"Czy jednak jesteśmy w stanie, czy chcemy – oddać, wyrzec się, zrezygnować?"
Oddać coś, co było moim skarbem na tej ziemi? Jakie to trudne, szczególnie wtedy, gdy wydawało się, że jest dobre, że buduje mnie, że nikomu nie przeszkadza, a mnie pomaga być szczęśliwą. Tylko sumienie, gdzieś w głębi serca nie dawało spokoju, bo ten ziemski skarb, koncentrował na sobie całą uwagę, która należała się Bogu.
Podstawowe kryterium rozróżnienia, czy coś mnie zniewala to, moje pytanie: Ile czasu i jaką część serca poświęcam czemuś lub komuś, a ile serca należy wtedy do Jezusa?
"abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę. Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego."
2 Tes 2,16-3,5
Życie to na ziemi dla człowieka miłującego Boga jest nieustannym prowadzeniem przez ogołocenie ze wszystkiego. Zarówno to co nas czyni niewolnikami materii czy to, co dotyczy uwiązania emocjonalnego czy duchowego( wskazanie na ubóstwo duchowe choćby w ośmiu błogosławieństwach).
Potrzebna jest pokora w przyjęciu tego, co Bóg chce?, a nie co nam się wydaje:)
Wierzę ,że Bóg mnie "strzeże jak źrenicy oka, skryje mnie w cieniu swych skrzydeł."
Pytanie w dzisiejszym komentarzu:"Czy jednak jesteśmy w stanie, czy chcemy – oddać, wyrzec się, zrezygnować?"
Pytanie dodatkowe, skąd brać Światło i siłę do podjęcia mądrej decyzji?
Zmartwychwstały Jezus nie pozostawia nas sierotami tylko przychodzi w mocy Ducha Świętego, by wyprostować zawiłości naszego życia w pokoju i miłości bez miary.
Wierzę, że w Wieczności obowiązuje genealogia
nadana przez Boga, że zbory kobiet i mężczyzn są
równoliczne i że każda kobieta ma obiektywnie w
Wieczności męża i każdy mężczyzna ma obiektywnie w Wieczności żonę. Gdyby tak nie było, nie
mielibyśmy również rodziców, dziadków itd. Nie jesteśmy w Doczesności całkowitymi tumanami emocjonalnymi i uważam, że potrzeba wyróżnienia niektórych ludzi spośród innych z punktu widzenia konkretnego człowieka jest obiektywnie istniejącą i jest nierozerwalną częścią konstytucji ludzkiej duszy.
Każdy człowiek potrzebuje ludzi, którzy by w różnym stopniu do niego "należeli" i sam odczuwa potrzebę przynależności do innych, też w różnym stopniu. Ewangelii z dzisiejszego dnia nie należy rozumieć tak, że w Wieczności nie istnieje genealogia, a więc nie ma też małżeństw, raczej tak, że ta obiektywna genealogia nie zawsze jest właściwie reprezentowana w Doczesności w wyniku różnych zawirowań życiowych u ludzi, takich, jak niewłaściwe wybory małżonków, aborcje, celibaty, upośledzenia uniemożliwiające życie małżeńskie itp. Dopiero w Wieczności dowiemy się, kto jest naprawdę naszym małżonkiem, prawdziwym ojcem, matką, szczególnie dotyczy to ludzi z rozbitych rodzin. Każdy człowiek ma współmałżonka, rodziców i dzieci, również ci ludzie, którzy jako pierwsi dostali na Ziemi duszę, a których biologicznymi rodzicami były jeszcze zwierzęta (jacyś tam ludzie pierwotni, którzy żyli ok. milion lat temu), jak i ci, którzy będą żyli jako ostatni, którzy dożyją zagłady Ziemi w wyniku czynników astronomicznych (gdy Słońce zacznie spalać hel w większej ilości).
Jednakowoż gdyby okazało się, że Bóg nie stworzył Rzeczywistości, opierając ją na genealogii, wypowiedziałbym mu chyba posłuszeństwo i dziecięctwo, a na pewno podziękowałbym mu za taką Wieczność, w której tylko opiewałbym jego majestat w jakimś stanie zawieszenia, będąc pozbawionym mojej rodziny w sposób formalny i nie mogąc od niej uzyskać większej miłości i większych względów, niż uzyskaliby inni ludzie spoza niej.
