Wołanie Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” odsłania tajemnicę najgłębszego opuszczenia. Ukrzyżowany pomaga zamienić rozpacz w modlitwę. Dzieli naszą samotność, przynosi pocieszenie.
Opuszczeni przez Boga
Doświadczamy samotności także w relacji do Boga. Nieraz podczas modlitwy nachodzą człowieka najcięższe wątpliwości. Brakuje słów, w sercu pustka. Co ja właściwie robię? Do kogo mówię? Czy Bóg mnie słyszy? Ile razy mieliśmy ochotę wołać do Boga, że nas opuścił, że nie daje nam jasnych sygnałów, że nie odpowiada na nasze prośby? Poczucie nieobecności Boga jest jednym z najbardziej bolesnych duchowych doświadczeń.
Pocieszające może być to, że osamotnienie podczas modlitwy przeżywali najwięksi święci. Mała Tereska, zawsze tak pełna dziecięcej wiary, wyznawała, że czasem przychodziły jej w kaplicy do głowy myśli największych ateistów. Św. Ignacy z Loyoli był kuszony do popełnienia samobójstwa – chciał rzucić się przez wielki otwór wykuty w podłodze swojego pokoju. Biograf św. Róży z Limy pisał: „Codziennie doświadczała straszliwych mgieł i ciemności ducha i uczuć. Całymi godzinami cierpiała taką udrękę, że nie wiedziała w końcu, czy jest jeszcze na ziemi, czy w piekle. Chciała iść ku miłości, ale wydawała się jakby zlodowaciała. Lęk i udręka opanowały ją całkowicie, a jej serce krzyczało: »Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?«. Jednak nikt nie odpowiadał”. Św. Jan od Krzyża, uwięziony przez swoich współbraci, przeżywał stan, który opisał szczegółowo jako „noc ciemną”. To stan, w którym dusza nie jest w stanie się modlić, „a jeśli się modli, to czyni to z niesmakiem, że jest przekonana, że Bóg jej nie słucha ani nie zwraca na nią uwagi”.
Kilka lat temu świat zaszokowała wiadomość o głębokiej samotności bł. Matki Teresy z Kalkuty. Ta uśmiechnięta zakonnica, która wniosła tyle nadziei w życie najbiedniejszych z biednych, sama podczas modlitwy przeżywała bolesne uczucie osamotnienia. Ten stan trwał prawie przez 50 lat. W liście do jednego ze swych kierowników duchowych pisała: „Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Nie ma we mnie Boga. Kiedy ból tęsknoty jest tak wielki – po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem i wtedy jest tak, że czuję – On mnie nie chce, nie ma Go tu. Bóg mnie nie chce. Czasem słyszę po prostu, jak moje serce krzyczy »Mój Boże«, i nic więcej się nie dzieje. To tortury i cierpienie, których nie potrafię wytłumaczyć”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |