Cztery homilie
ks. Tomasz Jaklewicz
W liturgii słuchamy tekstów biblijnych wyrwanych z kontekstu. W zrozumieniu Słowa pomaga uwzględnienie kontekstu. Fragment dzisiejszej Ewangelii to zakończenie Kazania na Górze, czyli wielkiej mowy Jezusa, w której jako nowy Mojżesz dokonał odświeżającej interpretacji praw Starego Testamentu. Kazanie na Górze nie było zniesieniem dotychczasowych Bożych przykazań, ale ich wypełnieniem i przekroczeniem w stronę „większej sprawiedliwości”. Jezus ustawił poprzeczkę wyżej. Pointa ma charakter przypowieści pobudzającej wyobraźnię. Jest wezwaniem do wprowadzenia usłyszanych słów w czyn.
Jezus dwukrotnie zestawia przeciwstawne postawy. Najpierw postawę „mówienia” i „czynienia”, a potem postawę „słuchania” i „czynienia”. To przestroga przed pozostaniem w świecie słowa. Samo słuchanie Słowa Bożego, a nawet mówienie o Bogu – to za mało. Słowo musi stawać się ciałem. Jezus wzywa do „spełniania woli Ojca” oraz „wypełniania słów”. W oryginalnym tekście występuje tutaj ten sam czasownik poieo – oznaczający „czynić, robić, sprawiać, popełniać”. Jedno ze starszych polskich tłumaczeń posługuje się zwrotami „czynić wolę Ojca” oraz „czynić słowo”. Słowo Boga ma być „czynione”. Ewangelia nie jest zbiorem pobożnych, teoretycznych rozważań. Jest słowem najbardziej praktycznym, jest słowem do „czynienia”, do wypełnienia. Jego moc, sens, prawda ujawniają się wtedy, kiedy to słowo wciela się w życie. Słowo staje się wtedy prawdziwe, staje się skałą, na której można zbudować trwały, bezpieczny dom swojego życia.
Obraz domu budowanego na piachu albo na skale zaprasza do pytania o fundamenty. Na czym buduję swoje życie? Co jest jego podstawą? Dziś liczy się spontaniczność, fantazja, kreatywność, twórczość. Ale jednocześnie panuje jakiś lęk przed decyzjami na zawsze. Nie da się wiecznie majstrować przy fundamentach, trzeba je mądrze zrobić. Raz, a dobrze. Zaprojektować, zazbroić, zalać betonem. Fundament musi wytrzymać cały ciężar domu, także ewentualne nawałnice. Ludzkie życie też potrzebuje fundamentu, jakiegoś zasadniczego, trwałego punktu odniesienia, jakiejś podstawowej pewności. Jezus oferuje swoje słowo jako skałę. Słowo niosące prawdę o Bogu i prawdę o człowieku. Co myśleć o człowieku, który powie inżynierowi „tak, to znakomity projekt”, ale przy budowie domu będzie się kierował raczej swoim widzimisię, zamiast wiernie trzymać się projektu? To nieroztropne, zwłaszcza w odniesieniu do fundamentów. To one przecież decydują o trwałości całej konstrukcji. Nawet najpiękniejszy dom, z superkafelkami i glazurą, może rozsypać się jak domek z kart, jeśli fundamenty okażą się fuszerką.
Napisałem kolejny tekst, ale Ewangelia pozostaje wciąż słowem do zrobienia. Nie na papierze. W życiu. Moim, twoim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |