Siedem homilii
ks. Tomasz Horak
Oglądałem kiedyś film o cyrkowym błaźnie: komiczna twarz, zabawne gesty, prześmieszne żarty. Sama radość. Ale gdy schodził z areny, widać było człowieka przeraźliwie smutnego. Zrozumiałem przesłanie tego obrazu: nasz świat to ogromny cyrk. Jedni starają się zabawić drugich. Ci zaś gotowi dobrze za to zapłacić. Ale i jedni, i drudzy – i widownia, i cyrkowcy – tak naprawdę są rozpaczliwie smutni.
Czekałem raz na kogoś przed księgarnią w Nysie. Przyczepił się do mnie jakiś podchmielony człowieczek. „I co, cieszysz się?” Nie bardzo wiedziałem, o co mu chodzi, a trudno z pijanym rozmawiać. Ale on nie miał zamiaru odejść. „Cieszysz się? Bo ja teraz też się cieszę. Wypiłem, zapomniałem, świat weselszy”. – A co, świat nie jest wesoły? – odrzekłem. „Chyba twój, bo mój świat wart jest tej półlitrówki...” I potrząsnął butelczyną.
Nasz świat: smutny i pełen zwątpienia. Wątpimy w sens i znaczenie dobra. Wątpimy w ludzką życzliwość. Wątpimy w sprawiedliwość i uczciwość. Wątpimy w prawdę i miłość. Wątpimy nawet w samo życie. Stąd przemoc i brutalność, stąd alkohol i narkotyki, stąd odurzająca muzyka (czy to jest muzyka?), stąd nurzanie się w rozpuście i zmysłowości... Ale żadna z tych rzeczy ulgi nie przynosi. Szukający takiego lekarstwa ciągle są cząstką świata pełnego smutku i zwątpienia.
Czy to specjalność naszych czasów, czy zawsze tak było? Zawsze. Starożytność może inaczej, ale też przeżywała swoje zwątpienia. Wtedy ludzie też szukali jakiejś pociechy, chwilowego zapomnienia. Czym były rzymskie cyrki? Czym walki gladiatorów? Czym popisy poskramiaczy lwów? Czym były ówczesne domy miłości i uciechy? Czym były setki litrów spijanego wina? Czym były samobójstwa ludzi opływających we wszystko?
I w tym starożytnym świecie rozlega się głos rybaka z Galilei – Szymona, zwanego Piotrem: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. „On w swoim wielkim miłosierdziu na nowo zrodził nas do żywej nadziei!” Ze słów Apostoła przebija radość: „Radujcie się, choć musicie doznać nieco smutku przez różnorodne doświadczenia. A kiedyś, wierząc, ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały”.
Skąd ta radość? Z przekonania i pewności, że Bóg jest Ojcem, że zmartwychwstanie Jezusa to najcenniejszy dar kochającego Ojca dla wszystkich jego dzieci. To właśnie jest miłosierdzie Boga: człowiek rujnuje życie, świat, siebie samego, a Bóg cierpliwie naprawia to, co człowiek zniszczył. Święta Zmartwychwstania Pańskiego to święta życia odradzającego się w Bogu. Dzięki miłosierdziu Ojca narodziliśmy się na nowo. I to do życia wiecznego.
„Ci, którzy uwierzyli – pisze św. Łukasz – trwali jednomyślnie na modlitwie, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca”. Te słowa, a także wiele innych miejsc w Piśmie św., przedstawiają chrześcijan czasów apostolskich jako ludzi pełnych radości, pogodnych, ufnych. Wspaniale potrafił ukazać to Sienkiewicz w powieści «Quo vadis?». Czy i dziś możliwa jest taka ufna radość, której nie trzeba sztucznie karmić cyrkiem, wódką i heroiną? Tak...
Rodzina. Duże miasto. Drogie mieszkanie. Gromadka dzieci, zwykłe, szare życie i zwykłe, szare kłopoty – praca, choroby. Ileż u tych ludzi radości! Zaszedłem kiedyś do nich, gdy dzieci miały iść spać, razem uklękliśmy do wieczornej modlitwy. Wzruszające były najmłodsze pociechy. Szczególnie wtedy, gdy modliły się za „dzidziusia” (mama spodziewała się dziecka). Czułem radość okrywającą wszystko. Skąd ta radość? Z wiary i ufności wobec Boga. Takich ludzi, takich rodzin jest wiele. Oby nikomu z nas nie brakło ufności w dobroć Boga, w Jego czujną obecność, w Jego moc, w Jego miłosierdzie. Bo jeśli niemożliwe okazało się rzeczywistością, jeśli Ukrzyżowany wrócił do swoich – wszystko jest możliwe. A to znaczy, że nie jest potrzebny nam cyrk i błazny, nie są potrzebne żytniówka czy haszysz. Życie jest piękne miłosierdziem Ojca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |