Nikt tak jak Matka Ukrzyżowanego nie doświadczył tajemnicy krzyża, owego „pocałunku”, jakiego miłosierdzie udzieliło sprawiedliwości.
Dopadają nas demony. Dopada nas własna słabość. To dobry moment, by przyjrzeć się doświadczeniu Ojców.
Uczta to radość – każde spotkanie z Bogiem miłosierdzia i doświadczenie przemieniającej mocy miłości uwzniośla...
Doświadczenie pokornej wiary pozwala zakwestionować własne słabości i otworzyć się na dotyk Bożej łaski.
Sami sobie wydajemy się dojrzalsi, mądrzejsi o takie czy inne doświadczenie. Co dzieje się później?
Obraz przemierzanej przez Izraelitów pustyni nie jest aż tak odległy od naszego doświadczenia jakbyśmy przypuszczali.
Zanim cokolwiek otrzymam, zanim doświadczę Bożej pomocy, mam się radować i weselić, mam wychwalać Jego potęgę.
Chcieć być takim czy innym to jedno. Dużo bardziej na zmianę naszej postawy wpływa to, czego doświadczyliśmy.
Wiedza i doświadczenie niezbyt są przydatne, gdy człowiek staje przed testem zaufania. Na przekór logice.
Bez relacji z Ojcem nie można być świadkiem. Bo świadczyć można tylko wtedy, gdy się doświadczyło.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?