Szemranie jest straszną sprawą. Zamyka oczy i serce człowieka tak, że nie dostrzega on niewyobrażalnej hojności Boga w swoim życiu. To zamknięcie człowieka na cuda i łaski, jakie każdego dnia otrzymuje, sprawia, że jego serce staje się coraz bardziej twarde, przepełnione goryczą, brakiem miłości i zaufania. Umiera.
Taka śmierć serca to konsekwencja szemrania. Przestrzega przed tym Bóg: „Zostawiłem ich przeto twardym ich sercom, niech postępują według zamysłów swoich.”
Bóg troszczy się każdego człowieka nieustannie, ale troszczy się nie tylko o jego ciało, bo „nie samym chlebem żyje człowiek”. Troszczy się w sposób, którego czasem nie umiem zrozumieć. Mogę w związku z tym uznać, że Bóg nie jest dobry i kochający, bo się o mnie nie troszczy, bądź troska ta jest niewystarczająca lub niezgodna z moimi oczekiwaniami. Zarzucę Mu wtedy kłamstwo i fałsz.
Jedyną drogą, by ustrzec się szemrania, jest wdzięczność. Jeżeli więc nie zmienię sposobu patrzenia, jeśli nie zacznę dziękować Bogu za najmniejsze nawet dobra, jakie dostrzegę w swoim życiu, nie ustrzegę się przed szemraniem przeciwko Niemu.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Przeczytaj komentarze | 2 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.