Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Patrzyłeś, a oto odłączył się kamień, mimo że nie dotknęła go ręka ludzka, i ugodził posąg w stopy z żelaza i gliny, i połamał je. Wtedy natychmiast uległy skruszeniu żelazo i glina, miedź, srebro i złoto – i stały się jak plewy na klepisku w lecie; uniósł je wiatr, tak że nawet ślad nie pozostał po nich. Kamień zaś, który uderzył w posąg, rozrósł się w wielką górę i wypełnił całą ziemię.
Sen Nabuchodonozora, wyjaśnienie Daniela... i wieczne przesłanie. Dodajmy: równie wiecznie nieakceptowane. Bo oto mamy wielką potęgę. Bogactwo. Władzę. Siłę. Patrzymy na nie jak na wielki posąg, ze złota srebra i żelaza, oszołomieni może wielkością i potęgą. Nie potrafimy dostrzec kruchości podstaw tej potęgi. Kruchości, która kiedyś sprawi, że wszystko runie. I na nic się już nie przyda ani wielkość, ani potęga.
Patrzymy na potęgę. Czujemy oszołomienie. Zachwyt. Podziw. Zazdrość, jeśli nie nasza. Dumę, jeśli to nas określa. Przerażenie, jeśli nam zagraża. I zupełnie nie dostrzegamy, że z tego, na co patrzymy, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Jakże to tak? Kto mógłby nam zagrozić? Kto mógłby ich zwyciężyć?
Tak wiele potęg tego świata przeminęło. Tak wiele obalili słabi ludzie. A jednak ciągle wierzymy w złoto, srebro i żelazo, niepomni historii. Ciągle zapominamy, że w ręku Boga jest ten kamień, który jest w stanie zmieść wszystko, gdy dopełni się czas dany nieprawości.
Czyjejś. Mojej.
Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono...
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.