W dobie indywidualizmu, singli, szukamy jednak wspólnoty, przyjaciół, nierzadko drugiej połowy. Po to, by podzielić się sercem, radościami i smutkami, a czasem po prostu, by być z kimś razem. Człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje wspólnoty, rodziny.
Chociaż unikamy dyskusji na ten temat, to samotności nie chcemy. Bliskiego człowieka lub bliskich ludzi szukamy w pracy, na spotkaniach, w kościele, w grupach, w Internecie (to ostatnio bardzo modne).
Zapominamy jednak, że tak do końca sami nie pozostajemy, nawet, jeśli nie mamy przytuliska, powiernika, to mamy grupę, do której należymy poprzez przynależność do Kościoła. Tam przecież spotykamy naszych znajomych, braci i siostry w wierze, wreszcie spotykamy tam Tego, Który na nas ciągle czeka, Boga.
Powiecie, że kazań to macie dość w kościele i nie warto dublować tego, co dzisiaj lub jutro usłyszymy z Ambony. Racja, ale aby zacząć mówić o tym, co jest ważnym na dzień dzisiejszy i na cały tydzień, tytułem wprowadzenia musiałem użyć słów, których mógłby użyć kapłan. Teraz mogę przejść do właściwego tematu, którym jest jedność i tożsamość. Jedność i tożsamość w rozumieniu ekumenicznym, ponadkościelnym, ponadgrupowym, czyli globalnym. Ludzkość przez tysiąclecia podzieliła się na grupy. Przyczyny tego były różne. Bardzo istotny, a równocześnie najbardziej bolesny jest podział narzucony przez religie, które nierzadko uznają tego samego Boga, ale inaczej Go postrzegają, inaczej się do Niego modlą, inaczej Go wielbią, wreszcie inaczej Go kochają. Będąc w przededniu kilku zjednoczeń kontynentalnych, dalej jesteśmy podzieleni w zakresie wiary. I nawet, jeśli mówimy tym samym językiem, to Boga widzimy inaczej.
Pytanie brzmi: gdzie nasza jedność, gdzie nasza tożsamość? Przecież wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, dlaczego więc jesteśmy podzieleni? Dlaczego nie potrafimy dogadać się z naszymi braćmi w wierze, tymi starszymi i tymi młodszymi, tymi odłączonymi. Tymi, którzy nawet wyznając naszą wiarę sądzą, iż są pozostawieni samymi sobie?
Właśnie dlatego, jak co roku od wielu lat, obchodzimy w Kościele Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, w tym roku pod hasłem: „Wy jesteście świadkami tego”. Poprzez małą i wielką Ewangelizację w tym czasie – ale nic nie stoi na przeszkodzie, by w każdym – módlmy się o jedność ze wszystkimi wyznającymi jednego Boga, módlmy się o naszą tożsamość, by wypływała ona z przekazów Ewangelicznych, z Pisma Świętego, nie tylko Nowotestamentowego, ale i Starotestamentowego, by tożsamość społeczna została wzmocniona jednością wiary. Wiary w jednego Boga, wiary łączącej nas we wspólnej modlitwie w jedną rodzinę czekającą na spotkanie z Bogiem twarzą w twarz. I to tylko tyle, albo, jeśli kto woli, aż tyle...
Nadzieja na wspólną przyszłość nie boli, nie wymaga wyrzeczeń, a jedynie modlitwy. Pamiętajmy, że bez Boga jesteśmy jak ścięty kwiat, nie mający szans na odrodzenie.
«« | « |
1
| » | »»