Po co w ogóle wpisywać Eucharystię w kulturę? Czy nie możemy sobie po prostu spokojnie żyć jako chrześcijanie, nie narzucając się zbytnio światu?
Tematowi kultury, wcielania chrześcijaństwa w kulturę poświęcone są numery 77–78 Sacramentum caritatis. Adhortacja, wiążąc Eucharystię z codziennym życiem, kolejny raz wzywa do głębszego zrozumienia tej zależności.
„Integralną częścią eucharystycznej formy życia jest o d n o w i e n i e m e n t a l n o ś c i, «abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki» (Ef 4,14)” – czy to jest o nas?
*
Po co w ogóle wpisywać Eucharystię w kulturę? Czy nie możemy sobie po prostu spokojnie żyć jako chrześcijanie, nie narzucając się zbytnio światu, nie wchodząc w konfrontację z nim, na zasadzie „my sobie, oni sobie”? Ano, tak się nie da.
Argumentów jest kilka, przywołajmy jeden, który jako piewcy skuteczności i wymiernych korzyści zrozumiemy bez trudu. Benedykt XVI przypomina, że sekularyzacja oznacza „usuwanie wiary chrześcijańskiej na margines egzystencji, jakby była nieużyteczna w konkretnym życiu ludzi”. Mówisz – masz. Innymi słowy: jeśli uprzemy się uznawać wiarę, duchowość, Eucharystię za sprawy marginalne – przestaną mieć wymierny wpływ nie tylko na świat, ale przede wszystkim na nasze własne życie.
Czy to nam chodzi? Czy jako chrześcijanie chcemy egzystować „obok” Eucharystii? Rozpoznając w niej Jezusa – i nie chcemy, i nie możemy.
*
Jak jednak świat „poddać działaniu ewangelicznego zaczynu”? Mamy tu pole do popisu. Nie w sensie konieczności podejmowania nadzwyczajnych inicjatyw, ale w sensie zwykłej uprawy poletka naszych codziennych zmagań, jeśli pociągnąć dalej tę agrarną metaforę. Miejsce, w którym teraz jesteśmy, czas, w którym żyjemy, konkretni ludzie wokół – to wszystko wytycza kształt naszego życia na sposób Eucharystii.
Czy Chrystus – jak pisze papież – „jest prawdą każdego człowieka oraz całej historii ludzkiej”? Czy ma wszystkim ludziom coś do powiedzenia? Pytania retoryczne, oczywiście – ale istotne, bo jeśli odpowiadamy twierdząco, to właśnie mamy do zaoferowania światu: codzienne życie w obecności Boga.
*
We współczesnej kulturze czujemy się niekiedy nieco niepewnie, jakbyśmy ciągle musieli oburzać się lub przepraszać. Nie idzie już nawet o wszechobecny świąteczny nastrój w okolicach pierwszego listopada czy dyskusje z dziećmi typu „dlaczego nie mogę…” (tu da się wpisać wszystko od halloweenowych przebieranek po niedzielną wyprawę do galerii). Ale przecież żyjemy wśród rozmaitych ludzi – i chcemy tworzyć z nimi więzi w świecie, który pełen jest różnorodnych propozycji. Jak to robić, czym się kierować?
Benedykt XVI wskazuje, że to „Eucharystia staje się kryterium wartościowania tego wszystkiego, co chrześcijanin napotyka w różnych przejawach kultury”. I dalej, zapraszając do udziału w kulturze słowami św. Pawła: „Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie” (1 Tes 5,12). To jest zaproszenie i wymóg – aby i czerpać, i odrzucać.
Kultura to szacunek do innych osób, wysłuchanie partnera w dyskusji, uczciwość… Wielu wymaga tego od nas, chrześcijan. I słusznie. Jednak kultura chrześcijańska to także: miłość nieprzyjaciół, ochrona najsłabszych, wierność, choćby zawiedli inni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |