co?
Podobną ocenę wypowiada Jezus – podobną, ale idącą dalej. Mówi On, że są dobra prawdziwe. Czyżby dobra materialne były pozorne? Jezus mówi dalej: „Nie możecie służyć Bogu i mamonie”. Mamy służyć Bogu i dobrom prawdziwym. Pieniądz i wszystkie wartości materialne mają służyć nam i być narzędziem naszej służby Bogu. Jeśli wypierając się Boga igłęboko rozumianego dobra, człowiek służy mamonie – przekroczył granicę świata przestępczego. Nie sposób inaczej. A jeśli usiłuje służyć i Bogu, i mamonie? Nie można. Nie da się. Te dwa rodzaje służby są jak woda i ogień – nie mogą współistnieć ze sobą. A ów rządca, o którym Jezus mówi? Na płaszczyźnie dóbr pozornych postąpił roztropnie – ocenia Jezus. Ale tylko na tej płaszczyźnie. Dlatego nie jest wart, by powierzyć mu dobra prawdziwe.
Zachłysnęliśmy się w Polsce dobrami, które jeszcze dziesięć lat temu, były niedostępne. Najpierw wolnością – ale chcielibyśmy wolności dla niej samej, dla poczucia nieskrępowania, które tak urzeka i fascynuje. Jednak wolność nie skierowana ku prawdziwym dobrom prędzej czy później niszczy moralne poczucie człowieka, a zacierając granice dobra i zła, zaciera granice człowieczeństwa. Świat staje się nieludzki... Zachłysnęliśmy się też dobrami materialnymi. Bo mimo całego narzekania, mimo ogromnej biedy wielu rodzin, mamy więcej i inne niż kiedyś oczekiwania materialne rządzą większością społeczeństwa. Pieniądz i co można na pieniądz przeliczyć łatwo staje się celem samym w sobie: mieć! Więcej mieć! Dlatego tak wielu spośród nas chciałoby służyć i Bogu, i mamonie. Jak ów sklepikarz, jak tylu innych. W Polsce musi zmienić się wszystko – nie granice województw, ale granice wartości, dóbr prawdziwych i dóbr pozornych. Każdy musi rewidować swoje postawy, każdy musi reformować samego siebie – bo inaczej nas zaczną „kupować za srebro” i nam będą „sprzedawać plewy pszenicy”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |