Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »W roku mamy 54 tygodnie; żyjąc według średniej krajowej, przeżywamy ich od 3.500 do 4000. Skoro tyle ich mamy, to może zastanówmy się nad jednym z nich? W końcu zawsze coś się zaczyna i coś się kończy, zawsze jest początek, środek i koniec, jest, o czym opowiadać. Dlaczego tylko 1 tydzień, a nie 5 lub 500? Bo dni tego jednego tygodnia zadecydowały o naszej przyszłości, to 7 dni, które „wstrząsnęły światem”, to dni, które dokonały przewrotu i dały nam Nowe Życie.
Niedziela. Zapowiada się piękny dzień, dzisiaj jedziemy zwiedzać miasto, w którym kiedyś już byliśmy, ale to nie zwyczajne zwiedzanie. Mieszkańcy witają nas wyjątkowo uroczyście, kwiatami i palmami, wiwatują na cześć naszego Nauczyciela; aż chciałoby się usłyszeć i przeczytać to, co o nas będą pisać po latach. Witające Go tłumy rzucają na drogę płaszcze oraz gałązki i wiązanki. Jedziemy do świątyni, gdzie przeczytamy Święte Pisma. To naprawdę radosny dzień. Ciekawe, że triumf i Ofiara są ze sobą nierozerwalnie związane. Ale cieszmy się chwilą, bo Nauczyciel wkracza do świętego miasta jako jego Król i Pan, odbiera spontaniczny hołd od mieszkańców.
Poniedziałek.W niedzielny wieczór udaliśmy się do Betaniina nocleg do przyjaciela Pana – Łazarza. W drodze do Jerozolimy, gdzie mieliśmy przebywać i słuchać nauczania, chcieliśmy się posilić figami, ale drzewo nie miało owoców, Pan uczynił je uschłym za to, że znalazł na nim tylko liście. Potem dotarliśmy na plac świątyni, a tam targ, z towarami i bydłem. Każdego by to zdenerwowało, bo jakże to: przed świątynią – świętym miejscem – handlować? Pan wypędził handlarzy, srodze się gniewając.
Wtorek.Znowu Świątynia, ale tym razem polemika ze starszyzną była ostra. Nauczyciel zakończył ją wielokrotnym "biada". Wreszcie odważył się na ostrą mowę, zapowiadając całkowite zniszczenie miasta i świata. Zapowiedział też, że powtórnie powróci na ziemię, tym razem w Chwale. Na koniec opowiedział przypowieści o roztropnym słudze, o mądrych i głupich pannach oraz o talentach, w których nawoływał do czujności podczas oczekiwania na ostateczność.
Środa.A mówiliśmy, że to nawoływanie nic dobrego nie przyniesie... Rada Starszych na tajnej naradzie postanawia pozbyć się Nauczyciela – uradzili morderstwo. Okazało się, że jeden z naszych zdradził i zaproponował Wielkiej Radzie Żydowskiej swoją pomoc, oczywiście za mamonę. Ale o tym dowiedzieliśmy się trochę później. Przyrzekł śledzić Pana i zawiadomić Sanhedryn w momencie, gdy Pan będzie sam, aby można Go było pojmać.
Czwartek.Gdyby nie ten wieczór, nie bylibyśmy tutaj razem, nie byłoby Eucharystii i Kapłaństwa, nie byłoby podstaw do opisywania wydarzeń tego tygodnia. A przecież zapowiadane w Pięcioksięgu znalazły dopełnienie w Ewangelii. Wszystkie poprzednie pokolenia wybranych spożywały Paschę na pamiątkę wyjścia z ziemi egipskiej i zawarcia z Bogiem przymierza na Synaju. A to nasza Ostatnia Wieczerza, której Pan nadał nowy sens. Historia zatoczyła krąg. Jak baranek został zabity, by uchronić od śmierci pierworodnych w Egipcie, tak Jezus nazajutrz zostanie zabity, by wszystkich ludzi uratować od śmierci wiecznej. Wieczerza i kielich wina to nowe przymierze poprzez spodziewaną krwawą śmierć Pana. Będąc Ludem Bożym – Kościołem, zostaliśmy zanurzeni w zbawczą Mękę i Śmierć Chrystusa poprzez Chrzest i mamy sprawować pamiątkę Śmierci i Zmartwychwstania przez spożywanie Ciała i Krwi Chrystusa. „Czyńcie to na moją pamiątkę” – to słowa, które nas poruszają i nami wstrząsają. Jako uczniowie Nauczyciela czuwajmy na modlitwie i rozważaniu wydarzeń tego Wielkiego Dnia.
Piątek. Najtragiczniejszy dzień tego tygodnia. Droga Pana na miejsce kaźni, krzyki tych, dla których to atrakcja i rozrywka. A dla nas ból, smutek, rozpacz, przecież to już koniec. Sponiewierany, pobity, umęczony, upodlony niesie swoją belkę na górę, na której ma dokonać żywota. Panie, jak Ci pomóc? Braksłów, brak możliwości działania, brak reakcji na nasz ból, na Jego ból to dramat. O wiele dobitniej przemawia do nas cisza. Chrystusowi znany jest ludzki los, bo sam został najokrutniej doświadczony, a przez Jego posłuszeństwo – jak nam niejednokrotnie mówił – światu dane będzie Zbawienie. Tylko, że my tego nie rozumieliśmy i nie zrozumiemy, jeśli nie będziemy razem z Nim w tym dniu, jeśli nie poczujemy smutku i tragedii tej chwili.
Wielka Sobota. Czyżby to już był koniec? Nic więcej? Tak wielka ofiara, tyle płaczu i krwi na daremno? Jakiż w takim razie byłby nasz los, gdyby nie było ciągu dalszego? Śmierć to śmierć, to koniec ziemskiej wędrówki, nasze ciało się rozpada, pamięć o nas powoli acz systematycznie zanika, aż po jakimś czasie inni zapominają, żeśmy istnieli. Czy mimo to możemy mieć nadzieję? Możemy, ale to tylko od nas zależy, czy tego chcemy, czy będziemy przeżywać te wyjątkowe trzy dni, bo po tych dniach wielkiego smutku, rozpaczy i dramatu Jezus powstaje z grobu. Wreszcie zrozumiemy, że nadzieje w Nim pokładane są realne, bo ta Śmierć oddala nas od złego, przybliżając do Miłości i wiecznej Prawdy. Jezus Chrystus, przezwyciężając śmierć, daje obietnicę Zmartwychwstania wierzącym w Niego. Zastanówmy się nad tymi trzema dniami, warto je przeżyć z Chrystusem, bo On wskazuje nam, jaką drogą mamy kroczyć przez życie, aby później spotkać się z Nim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |