Serce tak naprawdę zdobi mnie i ukazuje, jaki jestem. Serce również jest mieszkaniem, w którym przebywam, i do którego zapraszam, wprowadzam innych.
Bo przychodząc ubrany byle jak okazujesz pogardę dla zapraszającego.
Jeśli odświętnie ubrane jest moje serce, szata nic nie znaczy.
Jak gość nie oczekiwany. Jak telefon w niestosownej chwili. Jak żałobne ubranie na weselu.
Garnitur i krawat? Elegancka suknia? Dla Boga ważne jest, by ubrać się dobre czyny.
Jeśli ziemski król albo jakiś poważny człowiek zaprosi cię na swoje urodziny, czy nie starasz się wtedy pójść w nowym, czystym i dobrym ubraniu, aby nie urazić zapraszającego tym, że przyszedłeś w ubraniu wytartym, tanim i brudnym?
Z wielkiej naczepy dźwig podnosi figurę chłopca ubranego w strój ministranta. – Zobacz, święty wstaje – szepcze ktoś obok.
Wszedł do grobu. Ujrzał. Uwierzył. Wiele lat później ubrał to, co widział i czego doświadczył, w słowa.
Są ich nieprzebrane rzesze, wierzących w Boga i niewierzących, poszukujących, wątpiących. Nosili różne imiona, ubrania, żyli w różnych czasach, na różnych kontynentach.
Trochę abnegat. Nie mógł, jak każdy porządny człowiek tego czasu, kupić jakiegoś porządnego ubrania z sukna? Po co to noszenie byle czego?
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.