Refleksje na każdy dzień.
Bo dla mnie jest obietnica (Dz 2,36-41; Ps 33; Ps 118,24; J 20,11-18)
Kiedyś przyjąłem już chrzest. Otrzymałem też Ducha świętego. Uwierzyłem Jezusowi. Jednak co jakiś czas ze smutkiem dostrzegam, że potrzebuję nawrócenia. Tak łatwo przyzwyczajam się do myśli o własnej doskonałości. Tak trudno mi przyznać się do swoich błędów. Ale wezwanie Piotra porusza także mnie. Dla mnie jest obietnica, ale muszę być jej godzien.
Tą obietnicą jest zmartwychwstanie i życie wieczne. Kiedy patrzę na swoją codzienność z tej perspektywy, nabiera zupełnie innego sensu. Jestem pielgrzymem na ziemi. Kiedyś Bóg zwinie mój namiot i zaprowadzi mnie do lepszego życia. Już się cieszę na tę chwilę, bo jeśli droga potrafi być tak piękna, to o ileż bardziej jej cel?
Modlitwa porannaPanie Jezu: szkoda, że doba ma tylko 24 godziny, a rok 365 dni. Spotkałem w swoim życiu tylu ciekawych ludzi. Z wieloma nie zdążyłem zamienić tylu słów, ile bym chciał. Zniknęli z mojego życia. Już pewnie się w nim nie pojawią. Ale gdy czytam dzisiejszą Ewangelię, czuję, że to co dobre, piękne i prawdziwe nie może mieć kresu. Choć niektórzy filozofują, że w przyszłym życiu możemy nie pamiętać tego życia, wiem, że to nie może być prawdą. Łzy Magdaleny muszą zamienić się w wesele spotkania, a nie w fałszywą radość niepamięci. Dziękuję Ci więc, że w niebie, po zmartwychwstaniu, będę mógł spotkać tylu moich bliskich. Ania, Zbyszek, Artur, Ewa... tylu ich było. Już się cieszę...