Setnik powiedział do Jezusa „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. I prosił, żeby Jezus go uzdrowił.
No właśnie. Żeby go uzdrowił. Nie żeby umiał się pogodzić z cierpieniem czy żeby tak strasznie nie narzekał. Łatwo mi mówić „bądź wola Twoja”, gdy nie chodzi o mnie. Inaczej bym prosił, gdyby to mnie dotknęło nieszczęście.
Jeśli kocham bliźniego jak siebie samego, będę prosił o to, o co w podobnej sytuacji prosiłbym dla siebie. I tak samo gorliwie.
A Bóg.. Cóż... Może wysłucha po mojej myśli. Przecież nie chce żadnego zła, żadnego cierpienia. Kiedyś – jak przypomniał w pierwszym czytaniu Izajasz – przyniesie nam wieczny pokój i radość.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.