Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »– Piciu, ty musisz zmienić filozofię życia, bo wykitujesz. Chrzań te robote. Robisz w zabawkach, a jesteś smutny, jakbyś wychodził za własną teściową. Przyjdź do nas na piłę…
– He, he. – Pokręciłem rozbawiony głową. – Nie, no ja też coś robię… zbieram białą broń. Dzisiaj może zdobędę perłę mojej kolekcji. – Wbrew zasadom zdecydowałem się uchylić rąbka tajemnicy. – Szabla orla. Wykonano ich kilkanaście sztuk w latach 1921–22. Były wręczane przez korpusy oficerskie wybitnym osobom. Taką szablę dostał na przykład Władysław Sikorski. A moja należała… Aż strach powiedzieć. Jak ją zdobędę, to cię zaproszę. Słuchaj, cała rękojeść to jest pełnoplastyczny wizerunek orła. Jego głowa jest zwieńczona koroną.
– Mówisz, że to ma taką wartość? Dwudziesty wiek? Ja myślałem, szabla Sobieskiego, Żółkiewskiego to by było coś…
„No tak, perły przed wieprze…” – pomyślałem. Cóż, ale dobrze, że niektórzy mają wycięte kawałki wyobraźni.
Paweł kiwnął na kelnera i zamówił sok pomidorowy. Wypuścił powietrze. Pomasował brodę, lekko zakłopotany. Pewnie chodził mu po głowie jakiś dowcipny komentarz. Nagle spoważniał.
– Wiesz, jeszcze wracając do Papieża… Ja też przeklinałem czasy, w których się urodziłem, a teraz sobie myślę, że nie zamieniłbym się z nikim w historii.
Zrobiłem zdziwione oczy.
– Naprawdę – położył rękę na sercu – nawet gdybym miał żyć w czasach Jagiełły, no nie wiem, jakiejś złotej epoce, ty byłeś lepszy z historii… to… nie zamieniłbym się z nikim. Jesteśmy najszczęśliwszym pokoleniem w historii Polski. Nikt przed nami i nikt po nas nie będzie już żył za papieża Polaka. I to jakiego papieża. Największego w dziejach. Nie uważasz?
Westchnąłem.
– My narzekamy, ale co mieli powiedzieć nasi starzy? – ciągnął Paweł. – Najpierw wojna, potem komuna. A moi byli naprawdę szczęśliwi. Z tej całej biedy potrafili wykrzesać tyle radości. Takiego dzieciństwa jak ja miałem… Kraj lat dziecinnych, on jeden zostanie.
– Jak pierwsze kochanie… – zakończyłem. – Jak pierwsze kochanie… Przytknąłem do ust szklaneczkę z sokiem pomidorowym. Zamilkliśmy.
– Zazdroszczę ci i dzieciństwa, i tego entuzjazmu z powodu Papieża. Mnie on jakoś nie ogarnął. Może ja, a może ty jesteś nietypowy. Wyobraź sobie, że jadę w przedziale samych gówniarzy, może nie takich gówniarzy. Chyba trzydziestolatkowie. Od czterech godzin chleją na umór piwo i gadają jedynie o dupach. Ani razu nie padło słowo papież. Totalnie nic. Masz tą dziejową chwilę. Nawet ja, dość oziębły uczuciowo, próbowałem podetknąć im pod oczy gazetę z nim. Nic. Zero reakcji. Tak jakby nie znali faceta. Pokolenie JP2.
– No to są biedni. A może się zgrywają w grupie. To są zachowania stadne. Dla popisu. My byliśmy inni?
Na pewno byłem inny niż te pawiany. Ale też żyłem dla popisu.
– No a powiedz mi tak, Pawełku, co ci naprawdę dał Papież?
– Hm. No wiesz, mógłbym próbować różne rzeczy opowiadać. Ale mi wystarczy jedno. Nie zapomnę jego twarzy. Mi się wydawało, że przed nim widziałem same świńskie ryje… To była twarz jak słońce. Wyobraź sobie świat, gdyby nie było tej twarzy.
– Stalina też słoneczkiem nazywali…
– No możesz sobie żartować. – Uśmiechnął się. – Aha, słyszałeś, że Damian został biskupem?
– Nie, nie miałem z nim kontaktu po szkole.
– Gazet nie czytasz?
– Rzadko, ale cieszę się, że mam wpływ na kształt Episkopatu. Jednemu z jego członków przekrzywiłem kiedyś nos…
Pogadaliśmy jeszcze chwilę.
– Przepraszam, muszę wrócić do przedziału… – przypomniałem sobie, że zostawiłem w torbie dokumenty.
– Daj mi swoją komórkę… Musimy się spotkać… Zobaczysz, namówię cię na te piłę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |