Przed kilkudziesięciu laty Tygodnik Powszechny i Znak przeprowadziły ankietę o modlitwie. Jej efektem jest książka "Bezimienni mówią o modlitwie". Wydaje się, że dziś warto wrócić do postawionych wtedy pytań: "Jak rozumiem modlitwę? Jak się modlę? Czym jest dla mnie modlitwa? Mój udział we Mszy św.?". Nasi czytelnicy przesłali nam swoje refleksje...
W trudnych chwilach proszę o czyjąś modlitwę
Mam lat 41, niezamężna, ukończyłam 7 klas szkoły podstawowej na wsi i teraz dopiero, pracując w charakterze pomocy przy kuchni w zakładzie, gdzie opiekujemy się dziećmi, ukończyłam kursy, które pomogły mi zdobyć tytuł czeladnika w moim zawodzie. Pochodzę z prowincji, najpierw pracowałam w małym miasteczku, a obecnie już kilka lat w dużym mieście.
Jeśli chodzi o modlitwę, to ją rozumiem jako potrzebę duszy w każdej chwili. Żyjąc tym przeświadczeniem, że przez Chrzest jesteśmy ,,dziećmi Bożymi”, dziecko chyba lubi często rozmawiać z Ojcem i z Nim przebywać i w radości, i w smutku, i radzi się Go, bo wie, że Ojciec je kocha. I jest mu z Nim dobrze, cokolwiek z nim zrobi, i cóż łatwiejszego, jak być z Nim zawsze, i w doli, i w niedoli, wszak przecież św. Teresa mówi nam w „Drodze doskonałości”, że odmawiając „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, nie trzeba Go szukać gdzieś w niebie, ale w niebie naszej duszy, więc dlatego tak łatwo nam zbliżyć się do Boga, aby z Nim rozmawiać jak z Ojcem nas miłującym, który przez łaskę jest w naszej duszy, to jest w tym niebie, i gdy byłam mała, to tego nie rozumiałam, ale korzystając z częstych rekolekcji dowiedziałam się, że na modlitwie nie trzeba szukać Boga daleko, aby z Nim rozmawiać. Należy również uwielbiać i kochać Go za innych, i wypraszać dla innych łaski. Miałam czasem trudności, że po co się modlić, to jest prosić za innych, przecież Bóg jest samą Dobrocią i wszystko wie, co komu trzeba. Wtedy pomogły mi to zrozumieć te słowa: czyż Jezus chodząc po Ziemi Palestyńskiej nie udzielał łask szczególnych wskutek czyjejś prośby? Tak, to mi dało pokój w mojej niewiedzy. Więc gdy się czujemy słabsi, grzeszni, to i w tym wypadku łatwo nam też jest zbliżyć się do Pana Boga (wszak za przykład Maria Magdalena) i wtedy tym bardziej pomoc Ojca Najlepszego potrzebna. Często w trudnych chwilach proszę o czyjąś modlitwę i w sytuacjach najtrudniejszych czuje się tę pomoc czyjejś modlitwy. Będąc małą, inaczej na to patrzyłam, jakoś nigdy moja modlitwa nie była taka, jaka jest teraz, była raczej płynąca z obowiązku, że trzeba się modlić, i jeszcze uważałam, że trzeba być w kościele, aby się modlić dobrze, i praca mi nieraz przeszkadzała, ale gdy dla mnie stało się wiadome, że praca .może być i modlitwą i jeszcze, że przez łaskę Bóg mieszka w duszy, jestem teraz jak to dziecko z Ojcem swoim, chociaż się tego nie czuje, ale wiara mi to mówi.
Więc żyjąc wiarą jednak to jest prawdą, że jest mi trudno wiele mówić, ale za to często trwam z Nim na modlitwie i zawsze przyglądam się Jemu i Jego Dobroci, a wtedy On, gdy krzywdą się coś zdaje, zawsze nauczy, jak postąpić z bliźnimi, i zawsze wyjdzie się umocnionym. A gdy już całkowicie mi ciężko, to jeszcze Droga Krzyżowa pomaga mi być więcej ofiarną. Na przykład w tej stacji Drogi Krzyżowej, gdzie Panu Jezusowi pomaga Szymon Cyrenejczyk nieść krzyż, ale niechętnie to robi, więc go zmuszają; ile wtedy powstaje nowych sił, aby nie z musu, ale ochotnie znosić przykrości życia.
Więcej na następnej stronie