To, co pasterz zobaczył, my także możemy widzieć, ponieważ aniołowie wzlatują pod niebiosa w każdą noc Bożego Narodzenia. Musimy ich tylko rozpoznać.
- Nie - powiedział Judasz - nie wolno ci ich dotykać, są dobre takie, jakie są.
Wstał ze zmarszczonymi brwiami i przygryzał wargi. Postawił na ptaszkach swoją szeroką stopę i jednego po drugim zamieniał w spłaszczoną bryłkę gliny.
Gdy zniszczył wszystkie, poszedł do Jezusa, który siedział i pieścił swoje gliniane ptaszki, iskrzące się jak drogie kamienie. Judasz przypatrywał się im chwilę w milczeniu, a potem podniósł nogę i zdeptał jednego z nich.
Cofnął nogę i zobaczywszy, że mały ptaszek zmienił się w szarą glinę, doznał takiej ulgi, że zaczął się śmiać i znowu podniósł nogę, żeby rozdeptać jeszcze jednego.
- Judaszu! - zawołał Jezus. - Co ty robisz? Nie
wiesz, że one żyją i umieją śpiewać?
Ale Judasz zaśmiał się i rozdeptał jeszcze jednego ptaszka.
Jezus rozglądał się wokoło za jakąś pomocą. Judasz był wysokiego wzrostu i Jezus nie miał siły, żeby go powstrzymać. Oglądnął się na swoją matkę. Nie była daleko stąd, ale zanim by tu dobiegła, Judasz zdołałby zniszczyć wszystkie jego ptaszki. Łzy stanęły mu w oczach. Judasz podeptał już cztery z jego ptaszków, zostały mu tylko trzy.
Rozgniewał się na nie, że stały tak cicho i pozwalały się deptać, że nie zważały na niebezpieczeństwo. Zaklaskał w dłonie, żeby je obudzić, i zawołał do nich:
- Lećcie, lećcie!
Wtedy ptaszki zaczęły poruszać skrzydełkami i bijąc nimi trwożnie, wzniosły się szczęśliwie na brzeg dachu, gdzie były już bezpieczne.
Kiedy Judasz zobaczył, że ptaszki rozwinęły skrzydła i wzleciały na słowa Jezusa, zaczął płakać. Wyrywał sobie włosy, jak to widział u dorosłych, gdy byli w wielkim strachu i smutku, a potem rzucił się do nóg Jezusa.
Leżał tak i tarzał się w prochu przed Jezusem jak pies, i całował jego stopy, i prosił, żeby Jezus podniósłszy swoją nogę podeptał go, jak on sam podeptał gliniane ptaszki.
Judasz kochał bowiem Jezusa i podziwiał go, i wielbił, i nienawidził zarazem.
Ale Maria, która przez cały czas spoglądała na zabawę dzieci, wstała teraz, podniosła Judasza, wzięła go na kolana i pogłaskała.
- Biedaku - powiedziała. - Nie wiesz o tym, że próbowałeś czegoś, czego żadne ze stworzeń nie jest w stanie dokonać. Nie porywaj się więcej na podobne rzeczy, jeśli nie chcesz być najnieszczęśliwszym z ludzi! Czyż może się powieść człowiekowi, gdy próbuje się mierzyć z tym, który maluje światłem słonecznym, a martwej glinie daje tchnienie życia?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |