Trzy dni tygodnia, a mamy ich w tygodniu siedem. Czy pozostałe cztery są mniej ważne? W końcu zawsze coś się zaczyna i coś się kończy, zawsze jest początek, środek i koniec. Dlaczego dzisiaj o trzech?
I dlaczego są one dla nas tak ważne? Bo to dni, które zadecydowały o naszej przyszłości, o końcu naszej śmierci na wieki, a rozpoczęły dla nas Nowe życie, życie wieczne. Nie wierzysz w to? Masz wątpliwości, czy to nie jest tylko opowiadanie? Przeczytaj.
Wielki Czwartek. Gdyby nie ten wieczór, nie byłoby ofiary, Eucharystii, Kapłaństwa. O tym słyszymy w kolejnych czytaniach, tak ułożonych, abyśmy zrozumieli ciągłość tego co było, jest i będzie, co jest ważne dla naszej obecnej historii. Św. Paweł, pisząc do Koryntian, przypomina nam o pierwszym święcie Paschy. Izraelici, naród wybrany, krwią baranka, służącego za ostatni posiłek przed ucieczką z Egiptu, oznaczyli swoje domy, co uchroniło ich przed karą, jaką była śmierć pierworodnych. Później wszystkie pokolenia Żydów spożywały Paschę na pamiątkę wyjścia z ziemi egipskiej i zawarcia z Bogiem przymierza na Synaju. Widzimy tutaj analogię z Ostatnią Wieczerzą, tylko, że Jezus nadał jej nowy sens. Święty Paweł przytacza nam słowa Jezusa: „To jest Ciało Moje za was wydane”. I tak historia zatoczyła krąg, bowiem jak baranek został zabity, by uratować od śmierci pierworodnych w Egipcie, tak Jezus nazajutrz zostanie zabity, by wszystkich ludzi uratować od śmierci wiecznej. Ważne też są słowa „Kielich ten jest nowym przymierzem we krwi mojej”. I tu również dostrzegamy analogię: w ST składano Bogu ofiary ze zwierząt dla ustanowienia przymierza, a krew zabitego Jezusa ma posłużyć jako krew Nowego i Wiecznego Przymierza. My, będąc Ludem Bożym, a co za tym idzie, Kościołem, zanurzeni zostaniemy w zbawczą mękę i śmierć Chrystusa poprzez nasz chrzest. Więcej, mamy sprawować pamiątkę Jego śmierci i zmartwychwstania przez spożywanie Ciała i Krwi Chrystusa. „Czyńcie to na moją pamiątkę”, to słowa na zawsze mające nam tkwić w duszy. Przypominać nam o tym mają ci, którzy w sposób szczególny uczestniczyć będą w jedynym kapłaństwie Jezusa Chrystusa. Ostatnim akordem Słowa Bożego jest Ewangelia przypominająca nam, jak Jezus pokazał, co to znaczy być sługą, co znaczy służyć innym. Ukazuje nam to poprzez umycie uczniom nóg przed wieczerzą. Dzisiaj widzimy to w naszych świątyniach, gdy po homilii kapłan przewodniczący Eucharystii umywa 12 wybranym parafianom nogi. To dobitny dowód, że każde przewodzenie w Kościele ma być służbą bliźniemu w duchu miłości i poszanowania. Wreszcie po uroczystości Ciało Chrystusa zostaje przeniesione do „Ciemnicy”, czyli specjalnie przygotowanej kaplicy, gdzie wierni, jak uczniowie Chrystusa, czuwać będą na modlitwie i rozważaniu wydarzeń tego Wielkiego Dnia. Świątynia stoi pusta, gaśnie wieczna lampka, ołtarz bez przybrania, Tabernakulum otwarte, puste...
Tak zaczyna się Triduum Paschalne – czas Męki Pańskiej...
W Wielki Piątek Nawiedzamy Ciemnicę, uczestniczymy w nabożeństwach Drogi Krzyżowej. Najważniejsze zaczyna się wieczorem, nie ma dzwonków, księża i służba liturgiczna wychodzą w ciszy do ołtarza, po czym księża przed ołtarzem padają na twarz, a wierni klękają. Brak słów, w tym wypadku cisza, o wiele dobitniej do nas przemawia. Rozpoczynamy Liturgię Męki Pańskiej. Słuchamy tekstu z Księgi proroka Izajasza, mówiącego o tym, że Mesjasz będzie cierpiał za grzechy ludzi. Święty Paweł w Liście do Hebrajczyków uzmysławia nam, że Chrystusowi znany jest ludzki los, dlatego, że sam został najokrutniej doświadczony, a przez Jego posłuszeństwo dane nam zostało zbawienie świata. Wreszcie uroczysta modlitwa powszechna, w której prosimy Boga, aby miał w opiece cały świat. Od dwóch tygodni wszystkie krzyże w kościołach były zasłonięte. W tym dniu Kapłan odsłania krzyż, śpiewając: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”, a wszyscy odpowiadają: „Pójdźmy z pokłonem”. Potem idziemy ucałować krzyż Jezusa, śpiewając przy tym jedną z najbardziej przejmujących pieśni – „Ludu mój ludu”. Po adoracji Krzyża następuje Komunia święta. Nie ma przeistoczenia. Rozdaje się Ciało Chrystusa konsekrowane poprzedniego dnia, to Ciało, które daje nam życie wieczne. Najświętszy Sakrament zostaje zaniesiony do Grobu Pańskiego, pozostali wierni idą ucałować Krzyż Chrystusa.
Wielka Sobota Czyżby to już koniec? Nic więcej? Tak wielka ofiara, tyle płaczu i krwi na daremno? Jakiż w takim razie byłby nasz los, gdyby nie było ciągu dalszego? Śmierć to śmierć, to koniec ziemskiej wędrówki, nasze ciało się rozpada, pamięć o nas powoli, acz systematycznie zanika, aż po jakimś czasie inni zapominają, żeśmy istnieli. Czy mimo to możemy mieć nadzieję? Możemy, ale to tylko od nas zależy, czy tego chcemy, czy będziemy przeżywać te wyjątkowe trzy dni, bo po tych dniach wielkiego smutku, rozpaczy i dramatu Jezus powstaje z grobu. Wreszcie zrozumiemy, że nadzieje w Nim pokładane są realne, bo ta Śmierć oddala nas od złego, przybliżając do Miłości i wiecznej Prawdy. Jezus Chrystus, przezwyciężając śmierć, daje obietnicę zmartwychwstania wierzącym w Niego. Zastanówmy się nad tymi trzema dniami, warto je przeżyć z Chrystusem, bo On wskazuje nam, jaką drogą mamy kroczyć przez życie, aby później spotkać się z Nim.
Spotkamy się w naszym Kościele?
«« | « |
1
| » | »»