Ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie Mk 12
Z wielu stron docierają do nas informacje o prześladowaniach, klęskach żywiołowych i innych tragediach. Słuchając ich może i współczujemy poszkodowanym i podziękujemy Bogu, że nas takie nieszczęścia nie dosięgają. Może nawet wrzucimy podczas zbiórki jakiś grosz, włączymy się w modlitwę za cierpiących. Czy jednak te działania zawsze wynikają z autentycznej miłości bliźniego i troski o drugiego człowieka? Czy też podejmujemy się ich, by uspokoić własne sumienie, albo dla świętego spokoju, tak na wszelki wypadek? Czy szczerze dzielimy się tym, co posiadamy, czy też ofiarowujemy z tego, co tak naprawdę nam zbywa?
Nie jest ważne jak wielką zaoferuję pomoc, ważne ile ona mnie kosztuje i z jakich motywacji wynika. Jezus przypatrywał się wrzucającym pieniądze do skarbony, które były ofiarowane na utrzymanie świątyni. Pewna uboga wdowa wrzuciła dwie drobne monety, czyli jeden grosz. Ofiarowała wszystko, co miała. Choć mogła jedną monetę zostawić sobie na zakup środków koniecznych do życia. Z miłości do Boga i Jego domu oddała wszystko. Ktoś powie, że to bardzo nieroztropne. Ale tak podpowiada zbyt słaba miłość wobec Boga i ludzi, albo brak ufności. To sprawia, że mamy trudność, by oddawać wszystko. A ja? Czy będąc w takiej sytuacji jak owa wdowa, dałabym przynajmniej jeden pieniążek? Myślę, że i z tym miałabym problem.
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
kerovan14
Chili My - BO TAK WIELE MAM
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.