Każdy człowiek ma w swoim życiu jakąś sprawę, wobec której jest całkowicie bezradny. W której pomóc może mu tylko Bóg.
Czasem to ciężka choroba, czasem brak pracy. To prześladowanie, wojna i każda inna niesprawiedliwość i krzywda, której człowiek doświadcza. Bo nie zawsze wystarcza ludzkie zaangażowanie i staranie czy bycie asertywnym.
Jezus pyta mnie dzisiaj, co robię w takiej sytuacji: „Czy cierpliwie i z wiarą przychodzisz do Mnie? Czy nieustannie szukasz u Mnie pomocy, pocieszenia i wysłuchania?”
Naród izraelski doświadczył nieprawdopodobnych cudów, a jednak odstąpił od Boga. Odstąpił wówczas, gdy dobrze mu się wiodło, gdy Boga „nie potrzebował”.
Może i ja pamiętam o Nim tylko wówczas, gdy jest mi potrzebny?
Może w czasie pomyślnym zapominam o dziękczynieniu i o tym, Komu zawdzięczam ten czas łaski i pokoju?
Najlepszą modlitwą na brak wiary i nadziei w sytuacjach trudnych jest wieczorne zanurzenie się w dziękczynieniu, gdy nieustannie przed oczami stawiam sobie wszelkie dobro, otrzymane od Pana.
Jakże Boga musi smucić i boleć moja niepamięć...
„Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.