Sześć homilii
ks. Leszek Smoliński
1. Mamy wokół siebie wielu ludzi zabieganych, „krzątających się”. Ich troska jest związana z niekończącym się pomnażaniem posiadanych dóbr. A więc uwijają się, by mieć więcej i twierdzą, że ciągle im brakuje czasu. Nawet niedziela nie stanowi dla nich przeszkody. Nie tylko sami nie przeżywają jej po Bożemu, ale utrudniają to również innym. Ich spryt, zaradność wydają się wręcz nie do pojęcia. Jest tylko jeden problem – w tym wszystkim brakuje miłości. Podobnie jak u kobiety, która przychodziła do kościoła godzinę przed Mszą, aby się pomodlić. Ale po wyjściu ze świątyni robiła wiele zła swoim pozbawionym miłości językiem, rozsiewając plotki, obmowy i oszczerstwa.
Czytany dziś w liturgii fragment Ewangelii poprzedza opowieść o przedsiębiorczym Samarytaninie, który jest obrazem i wzorem miłości bliźniego: wrażliwej, konkretnej, nieszczędzącej własnego czasu i majątku. Natomiast Marta z dzisiejszego fragmentu przyjęła Jezusa i uczniów w swoim domu w Betanii. I „uwijała się około rozmaitych posług” (Łk 10,40). Pełniła wobec nich, utrudzonych drogą i pracą, rolę Samarytanina. Maria zaś usiadła i słuchała Jezusa. A sam Jezus stwierdził, że „obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10,42).
2. Jakże interesującą prawdę odkrywa dla nas Chrystus. W Jego nauczaniu chodzi o to, aby właściwie ustawić hierarchię życiowych wartości. Wartością zaś najważniejszą jest trwanie w bezpośredniej bliskości z Panem i wsłuchiwanie się w każde Jego słowo. Stąd zawsze powinno nam zależeć na tym, żeby nie uszło naszej uwagi nic z tego, co mówi do nas Jezus. Tak więc owo „krzątanie się Marty koło różnych posług” nie zostało potępione. Ale Zbawiciel uznał je za mniej ważne niż wsłuchiwanie się w Jego słowa, jak to czyniła Maria. I na tym polegała nie tylko „lepsza”, ale „najlepsza” cząstka, którą wybrała.
Taką postawę określa Pismo Święte mianem prawdziwej bojaźni Bożej. Chodzi o to, aby chrześcijanie zrozumieli, jaki jest właściwy sposób przyjęcia Jezusa nie tylko w swoim domu, ale w życiu, słuchając jak Maria, z uwagą i miłością, słów Jezusa. A słuchać znaczy również włączyć się konkretnie w służbę innym. Również wszelka aktywność i służba w Kościele musi rozpoczynać się od słuchania słowa Bożego i karmienia się Ciałem Pana. Są także dziś ludzie, którym zależy na wsłuchiwaniu się w głos Boga. W ciszy lepiej słychać Boga. Inaczej będzie się tylko myśleć o sobie, jak to uczyniła Marta, która wyrzucała swojej siostrze pozostawienie jej samej.
3. Św. Paweł wskazuje, że wszystko, co znajduje się w księgach świętych, zostało tam zapisane dla naszego pouczenia (1 Kor 10, 12). Jakie to zatem pouczenia dla nas znajdują się w opisie nawiedzenia przez Jezusa domu Marty i Marii? Zachęca nas Jezus do tego, żebyśmy uważali za najważniejsze pozostawanie w łączności z Bogiem, próbując zawsze pełnić Jego świętą wolę. Chodzi przede wszystkim o to, żeby – niezależnie od tego, co wypadnie nam w życiu robić – nie tracić nigdy kontaktu z Bogiem.
Koniecznie więc trzeba sobie wypracować własny sposób utrzymywania nieprzerwanej łączności z Bogiem. Z tego pragnienia rodziły się różne koncepcje życia pustelniczo-monastycznego. To też ma na celu podzielona na poszczególne pory dnia modlitwa brewiarzowa, przewidziana początkowo tylko dla duchownych, a ostatnio odmawiana coraz częściej także przez ludzi świeckich. Dostępna jest także w formie elektronicznej na urządzenia przenośne, wielu z niej korzysta. Są też różnego rodzaju rekolekcje, dni skupienia czy spotkania religijne.
4. W czasie Eucharystii – jak Maria, słuchamy Pana. A już wkrótce, po jej zakończeniu, wrócimy do domów, by krzątać się jak Marta. Mamy łączyć te dwie postawy ze sobą, pamiętając o pierwszeństwie słuchania nad działaniem i napełniając nasze działanie miłością.
To utrzymywanie stałej łączności z Bogiem wytwarza z czasem również potrzebę konsultowania z Nim różnych spraw codziennego życia. Trzeba mieć ciągle coś do załatwienia z Bogiem. A Jezusowa pochwała ewangelicznej Marii to wezwanie, aby nie być pretensjonalnym wobec innych, jak Marta wobec Marii. Słowa Jezusa stanowią także pouczenie dla wszelkiego rodzaju aktywistów i pracoholików. A więc ludzi z natury skłonnych do ciągłego biegania, „robienia czegoś” przy wyraźnej niechęci do zastanowienia się nad tym, co robią. A jeżeli, jak mówimy, prawdą jest, że myślenie ma przed sobą świetlaną przyszłość, to z pewnością myślenie o Bogu – połączone z uczynkami miłości – ma przed sobą przyszłość wieczną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |