Samotność

Wołanie Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” odsłania tajemnicę najgłębszego opuszczenia. Ukrzyżowany pomaga zamienić rozpacz w modlitwę. Dzieli naszą samotność, przynosi pocieszenie.

Samotność w tłoczni oliwy

            Podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym Jezus zostaje zupełnie sam ze swoją trwogą. Prosi uczniów o to, by modlili się razem z nim. Istotą powołania apostołów było to „byli z Nim” (Mk 3,14). W momencie próby zawiedli, niczego jeszcze nie rozumieli. Jezus przeżywający najważniejszą walkę swojego życia jest otoczony obojętnymi przyjaciółmi. Przejmujący obraz samotności w obliczu cierpienia i śmierci. „Wszyscy opuścili Go i uciekli” – notuje św. Marek.

            Jeszcze jeden obraz: Jezus po ubiczowaniu i wyszydzeniu zostaje wystawiony na widok publiczny jak rzecz. „Oto człowiek” – przypomina Piłat. Tłum woła: „Ukrzyżuj go!”. Spełniają się słowa Izajasza: „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi… wzgardzony tak, że mieliśmy go za nic” (Iz 53,3). Tajemnica samotności człowieka spotyka się jakoś z samotnością Boga. Chciał być dla nas wszystkim, uznaliśmy go za nic.

            Pod krzyżem został tylko Jan, Matka, kilka kobiet. Jezus konając, woła: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” (Mt 27,46). Te słowa pochodzą z Psalmu 22. U Mateusza i Marka bezpośrednio przed nimi pojawia się zdanie o ciemnościach, które od godziny szóstej do dziewiątej „ogarnęły całą ziemię” (Mt 27,45; Mk 15,33). Bibliści zwracają uwagę, że istnieje związek między tymi wszechogarniającymi ciemnościami a wołaniem Jezusa z krzyża. Ukrzyżowany jest otoczony ciemnością, która nastała w samym środku dnia (godzina szósta to nasza dwunasta!). To wołanie odsłania głębię samotności Jezusa na krzyżu. To skarga człowieka opuszczonego przez Boga. Te słowa są pełne bólu, ale jest to jednak modlitwa zwrócona do Ojca. Jezus czuje się porzucony, ale nie przeklina ciemności, woła spośród nich do Ojca.

            Elie Wiesel wspomina wydarzenie, którego był świadkiem jako kilkunastoletni chłopak w obozie zagłady w Auschwitz. Trzej rabini wytoczyli proces Bogu. Oskarżyli Wszechmocnego o to, że pozwala na mordowanie swoich dzieci. Wyrok brzmiał: Bóg jest winny! Wiesel pisze: „Pamiętam, byłem tam i chciało mi się płakać. Ale nikt nie płakał”. Po „nieskończenie długiej ciszy” któryś z rabinów spojrzał w niebo i powiedział: „Pora na modlitwy wieczorne”. I wszyscy zaczęli się modlić.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...