Czego nam brakuje? Wiedzy, miłości i modlitwy, bo jeśli nie tych trzech, to czego? Mam wrażenie, że nasze pokolenia, mimo opowiadania się za katolicyzmem, w rzeczywistości niewiele z nim mają wspólnego, a to, co robimy, to w większości na pokaz i dla świętego spokoju.
Pokazujmy zatem naszą wiarę na co dzień, stosujmy ją, bądźmy z nią zaprzyjaźnieni, niech to będzie nasza codzienność.
My, chrześcijanie, jesteśmy przez chrzest członkami Kościoła Chrystusowego; to nas zobowiązuje do ewangelizacji, do modlitwy, do miłości, więc sprostajmy wyzwaniu, pokazujmy innym, że nie wstydzimy się wiary. Nasza wiara to nasza kultura, Kultura duchowa – chrześcijańska, począwszy od naszego zachowania się wobec wiary, wobec naszych braci i sióstr w wierze, poprzez pokazywanie naszej kultury codziennej, aż do kultury przez duże K, czyli szerzenia kultury wiary, kultury religii, kultury modlitwy, wreszcie kultury ewangelizacyjnej. Dlaczego tak szeroko? Johann Wolfgang Goethe napisał: "Kiedy jesteśmy wielcy, Bóg jest wszystkim; kiedy jesteśmy mali, ON jest dopełnieniem naszej nędzy", a to oznacza, że tylko z Nim możemy dostrzec pełnię naszego jestestwa, cieszyć się z tego, iż możemy pokazywać i szerzyć naszą wiarę poprzez kulturę. Kultura chrześcijańska jest sztuką, którą należy pokochać, a potem w niej wzrastać. Dlatego też trzeba czerpać z Ewangelii codziennie, a nie tylko od przypadku do przypadku, aby w imię ewangelicznej prawdy człowiek wierzący – "nowe stworzenie" stawał się niejako drugim Chrystusem (alter Christus), autentycznym świadkiem dla otoczenia.
Przecież Bóg chce, abyśmy żyli na wzór Chrystusa, abyśmy w zwykłych, szarych okolicznościach malowali życie tęczowymi cnotami Jezusa. W naszych zachowaniach powinniśmy pokazywać to wszystko, co nam pokazuje i czego nas uczy Pan Jezus. Dobroć, miłość, serdeczność to główne atrybuty przekazane nam przez Niego. Czy to, co otrzymujemy, potrafimy przekazać innym? Zastanówmy się, czy nie nazbyt egoistycznie patrzymy na nasze dzisiejsze chrześcijaństwo, zapominając o ważnym elemencie – o prawdziwej kulturze? To właśnie nasza kultura, ta jedyna związana z wiarą, z chrześcijaństwem, z nami. Zrozumienie i miłość to dwie zasady stwarzające możliwość porozumienia; jeśli ich będzie brakowało, to po cóż nam wszystkie inne? Jaka to radość, jeśli bez miłości? Jakie to porozumienie, jeśli zamierzamy je zerwać lub wcale go nie respektować? Jesteśmy dobrzy i skonsolidowani w przypadku jakiejś burzy dziejowej, kataklizmu, śmierci; potrafimy wtedy być ze sobą, działać, walczyć o siebie i tego obok.
Właśnie to dawanie – typowo chrześcijańskie – może nas doprowadzić do pełnej harmonii i zgody. Dlatego spójrzmy na bliźniego swego jak na siebie samego. Nie poprawiajmy błędów u drugich, lecz zacznijmy od siebie. Prywatnie pomiędzy przyjacielem a znajomym, pomiędzy przyjaźnią a znajomością, pomiędzy miłością a sympatią – to kwestie naszego wyboru. I choćbyśmy nie chcieli, życie poddaje nam ciągle te wybory pod rozwagę, wręcz na nas wymusza, abyśmy się zdeklarowali, jak chcemy postrzegać daną osobę, jak chcemy postrzegać nasze uczucia w stosunku do danej osoby, danej sytuacji. Sumarycznie można by sobie pogratulować, żyjemy dalej w ciekawych i owocnych czasach, tylko i wyłącznie od nas zależy, jak wykorzystamy doświadczenia lat poprzednich, jak na nas podziałają zmiany, których jesteśmy świadkami. Jedno jest pewne, niezmiennie wierzymy w nasze wartości, żaden człowiek, żadna instytucja ich nam nie zmieni, bo one są w naszym sercu i duszy. Podstawą do zrozumienia naszej wiary jest modlitwa, która ma kształt dialogu.
Bóg mówi, poucza, wzywa, a człowiek odpowiada. Rozmowa z Bogiem? A dlaczegóż by nie?
«« | « |
1
| » | »»