II Niedziela Wielkiego Postu
Przez cały Wielki Post katolicy polscy krok po kroku, chwila po chwili, ból po bólu rozważają podczas nabożeństw Gorzkich Żali mękę Pana naszego Jezusa Chrystusa. Pragniemy także my podążać za Naszym Zbawicielem, aby rozpamiętywać cierpienia, jakich doznał dla nas, aby odkupić nasze grzechy, choć sam był bez grzechu. Podstawą naszych rozważań jest opis pasji zawarty w Ewangelii według świętego Mateusza.
„Za wolność waszą i naszą”. Tak bardzo polskie zawołanie. Ale nie tylko Polacy uważają, że wolność jest tak wielkim dobrem, iż warto za nią oddać życie. I rzeczywiście, wielu w dziejach ludzkości oddało życie broniąc wolności własnej lub cudzej.
Chrystusowi w czasie Jego publicznej działalności zapewne wiele razy groziło aresztowanie. Dlatego niejednokrotnie się ukrywał. Chronił swoją wolność osobistą.
Nadszedł jednak moment, w którym trzeba było pozwolić się zniewolić, pochwycić, związać. Po modlitwie w ogrodzie Getsemani, po podjęciu decyzji przyjęcia cierpienia, Jezus powiedział do uczniów po prostu: „Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca.
Gdy On jeszcze mówił, oto nadszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami, od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie!”(Mt 26,46-48).
Zaczyna się kolejny etap cierpienia – utrata wolności.
Dlaczego w ogóle człowiek jest wolny? Ponieważ Bóg stworzył go jako istotę rozumną, dając mu godność osoby obdarzonej możliwością decydowania i panowaniem nad swoimi czynami. „Bóg bowiem zechciał człowieka pozostawić w ręku rady jego, żeby Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego się trzymając, dobrowolnie dochodził do pełnej i błogosławionej doskonałości" – tak ten problem wyjaśnia Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. A przed wiekami św. Ireneusz tłumaczył: „Człowiek jest istotą rozumną, a przez to podobną do Boga; został stworzony jako wolny i mający panowanie nad swoimi czynami”.
Jesteśmy wolni, bo sam Bóg tak zdecydował. Czy jednak zawsze wiemy na czym polega ten wyjątkowy dar, wyróżniający nas spośród wszystkich stworzeń zamieszkujących ziemię?
Potoczne pojęcie wolności ludzkiej jest bardzo niedoskonałe. Złośliwi teolodzy moraliści naśmiewają się, że człowiek współczesny pomylił wolność z samowolą i jako sztandarowy przykład takiej pomyłki podają chwytliwe hasło, wylansowane przed laty przez pewnego witrażystę: „Róbta co chceta”.
Niektórzy przypominają, że podobne w brzmieniu hasło już bardzo dawno lansował człowiek, który mimo bujnego i skomplikowanego życiorysu nie tylko został biskupem Kościoła, ale nawet uważany jest za jednego z najważniejszych świętych doktorów Kościoła. To przecież święty Augustyn, o nawrócenie którego tak długo i uporczywie modliła się matka, św. Monika, głosił hasło: „Kochaj i rób coc chcesz”. Różnica polega tylko na jednym słowie. Wydaje się, że jest tak niewielka. A przecież w rzeczywistości to jedno słowo zmienia cały sens zdania.
Człowiek wolny może robić, co chce. Jedna z najkrótszych definicji wolności, jakie można usłyszeć. I bardzo, bardzo niepełna.
Wolność jest możliwością działania lub niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Ta właściwa na ziemi tylko ludziom możliwość jest zakorzeniona jakby w dwóch miejscach ludzkiej osoby - w rozumie i woli. Bóg obdarzył człowieka wolną wolą. Dzięki niej każdy decyduje o sobie. Dzięki wolności człowiek może się samookreślać. Może coś zrobić, ale może też zrezygnować ze zrobienia czegoś albo zrobić to zupełnie inaczej. Może decydować i wybierać, może kogoś posłuchać lub uczynić po swojemu. Wolność daje nam moc oparcia się nawet bardzo silnym naciskom z zewnątrz. Często ludzi, których wolność w sensie fizycznym jest ograniczona (bo na przykład siedzą w więzieniu albo żyją w państwie o takim ustroju, w którym władza chce decydować niemal o wszystkim w życiu człowieka) mówią, że i tak czują się wewnętrznie wolni.
Jeśli przyjrzymy się uważnie ludzkiej wolności, odkryjemy, że jest ona w swej istocie naturalna dążnością do dobra. Jednak Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że „Wolność, dopóki nie utwierdzi się w pełni w swoim najwyższym dobru, jakim jest Bóg, zakłada możliwość wyboru między dobrem a złem, a więc albo wzrastania w doskonałości, albo upadania i grzeszenia. Charakteryzuje ona czyny właściwe człowiekowi.
Często można usłyszeć pytanie poszukiwaczy wolności: „Skoro jestem wolny, to znaczy że mogę wybrać zło?”. Niejednokrotnie buntują się słysząc odpowiedź: „Możesz, ale wtedy tracisz wolność”. Wielu nie rozumie, że zło zniewala. Wielu nie pojmuje, że im więcej człowiek czyni dobra, tym bardziej staje się wolnym. Ponieważ prawdziwą wolnością jest tylko wolność w służbie dobra i sprawiedliwości. Wybór nieposłuszeństwa i zła jest nadużyciem wolności i prowadzi do „niewoli grzechu”. O prawdziwości tych słów przekonuje się każdy, kto postanawia popełnić zło. Szybko odkrywa, że już nie jest panem samego siebie.
Po ludzku nie da się obronić wolności. Przekonał się o tym święty Piotr, który mieczem starał się ochronić wolność Jezusa. Po ludzku praktycznie nie da się uniknąć cierpienia, jakim jest utrata wolności, zarówno tej fizycznej, ziemskiej, jak i tej najgłębszej, będącej istotą człowieczeństwa. Polacy przekonali się wielokrotnie, że o wiele łatwiej jest wywalczyć sobie wolność, niż potem rzeczywiście w niej żyć. Ponieważ dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa walka, w której ludzkie siły okazują się za małe.
Nie zważając jednak na to, próbujemy raz po raz zniewolić samego Boga. Scena pojmania Jezusa jest wielkim symbolem nieustannych prób podejmowanych przez rodzaj ludzki, aby podporządkować sobie Bożą wolę, aby Stwórcę świata zmusić do tego, by postępował według naszego widzimisię.
Pojmanie w Ogrójcu z pewnością sprawiło Jezusowi wielkie cierpienie. Wie, że mógłby do niego nie dopuścić. Wie tez coś jeszcze. Wie, że ci, którzy porywają się na cudza wolność, nie tylko na wolność ludzką, ale na wolność samego Boga, są w głębi serca wielkimi tchórzami. Dlatego „w owej chwili Jezus rzekł do tłumów: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pochwyciliście Mnie”. (Mt 26,55)
Nie ominęło Jezusa jeszcze jedno bolesne doświadczenie, które znają wszyscy, którzy kiedykolwiek utracili wolność. Człowieka zniewolonego zwykle wszyscy ludzie opuszczają. Zostaje sam na sam albo ze swoją niewolą albo... z Bogiem. Ale w tym drugim przypadku odkrywa na nowo swoją wolność.
Na zakończenie pieśń JEZU CHRYSTE, PANIE MIŁY. Posłuchaj
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |