Cztery homilie
o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Jezus ich nie poznał i dlatego właśnie nie chce mieć z nimi nic do czynienia. Nie miało żadnego znaczenia, że oni Go znali. Jest droga błogosławieństwa, na której dajemy Mu się poznać, i droga przekleństwa, na której zadowalamy się tylko znajomością Jego. Drogi błogosławieństwa i przekleństwa są blisko siebie i łatwo je pomylić. Trudno mi wyobrazić sobie Jezusa mówiącego: „nigdy was nie znałem, odejdziecie ode mnie” i pogodzić Go z tym z Łagiewnik! A jednak to ten sam Jezus! Nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy egzorcyzmowali, czynili cuda w Jego imieniu albo przemawiali w Jego imieniu.
Błogosławiący faryzeusz ze świątyni i przeklinający swoje życie celnik, który wstydzi się podnieść oblicze – który z nich jest usprawiedliwiony, a który odtrącony? Stwierdza wiarę u kobiety kananejskiej i rzymskiego setnika, a nie dostrzega jej u mieszkańców Nazaretu. W przypowieści o uczcie królewskiej zaproszeni, zapewne najwartościowsze osoby, lekceważą sobie ten zaszczyt i nie przychodzą, a nawet hańbią posłańców. Król posyła armię, która ich wytraca. Wybiera tych z rozstajnych dróg i peryferii, z marginesu. Złych i dobrych, jakby w ogóle nie chodziło o kolekcje cnót czy wad.
Święty Paweł swoje faryzejskie ambicje i całe staranie o doskonałość uznał za śmieci i zadbał tylko o jedno, by być poznanym przez Chrystusa. Nic przed Nim nie ukrywał. Gershom Scholem mawiał, że im bardziej człowiek jest oddalony od Boga, tym usilniej za Nim tęskni, a potrzeba powrotu staje się u niego silniejsza niż śmierć. Zdarza się, że wybitny teolog i dogmatyk publicznie ogłasza swą apostazję, a walczący ateista po latach łka w konfesjonale. Nie jest to reguła dotycząca wszystkich, ale Jezus nas ostrzega i odsłania, co jest decydujące. Ostrzega nas przed iluzją religijności, która może stać się pusta jak otchłań, i wskazuje nam wyraźnie wiarę jako nieustanne odsłanianie prawdy o naszej słabości Bogu. Drogi wiary są pełne paradoksów. Katastrofy okazują się zwycięstwami, sukcesy pułapkami, zabłąkanie wyciska łzy prawdy, a pewność poprawności rysuje uśmiech fałszu. Tylko uniżający się będą wywyższeni.
Czy nie tak było z Chrystusem? Katastrofa Golgoty okazała się niebawem triumfem nad samą śmiercią. Sytuacja bez wyjścia odsłoniła nieznany człowiekowi horyzont życia wiecznego w Bogu. Myśląc o tym wszystkim, doznaję pocieszenia, gdyż już wiem, że każde przekleństwo losu, które na mnie spada, jest tylko chwilowo nierozpoznanym błogosławieństwem, ale też staję się ostrożniejszy wobec każdej błogosławionej sytuacji, by nie oślepnąć od zadowolenia i nie przestać wyznawać Jezusowi moich słabości. Co więc naprawdę oznaczają słowa Jezusa „nigdy was nie znałem”? Wielu z nas nie chce uznać w sobie najmniejszego śladu słabości i nie odsłania przed Jezusem siebie w prawdzie o bezradności (André Deigneault).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |