Spowiedniczy pięciobój

Spowiedź to nie sterylne płukanie, lecz relacji nawiązanie, Rośnie twoja bezczelność, gdy prosisz o nieskazitelność. To grzeszników obmywanie, a nie dowartościowywanie, Tutaj musisz widzieć Boga, to jedyna twoja droga.



Rachunek sumienia powinien obejmować nie tylko nasze złe czyny. Jezus na sądzie ostatecznym nie będzie nas pytał tylko o to, co zrobiliśmy złego, ale zapyta także o dobro, którego nie zrobiliśmy. Czy daliście mi pić, jeść, czy odwiedziliście mnie w więzieniu? Mamy przed sobą całą gamę możliwości czynienia dobra, które jesteśmy wezwani podjąć, a jednak z różnych powodów nie robimy nic. Przypomina mi się sytuacja, kiedy wraz z jednym bratem wracaliśmy autostopem z Europejskiego Spotkania Młodych, organizowanego przez ekumeniczną wspólnotę braci z Taizé, które odbywało się w Wiedniu. Staliśmy na mrozie kilka godzin, a autobusy wypełnione chrześcijanami przejeżdżały obok nas i nic. Bo byłem podróżnym… Przecież obok nas żyją ludzie potrzebujący pomocy i musimy się na nich otworzyć, tego wymaga chrześcijańska miłość, a jej brak należy traktować jako przewinienie.
Od czasu, gdy nauczyłem się grać na gitarze, a było to już jakieś 20 lat temu, różni ludzie zapraszają mnie, abym im trochę pośpiewał. Fałszuję jak wykwalifikowany afon, ale słuchają i bywa, że są zachwyceni. Kiedyś po takim koncercie podszedł do mnie ojciec trójki dzieci i powiedział, że przeraziłem go tym, co zaśpiewałem i o czym mówiłem. Zdziwiłem się bardzo, bo tytuł koncertu był: Całuj mnie pocałunkami swoich ust i wszystkie piosenki mówiły o szalonej miłości Boga. Jego przerażenie nie wynikało z tytułu koncertu, ale z faktu, że mężczyzna ten uświadomił sobie, że wszystko, co do tej pory robił dla innych, nie płynęło z miłości, ale z wyrachowania. Nawet swojego poświęcenia dla dzieci i żony nie mógł odczytać w kluczu miłości. Mówił: „Uświadomiłem sobie, że kiedy stanę przed Bogiem i On zapyta mnie o miłość, pokażę mu puste ręce”. Bo byłem…, a nie daliście mi…

Jak już zostało powiedziane, rachunek sumienia nie może być taplaniem się w swoich grzechach. Może być w nim też miejsce na podziękowanie Bogu za dobro, które w naszym życiu się dzieje. Musimy mieć świadomość, że miłość Boga i sposób, w jaki na nas patrzy są ważniejsze. Bóg chce w nas widzieć dobro. Guy Gilbert, ksiądz pracujący z gangami w dziewiętnastej dzielnicy Paryża, w jednej ze swoich książek przytacza arabskie przysłowie: Gdy spojrzysz człowiekowi głęboko w serce, z pewnością zobaczysz w nim promień słońca. Jeśli potrafimy zobaczyć dobro w drugim człowieku, to tym bardziej widzi to ten, który sam jeden jest dobry. Dlatego warto rozpoczynać rachunek sumienie od przyjrzenia się temu dobru, jakie Bóg czyni naszymi rękami i podziękować mu za nie. Pięknie mówi o autor jednego z psalmów:


Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twe dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
Nie tajna ci moja istota,
Kiedy w ukryciu powstawałem
utkany w głębi ziemi.
Oczy twe widziały me czyny
I wszystkie są spisane w twej księdze…
(Ps 139, 13b – 16a)



Nie możemy zapomnieć, że zostaliśmy stworzeni z miłości do miłości i że tylko miłość, jako największe dobro, pozostanie. Dlatego w przygotowaniu do miłosnego spotkania w sakramencie miłosierdzia, zanim zapytamy o brak miłości, musimy zapytać też o jej obecność w naszym życiu. Bóg nie jest przecież policjantem, który czyha z pałką w ręku na nasze przewinienia, ale kochającym i wyrozumiałym ojcem. W przypowieści o miłosiernym ojcu przytoczonej przez ewangelistę Łukasza, ojciec ów nie pyta o grzechy, ale cieszy się z dobra, jakie zaczęło kiełkować w sercu jego syna. Podobnie i Bóg cieszy się z każdego przejawu dobra, który rodzi się w naszych sercach.

Na koniec pozostaje pytanie, jak konkretnie, technicznie robić rachunek sumienia. Kiedyś zapytałem dzieciaki w przedszkolu, jak najlepiej wyznać miłość swojej ukochanej. Jeden pięciolatek był rewelacyjny: „Najpierw należy się ładnie ubrać, schować się za rogiem, a kiedy idzie ukochana osoba, należy wyskoczyć i wszystko jej wyznać”. Przyjmijmy, że sakramentalne spotkanie jest owym miłosnym wyznaniem tego, co trudne i tego, co piękne. Myślę, że rzeczywiście należałoby się schować w ustronnym miejscu i dać sobie czas na przemyślenie wszystkiego, co się w naszym życiu wydarzyło od ostatniej spowiedzi. „Conscientia” – proszę nie mylić z filmem Constantin, ani z nazwą jakieś metalowej kapeli – tym określeniem w dawnych czasach, kiedy wasze babcie były panienkami, nazywano rachunek sumienia. Gdy weźmiemy do ręki słownik łaciński, zobaczymy, że pod tym słowem kryje się nie tylko kalkulacja, ale przede wszystkim świadomość. Dlatego też nasz rachunek sumienia ma być zarówno przypomnieniem sobie grzechów, jak refleksją nad naszym życiem.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...