Słowo przywołuje Słowo. Ileż obrazów, skojarzeń... Duch Święty prowadzi. Do komnaty Króla.
Na czym polega zjawisko lawiny chodzącym po górach wyjaśniać nie trzeba. Inni znają je z filmów lub lekcji szkolnych. Ale przypomnijmy. Zaczyna się od jednego kamienia. Albo fragmentu śnieżnego nawisu. Kamień potrąca kamień, śnieg lecąc w dół pociąga leżące niżej masy, poruszając niekiedy cały stok. Efekt równie widowiskowy co niebezpieczny
Co wspólnego może mieć przywołany wyżej obraz z naszymi refleksjami o sposobach czytania i rozważania Pisma świętego?
Podpowiedź znajdziemy w Konstytucji o Słowie Bożym Soboru Watykańskiego II. W punkcie 16 czytamy: „Bóg przeto, z którego natchnienia powstały księgi obydwu Testamentów i który jest ich autorem, mądrze rozporządził, aby Nowy Testament był ukryty w starym, Stary zaś w Nowym znajdował wyjaśnienie.” Ojcowie Soboru, mówiąc o relacjach między Starym i Nowym Testamentem, wykorzystali słynny tekst świętego Augustyna, ale sama zasada zakorzeniona jest przede wszystkim w nauczaniu Jezusa. Nie trzeba być wielkim znawcą Pisma by zauważyć liczne odniesienia do Starego Testamentu zarówno wtedy, gdy Pan wyjaśnia istotę swego posłannictwa, jak i wówczas, gdy koncentruje się na zagadnieniach moralnych. Klasycznym przykładem jest zapowiedź ukrzyżowania w Ewangelii według świętego Jana, odwołująca się do węża na pustyni czy mowa Eucharystyczna nawiązująca do manny. Podobnie jest na płaszczyźnie moralnej. Gdy w kwestii rozwodów rozmówcy odwołują się do Mojżesza, Jezus sięga głębiej, wskazując na Księgę Początków.
Nie dziwi zatem, że taka metoda czytania i rozważania Pisma świętego była wykorzystywana przez definiujące prawdy wiary sobory starożytności, piszących teologiczne traktaty, wygłaszających homilie, wreszcie w codziennej praktyce medytujących nad Słowem Bożym. Szukających w Nim nie tylko prawd objawionych. Także światła w kroczeniu za Panem, głębszego zrozumienia Tajemnicy Jezusa czy praktycznych wskazówek dla duchowego rozwoju. Wieki minęły, a my wciąż zachwycamy się wyjaśniającym Księgę Pieśni nad Pieśniami Orygenesem czy medytującymi o opiece Bożej mnichami spod Synaju.
Posłużmy się konkretnym przykładem. „Rozmowy z Ojcami” Kasjana. Wspomniana wyżej rozmowa znajduje się w tomie drugim, księdze XIII. Jej punkt dwunasty nosi tytuł: „Dobrej woli nie należy przypisywać ani zawsze łasce, ani zawsze człowiekowi”. Mamy zatem do czynienia z medytacją o wolnej woli człowieka. Wychodząc od Księgi Rodzaju odpowiadający na pytanie Abba Heremon wędruje przez Koheleta, Psalmy, Proroków, Ewangelie, wraca do Proroków i Psalmów, znów do Ewangelii, by swoją refleksję zakończyć na Księdze Pieśni nad Pieśniami. Trzydzieści trzy fragmenty i cytat z Pasterza Hermasa. Czytający wnikliwie z pewnością zauważy, że te trzydzieści trzy cytaty mogą (choć nie muszą) odpowiadać tej samej liczbie lat życia Zbawiciela.
Odniesienie do starej tradycji monastycznej może zniechęcić. Bo to w pewnym sensie przykład ekskluzywny, środowisko dość odległe w sensie kulturowym, mentalnym, egzystencjalnym. Dlatego kolejny przykład takiej formy medytacji będzie bliższy. Pielęgnowane w wielu parafiach Godzinki. Ludowa modlitwa, w której rozważamy tajemnicę Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Skonstruowana w identyczny sposób jak rozmowy Kasjana, jak pisma Augustyna, wreszcie jak Magnificat Maryi czy pieśni Apokalipsy. Oto fragment „Na Tercję”:
Ludowe bajanie, jak twierdzą niektórzy? Nie! Stara, zakorzeniona w duchowej tradycji Kościoła metoda rozważania Pisma świętego. Ileż biblijnych obrazów, ileż skojarzeń, ileż treści do medytacji.
Oczywiście dla bardziej zaawansowanych. Medytujący w ten sposób mnisi najczęściej znali całe (sic!) Pismo święte na pamięć. Dziś o tę umiejętność trudno. Ale przeczytanie Biblii dwa razy do tej formy medytacji może drogę otworzyć. Dużą pomocą będą… zamieszczane przy tekście przypisy. Z czasem nie będą potrzebne. Słowo samo przywoła Słowo. Duch Święty będzie prowadził.
Zauważyliśmy na początku, że efekt lawiny jest równie widowiskowy co niebezpieczny. Podobnie jest z wyjaśnianiem Słowa Słowem, obrazem przywołującym inny obraz. Owocem może być wejście – mówiąc językiem Orygenesa – do komnaty Króla; ale owocem może być także duchowe zagubienie. Nie ma co ukrywać. Wielu medytujących w ten sposób mnichów dołączyło do grona świętych. Ale też wielu powiększyło grono heretyków. Tym, co przed niebezpieczeństwem może uchronić jest ciągła konfrontacja owoców medytacji z nauczaniem Kościoła i kierownictwo duchowe. Jak czytamy w innej z Rozmów: „Nauka starszych nauczy młodzieńca nie tylko roztropności, ale uchroni go także od wszelakich zasadzek i sideł wroga. Kto bowiem żyje według przykładu starszych i nie obstaje przy swoim zdaniu, ten nigdy nie zostanie zawiedziony. Przebiegłość nieprzyjaciela nie oszuka braku doświadczenia, jeżeli młodzieniec – nie kierując się fałszywym wstydem – wyzna wszelkie myśli, jakie powstają w jego sercu, i zachowa je lub odrzuci według dojrzałego osądu starszych” (Rozmowa II,10).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |