17. Niedziela zwykła (A)

Sześć homilii

Wszystko za wszystko

 

ks. Tomasz Jaklewicz

Przypowieści o skarbie i o perle opowiadają o ludziach, którym poszczęściło się w życiu. Dziś Pan Jezus posłużyłby się być może opowieścią o człowieku, który wygrał milion w totka. Myśl o bogactwie, które spada nagle na człowieka, przemawia do wyobraźni. Zaczynamy śnić o willi z basenem, o wczasach na Karaibach, Bóg wie, o czym jeszcze. Zastanawiam się, czy królestwo Boże to wartość, która jest w stanie nas tak mocno zainspirować? Czy pragniemy Boga z tą samą siłą, co pieniędzy? Czy w ogóle Go pragniemy?

Obaj odkrywcy z przypowieści sprzedali wszystko, co posiadali, aby posiąść jeden skarb. Wszystko. W obu przypadkach jest to słowo. Postawili na jedną kartę. Zainwestowali. Bez bezpiecznej sumki na boku. Jest w tym jakieś szaleństwo, zauroczenie, brawura. Może dlatego przegrywamy, bo brakuje nam takiej odwagi? Obie przypowieści pokazują, że budowanie życia na Bogu ma swoją cenę. Tak, w Boga trzeba w pewnym sensie zainwestować. Co? Swoje życie po prostu, czyli czas, siły, zdolności, a czasami także zdrowie czy pieniądze. Św. Paweł wyznaje: „Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa” (Flp 3,8). Jak refren powraca tu niepokojące słowo: „wszystko”. Dlaczego tak trudno nam uwierzyć, że stawiając na Boga, zyskuję wszystko? Może dlatego, że to nie jest takie oczywiste. Wiara ma smak ryzyka. Nie ma nic wspólnego z wyrachowaniem.

Kiedy odkrywa się żywego Boga, wszystko inne traci na wartości. O tym mówią obie przypowieści. Ich decyzja jest jakby spontaniczna, płynie z doświadczenia, z przeżycia Boga jako Najwyższego Dobra. Powiedziane jest, że jeden z bohaterów przypowieści podjął decyzję „uradowany”, dosłownie „z radości”. To ważny szczegół. Jeśli w religii zabraknie radości, trudno o wielkoduszność.

Różnica między dwiema przypowieściami jest taka, że człowiek, który odkrył skarb w polu, dokonał tego mimochodem, przypadkiem. Zaś ów kupiec poszukiwał pereł, być może wiele
lat, aż w końcu znalazł tę najcenniejszą. Każde nawrócenie, odkrycie Boga jest ostatecznie łaską. Bóg sam wybiera czas, miejsce, sposób. Jedni szukają wiele lat, aż w końcu odkrywają perłę. Inni nie szukają wcale, a nagle odnajdują skarb. Nie ma tu schematów. Nie ma co porównywać.

Żeby tylko nie przeoczyć tego momentu. Grecy nazywali go kairos – chwila szczęścia, olśnienia, zachwytu w odróżnieniu od czasu zwykłej monotonii, rutyny, codzienności (chronos). Gdybym przez roztargnienie czy głupotę zgubił los z trafioną szóstką, nie darowałbym sobie tego. Gdybym przez roztargnienie czy głupotę przeoczył swój kairos… Nie daj Boże!

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...