Wydziedziczony

Cokolwiek robiłem, zawsze kątem oka kontrolowałem, jak reaguje. Przed nikim się nie zdradziłem, że mi się podoba. Mój zgłodniały wzrok pokrywałem pogardą. Dzieliła nas przepaść natury materialnej. Przynależeliśmy do dwóch różnych kast. Ona ciuchy z Peweksu, ja chodziłem w tak zdartych butach, że musiałem do środka wkładać gazety, żeby nie stąpać po chodniku skarpetami. Kiedyś po mszy klęczący za mną koledzy poprosili, żebym włożył coś nowego do poczytania, bo już wszystko znają na pamięć.
Przez te dziury w butach wylazły wszystkie moje kompleksy.
Przystawiał się do niej Radek Losiak. Był też z rodziny partyjnej, ale niższego szczebla. Jego ojciec był milicjantem, to znaczy esbekiem. No ale nie był zbyt urodziwy, więc nie miał większych szans. Zrobił z naszej klasy największą karierę finansową. Jest właścicielem wytwórni nagrobków „Przystań”. Miał wyczucie koniunktury wiekuistej. „Na te domki zawsze znajdą się nabywcy”.
W czwartej klasie pojechaliśmy na ostatnią szkolną wycieczkę przed maturami do Świeradowa Zdroju. Zamieszkaliśmy w kolejarskim pensjonacie „Marzenie”.
Wieczorem polało się wino. Całe zdroje. Przyłączyła się do nas wychowawczyni. Nie miała najmocniejszej głowy. Przeszła z całą klasą na ty. Z każdym z osobna. W końcu brudzie piła soczkami, ale i tak za późno odstawiła alkohol. Tego wieczora poznikały różne granice… Kaśka miała najmniej szczęścia. Do matury przystąpiła z lekko rysującym się brzuszkiem.
Ten dzień zaważył na całej mojej zwichrowanej przyszłości, ale nie cofnąłbym czasu, choćby miał po nim nastąpić kataklizm.
Wieczorem w kręgu udało mi się usiąść obok Patrycji. Przez przypadek zetknęliśmy się policzkami. Podawała coś koleżance. Ta… nieuważność? Całe lata odpychaliśmy się jak źle ustawione magnesy. Jej skóra była tak gorąca i miała delikatny meszek jak morela… Wyszliśmy na dwór. To wszystko było tak nierealne. Padał marcowy deszcz, a jednocześnie świeciły gwiazdy. Gwiazdy i deszcz… Gdy zobaczyłem piersi Patrycji, zadrżałem. Jakbym miał dosięgnąć dwóch nabrzmiałych kropel kołyszących się na nitce pajęczyny. W ziemię uderzyła asteroida. Spadałem w dół, lecąc do góry. Wszystko się zmieszało. Nic już nie było do ratowania.
Nie wiem, co bardziej odebrało mi zmysły. Jej ciało, czy to, że wszedłem w obcy, zakazany świat. Przeciwieństwa zniknęły. Wierzyłem, że w tej chwili narodziłem się na nowo.
Rano alkohol wywietrzał, ale ja nadal byłem pijany Patrycją. Wszystko było jej odbiciem. Wszystko miało jej zapach i smak. Od tego dnia byliśmy nierozłączni. Spletliśmy się jak pędy fasoli pnące się ku słońcu – oszalałe. Kompletnie nie docierały do mnie żadne głosy napomnienia, ironii, uśmieszki. Czułem się wyzwolony. Zapaliłem tego dnia pierwszego papierosa. Wziąłem go od Patrycji niczym Adam jabłko.
– Miłość jest jedyną prawdą, żyjemy w kłamstwie, ale nie systemu, tylko własnym, bo nie pozwalamy mówić naszemu „ja”…
– Piciu, co ty chrzanisz, to ci przejdzie. Patrzysz teraz na świat przez rozporek… – próbował zażartować Damian, z którym chodziłem na wykłady Latającego Uniwersytetu. Najmłodsi opozycjoniści w mieście. Co za dowartościowanie, grzdyle między studentami.
Mój cios złamał mu nos. Od tego dnia nie byliśmy już przyjaciółmi. Damian poszedł na księdza. Nigdy się już ze sobą nie spotkaliśmy. Nie zobaczyłem go w sutannie.
„Wszedłem do rodziny” Patrycji. Jej ojciec już w czasie mojej pierwszej wizyty kazał sobie mówić po imieniu. Manfred. To wszystko wydawało mi się niemożliwe, żadnego oporu, żadnej nieufności. Oczywiście nie od razu rozmawialiśmy o polityce, ale Patrycja mówiła mi, że Manfred jest reformatorem i realistą. „Ustroju się nie zmieni i Polacy w żaden sposób nie mają na niego wpływu – przekazywała mi banały, na które wcześniej bym splunął. – Manfred jest w Partii, bo uważa, że to jedyny sposób, by władzy nie trzymali idioci i złodzieje”.

3


Pociąg gwałtownie zaczął hamować. Odsunąłem marynarkę z twarzy. Poczułem swąd hamulców. Staliśmy w szczerym polu, gdzieś przed Kutnem. Koszykarze zaczęli się naradzać nad zdobyciem piwa. Dwóch śmiałków zdecydowało wyskoczyć, poszukać jakiegoś „źródła”.
– Nie róbcie jaj. A jak ruszy?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Grudzień 2024
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...