Sześć homilii
Piotr Blachowski
W naszych czasach chętniej zajmujemy się problemami obcych niż swoją własną rodziną, krewnymi czy znajomymi, gdyż obce problemy można o wiele łatwiej zrozumieć i zaakceptować niż własne. W gruncie rzeczy jednak każda pomoc udzielona natychmiast ma nieocenioną wartość, niezależnie od stopnia pokrewieństwa i więzi z osobą, która pomocy potrzebuje.
Czy stać nas na bezinteresowną pomoc tym, którzy jej potrzebują, a nie mają na tyle odwagi, by o nią poprosić? Dla wielu z nas to problem nie tylko fizyczny, ale i emocjonalny, gdyż słowa, które nieraz do nas dochodzą, czasami brzmią odpychająco, a czasami wręcz wrogo. A jednak są tacy, którzy potrafią przełamać barierę wstydu, barierę emocji, wyciągając dłoń po pomoc i z pomocą. Nasze społeczeństwo dzieli się na trzy grupy: pierwsza to ta, która pomocy potrzebowała, druga – która pomocy potrzebuje i trzecia, która jej będzie potrzebowała, przy czym nie chodzi tutaj tylko o pomoc materialną, ale także psychologiczną, duchową, specjalistyczną oraz medyczną. Jakiejkolwiek udzielimy, zawsze będziemy odczuwać satysfakcję.
Izajasz, cytując słowa Pana, daje nam radę: „Tak mówi Pan: «Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić.” (Iz 56,1). Jak my mamy to zrozumieć? Otóż wspomagajmy się wzajemnie zgodnie z prawem, jakie nas obowiązuje, jednakże miejmy na uwadze, iż każda pomoc to przyczynek do Zbawienia, do wejścia w sprawiedliwość Pańską, w Jego Miłość, w Jego Miłosierdzie. Pomagając innym, sami sobie pomagamy, służąc innym – Bogu służymy.
To właśnie ma na myśli święty Paweł, mówiąc do pogan „chlubię się posługiwaniem swoim w tej nadziei, że może pobudzę do współzawodnictwa swoich rodaków i przynajmniej niektórych z nich doprowadzę do zbawienia.” (Rz 11,14). A zatem posługuje poganom z wiarą, że Bóg wykorzysta jego posługę również dla dobra tych, którzy w Niego nie uwierzyli.
Na koniec słyszymy przypowieść o kobiecie kananejskiej, której odwaga i niezachwiana wiara, a zarazem przeświadczenie o słuszności prośby, są godne naśladowania. By pomóc swemu dziecku, z matczynej miłości godzi się na największe poniżenie. Jej córka prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z bezgranicznej ofiary matki, która jest gotowa poświęcić wszystko, aby uwolnić swe dziecko z jarzma zależności od złego. Miłość matki do dziecka sprawia cud. Pan Jezus mówi; „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie jak chcesz!” (Mt15, 28). Oto cud miłości.
Poruszony problem jest ponadczasowy. Swoi, obojętnie czy chodzi o własną rodzinę czy dalszych krewnych, mają zawsze pierwszeństwo. Potem przychodzi kolej na potrzeby obcych. Kobieta kananejska z pewnością to rozumiała. Jednak dla Boga najważniejszy jest człowiek, jego miłość i wiara. Ta pogańska kobieta doświadczyła łaskawości Pana, bo dała dowód wiary i nadziei umotywowanej miłością do dziecka. Bądźmy więc ludźmi, którzy w udzielaniu pomocy nie robią żadnych różnic i nie stwarzają barier.
MARYJO, MATKO WSZYSTKICH LUDZI, spraw, abyśmy uznawszy swoje wspólne pochodzenie i wspólne przeznaczenie odnosili się do siebie z szacunkiem i pomagali sobie nawzajem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |