Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Wołanie Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” odsłania tajemnicę najgłębszego opuszczenia. Ukrzyżowany pomaga zamienić rozpacz w modlitwę. Dzieli naszą samotność, przynosi pocieszenie.
Współ-samotność, czyli pocieszenie
Krzyż jest symbolem samotności cierpiącego, umierającego, ale zarazem wskazuje drogę wyjścia z osamotnienia. Jezus wypowiada swój ból w modlitwie-skardze do Ojca, ale nie przestaje myśleć o ludziach, o nas. Dostrzega Matkę i Ucznia: „Oto syn Twój”, „Oto Matka Twoja”. Jezus powierza ich sobie nawzajem, umiera zatroskany o to, byśmy nie byli sami, byśmy tworzyli wspólnotę, odkrywali siebie stale na nowo jako bliskich sobie, odpowiedzialnych za siebie nawzajem.
Z krzyża płynie pocieszenie dla wszystkich ludzkich samotności. W encyklice o nadziei Benedykt XVI zwraca uwagę na łacińskie słowo con-solatio (pocieszenie). Sugeruje ono dosłownie „bycie-razem” w samotności, czyli przebywanie z kimś samotnym, towarzyszenie czyjejś samotności, współ-samotność. Samotność Ukrzyżowanego jest właśnie w tym sensie źródłem pocieszenia. Bóg wchodzi w mrok naszej samotności, stając się naszym Pocieszycielem. On ratuje nas od rozpaczy. Wraz z Jezusem mogę wołać: „Boże, czemuś mnie opuścił?”. Bóg się nie obraża, jeśli wykrzyczymy Mu swój ból, swoją samotność.
„Kto wierzy, nie jest sam” – tak brzmiało hasło pielgrzymki papieża Benedykta XVI do Bawarii w 2006 roku. Kto z wiarą patrzy na krzyż Chrystusa, ten w najgłębszej ludzkiej samotności nie ucieka w rozpacz, ale trzyma się go jak światełka nadziei. Wspomniana Matka Teresa swoje dramatyczne opisy ciemności kończyła zawsze aktem zaufania. „Jestem gotowa czekać na Ciebie przez całą wieczność”. „Będę się uśmiechać do Twojego Ukrytego Oblicza – zawsze”. Zabieram te słowa na chwile, kiedy samotność wyda mi się nie do uniesienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |