Wydziedziczony

Wszyscy zatopili się w lekturze kolorowych reklamówek, które najwidoczniej dostali od swego gwiazdora.
– To jest gość, widziałem go w telewizji. Tak jak myślałem, to jest ten odkrywca źródeł Amazonki. Gigant. On normalnie szkoli komandosów.
– Dał mi swojego mejla.
– He, he, ta rączka go ściskała, chyba jej nie będę przez tydzień mył.
– To Małgole będzie lewą obracał.
Znów rechot. Zacisnąłem oczy, próbując odpłynąć. Niestety ich podekscytowane, małpie głosy rozsadzały mi bębenki. Rozmowa typowo marynistyczna… O dupie Maryni. W kółko te same tematy. Przygody erotyczno–pijackie na turnieju koszykarskim, z którego właśnie wracali, i fascynacje Pałkiewiczem. W drzwiach co chwilę stawał ktoś z ich ekipy ulokowanej w sąsiednim przedziale. Wyciągnąłem z torby kosmetyczkę, a z niej watę i wcisnąłem sobie w uszy. Pawiany w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. Mnie natomiast ich obecność rozdzierała, tłamsiła, miażdżyła. Najchętniej bym stąd się wyniósł, ale to był mój przedział.
– No panowie, to najpierw sprawa zasadnicza. – Wata jedynie przytłumiła
natarczywe głosy. Rudy uniósł z podłogi siatę z piwami.
– Po trzy na głowę… Szkoda, że więcej nie kupiliśmy…
– We Warsie się dokupi.
– Co ty? Możesz se pomarzyć, tylko bezalkoholowe.
Próbowałem bez skutku zasnąć. Po jakimś kwadransie wyciągnąłem papieski „Newsweek” i zacząłem demonstracyjnie czytać. Nie zrobiło to na nich żadnego wrażenia. W ogóle nie zauważyli. Zresztą skoro nie zauważali mnie, to trudno, żeby zauważyli, co trzymam w ręce. W końcu zrobiło mi się żal papieża, tej profanacji i schowałem gazetę do torby. Musieli mieć jakieś 25–30 lat. Ze słów, które do mnie docierały, wynikało, że byli po studiach. W żadnym razie jakieś łysole–prymitywy. Tylko kwiat młodzieży. Jeden wyciągnął z torby laptopa. Podłączył do komórki.
– Chwileczkę, panowie, póki umysł trzeźwy, trzeba sprawdzić akcje.
Wlepili głowy w monitor.
– Cholera, znowu dołowanie, trzeci raz na minusie…
W geście protestu i rozpaczy zasłoniłem głowę kurtką, zostawiając jedynie lufcik do oddychania.

2


Wiedziałem, po co idę do Ewy. Przytulne gniazdko. Mieszkanko małe, ale wypieszczone w każdym detalu. Miało w sobie duszę. Oszukiwałem się do końca, że chodzi jedynie o pogadanie przy dobrym winie. Mogłem się jeszcze wydostać z Warszawy, ale zasłużyłem na ten wieczór. Przyklepałem niezły interes dla firmy. Kolacja składała się z oliwek, paluszków i kawałka żółtego sera. „Przepraszam, ale ja nie żywię się w domu – wyjaśniła. – Możemy iść coś zjeść na mieście”. „Jestem całkowicie najedzony” – skłamałem. I dobrze. Bardziej pożądałem wina. „Picie to rzecz pańska, żarcie to rzecz chamska” – zacytowałem ulubione powiedzenie mojego stryja. Ewa zapaliła kadzidełka. Wyznania osiągnęły szybko poziom szczerości jak na seansie psychoterapeutycznym. W pewnej chwili słowa nie miały już większego znaczenia. Czysta sztuka konwersacji. A potem nasze ciała zaczęły galopować ku sobie, choć jeszcze siedzieliśmy na odległych krańcach kanapy. Ociągaliśmy się, udając, że się nam nie spieszy. I wtedy przyszedł SMS.
„Zbieramy się pod krzyżami”. No tak, nie wiedzą, że jestem w Warszawie.
– Co? Żoneczka? – odezwała się leniwie Ewa.
Zaprzeczyłem ruchem głowy.
Znów komórka. Odebrałem.
– Cześć, Piciu. Co robisz? Oglądasz? – Dzwonił Roman.
– Co? – Zdziwienie. Nerwowe.
– Jak to? Papież zmarł.
– Co? – spytałem, choć już zrozumiałem, o czym mówi.
– Udajesz?
– Nie, nic nie wiem, jestem… jestem na wyjeździe, bez kontaktu ze światem. Nie mam telewizji ani radia…
– O 21.37 zmarł Jan Paweł II. – Roman powiedział to dobitnie, jakby przekazywał informację całej ludzkości.
Po tej rozmowie wyłączyłem komórkę. Byłem pewien, że za chwilę odezwie się kilka telefonów. Trudno każdemu tłumaczyć, że jestem na innej planecie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Grudzień 2024
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...