„Nauka krzyża jest głupstwem dla tych, którzy są na drodze do zagłady, ale dla nas, będących na drodze do zbawienia, jest mocą Bożą”. Nauka krzyża to najtrudniejsza lekcja w szkole Chrystusa. Czego uczy nas Ukrzyżowany?
Kontrowersyjny wyrok Trybunału w Strasburgu, zakazujący obecności krzyży we włoskich szkołach, skierował na nowo wzrok Europy w stronę krzyża. To dobra strona tego całego zamieszania. Obojętność prowadzi do śmierci religii.
Okazuje się, że krzyż nadal wywołuje emocje: jednych niepokoi, drażni, innym daje ukojenie i nadzieję; jedni domagają się jego usunięcia, inni są gotowi go bronić; dla jednych to skandal, dla innych największa świętość. Nic nowego. Już św. Paweł dostrzegał ten podział wśród swoich słuchaczy. Pisał, że krzyż jest albo głupstwem, albo mocą do zbawienia. Inaczej mówiąc: krzyż znaczy wszystko albo nic. Tak było wtedy, tak jest i dziś. „Stat crux dum volvitur orbis” (Krzyż trwa, podczas gdy świat się zmienia).
Jakie przesłanie płynie z krzyża? Nie ma lepszego czasu na postawienie tego pytania i szukanie odpowiedzi jak Wielki Post. W tradycji Kościoła to pora, w której krzyż ożywa. Nabożeństwa Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali, kazania pasyjne, teksty liturgiczne – to wszystko prowadzi nas pod krzyż Chrystusa, stawia nas w jego świetle. Kulminacją pasyjnej pobożności jest wielkopiątkowa adoracja krzyża. Wznosimy go wtedy wysoko jak sztandar. Adorujemy niepojętą miłość Boga, która z klęski wyprowadza największe zwycięstwo.
Naszym Czytelnikom proponujemy na tegoroczny Wielki Post cykl poświęcony tematowi krzyża. To najtrudniejsza lekcja w szkole Chrystusa. Drogowskazem będą słowa św. Pawła: „Nauka krzyża jest głupstwem dla tych, którzy są na drodze do zagłady, ale dla nas, będących na drodze do zbawienia, jest mocą Bożą” (1 Kor 1,18). W oryginalnej wersji tego zdania mowa jest o „logosie krzyża”. „Logos” można tłumaczyć nie tylko jako „nauka”, ale też jako „słowo”, „mądrość”, „sens”. Wielki Post to najlepszy moment, by przytulić się do krzyża, przyłożyć do niego ucho (a właściwie serce), usłyszeć, co mówi. A potem chwycić się go mocno jako jedynej nadziei. Jak tonący, który łapie ostatnią deskę ratunku.
Dlaczego „Krzyż na drogę”? Dać komuś krzyżyk na drogę, znaczyło dawniej życzyć komuś szczęśliwej drogi, pobłogosławić na drogę. Dziś w mowie potocznej ten zwrot nabrał ironicznego zabarwienia. Powiedzieć komuś „krzyżyk na drogę” to znaczy powiedzieć mu: „Idź sobie swoją drogą i nie zawracaj mi głowy, pewnie się potrzaskasz, i dobrze ci tak!”. Paradoksalnie oba te znaczenia są prawdziwe w odniesieniu do Chrystusa. Dano Mu krzyż na drogę, żeby już wreszcie dał im święty spokój i przestał bruździć. Przeklęta droga na krzyż okazała się błogosławiona. Dla innych, dla mnie… Także dla wszystkich, którzy postawili na Nim krzyżyk.
Jest krzyż Chrystusa i krzyż człowieka (tyle tych krzyży, ilu ludzi). Każdy odcinek naszego cyklu będzie się składał z dwóch części. W pierwszej koncentrować się będziemy wokół tego pierwszego krzyża, szukając odpowiedzi na pytania: Czego uczy nas Ukrzyżowany? Co mówi nam o powołaniu, miłości, samotności, ofierze, cierpieniu, śmierci? W drugiej części zaprosimy do rozmowy znane osoby, aby opowiedziały o swoim krzyżu. Wyruszamy w wielkopostną drogę, pamiętając, że Ukrzyżowany jest tym, który zmartwychwstał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |