Jakaś dziwna siła jest w tym naszym oczekiwaniu, że coś w końcu spełni wszystkie nasze oczekiwania, okaże się idealne...
W przyglądającym się nam codziennie Bogu nie ma chęci przyłapania nas na gorącym uczynku – a jest duma ze swego.
W wierze inaczej można spojrzeć na czas, odległość – na to nieznośne czasem oddalenie i w przestrzeni, i w czasie...
Całe dobro leży w zasięgu naszej ręki: Boża obecność, życie dzielone z Nim....
Wołać do nieznanych, niewidzianych – nie wiedząc, czy nasz krzyk nie trafia w próżnię...
Czy jest w nas gotowość, aby to, co się w tamtych zamierzchłych czasach wydarzyło, stało się dla nas znakiem dzisiaj?
Czas zagrożenia, czas klęski tego, co prawe – a więc czas bałwochwalstwa i bezbożności – w sposób szczególny skłania ludzi do przebudzenia.
Rozpoznać w Bogu tego, który nie zwleka w naszej sprawie…
Słowa o cielcach, które muszą „w kawałki się rozlecieć”, są skierowane i do nas.
Co budzi nasz strach? Co budzi strach Kościoła? Odpowiedź na te pytania w wyraźny sposób nas odsłania, ujawnia mechanizmy naszego myślenia.
To, co świat uznaje za słabość – ubóstwo, smutek, cichość, Jezus określa jako źródło prawdziwego szczęścia.