"Czy jednak jesteśmy w stanie, czy chcemy – oddać, wyrzec się, zrezygnować?"
Oddać coś, co było moim skarbem na tej ziemi? Jakie to trudne, szczególnie wtedy, gdy wydawało się, że jest dobre, że buduje mnie, że nikomu nie przeszkadza, a mnie pomaga być szczęśliwą. Tylko sumienie, gdzieś w głębi serca nie dawało spokoju, bo ten ziemski skarb, koncentrował na sobie całą uwagę, która należała się Bogu.
Podstawowe kryterium rozróżnienia, czy coś mnie zniewala to, moje pytanie: Ile czasu i jaką część serca poświęcam czemuś lub komuś, a ile serca należy wtedy do Jezusa?
"abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych, albowiem nie wszyscy mają wiarę.
Wierny jest Pan, który umocni was i ustrzeże od złego."
2 Tes 2,16-3,5
Życie to na ziemi dla człowieka miłującego Boga jest nieustannym prowadzeniem przez ogołocenie ze wszystkiego.
Zarówno to co nas czyni niewolnikami materii czy to, co dotyczy uwiązania emocjonalnego czy duchowego( wskazanie na ubóstwo duchowe choćby w ośmiu błogosławieństwach).
Potrzebna jest pokora w przyjęciu tego, co Bóg chce?, a nie co nam się wydaje:)
Wierzę ,że Bóg mnie "strzeże jak źrenicy oka, skryje mnie w cieniu swych skrzydeł."
Pytanie w dzisiejszym komentarzu:"Czy jednak jesteśmy w stanie, czy chcemy – oddać, wyrzec się, zrezygnować?"
Pytanie dodatkowe, skąd brać Światło i siłę do podjęcia mądrej decyzji?
Zmartwychwstały Jezus nie pozostawia nas sierotami tylko przychodzi w mocy Ducha Świętego,
by wyprostować zawiłości naszego życia w pokoju i miłości bez miary.
Boże mój jak dziś pięknie
Wielbić Cię chcę
Wierzę, że w Wieczności obowiązuje genealogia
nadana przez Boga, że zbory kobiet i mężczyzn są
równoliczne i że każda kobieta ma obiektywnie w
Wieczności męża i każdy mężczyzna ma obiektywnie w Wieczności żonę. Gdyby tak nie było, nie
mielibyśmy również rodziców, dziadków itd. Nie jesteśmy w Doczesności całkowitymi tumanami emocjonalnymi i uważam, że potrzeba wyróżnienia niektórych ludzi spośród innych z punktu widzenia konkretnego człowieka jest obiektywnie istniejącą i jest nierozerwalną częścią konstytucji ludzkiej duszy.
Każdy człowiek potrzebuje ludzi, którzy by w różnym stopniu do niego "należeli" i sam odczuwa potrzebę przynależności do innych, też w różnym stopniu. Ewangelii z dzisiejszego dnia nie należy rozumieć tak, że w Wieczności nie istnieje genealogia, a więc nie ma też małżeństw, raczej tak, że ta obiektywna genealogia nie zawsze jest właściwie reprezentowana w Doczesności w wyniku różnych zawirowań życiowych u ludzi, takich, jak niewłaściwe wybory małżonków, aborcje, celibaty, upośledzenia uniemożliwiające życie małżeńskie itp. Dopiero w Wieczności dowiemy się, kto jest naprawdę naszym małżonkiem, prawdziwym ojcem, matką, szczególnie dotyczy to ludzi z rozbitych rodzin. Każdy człowiek ma współmałżonka, rodziców i dzieci, również ci ludzie, którzy jako pierwsi dostali na Ziemi duszę, a których biologicznymi rodzicami były jeszcze zwierzęta (jacyś tam ludzie pierwotni, którzy żyli ok. milion lat temu), jak i ci, którzy będą żyli jako ostatni, którzy dożyją zagłady Ziemi w wyniku czynników astronomicznych (gdy Słońce zacznie spalać hel w większej ilości).